🔥 RUSAŁKA 🔥

2K 68 31
                                    

          Zostałam wprowadzona do jakiegoś skarbca. Wszędzie leżały drogocenne przedmioty. Puchary, spodki, tiary oraz korony- wszystko to leżało pod stertą gruzów oraz złotych monet i dukatów. Szlachetne kamienie połyskiwały niewinnie kusząc by na nie spojrzeć. Wpatrywałam się w marmurowe kolumny, które w niektórych miejscach były uszkodzone. Zresztą jak wszystko. W sufitu gdzie nie gdzie wychodziły korzenie drzew lub trawa. Mimo tego wszystko wyglądało tu niesamowicie. Nigdy w życiu nie widziałam tak starannie wykonanych żłobień na ścianach. Istota, która to tworzyła je musiała mieć naprawdę zręczną dłoń oraz wielką cierpliwość. Wzięłam potężny wdech powietrza i od razu kichnęłam. Kurz, który nagromadził się tam przez te tysiące lat zaczął unosić się w powietrzu. Wszystko to wyglądało jak taniec drobnych okruszków pyłu. Wbrew kurzu, który się tu unosił wyczułam zapach, który na pozór przypominał stare księgi lub pergaminy zalegające już dłuższy czas ten skarbiec. Ciekawiło mnie ile lat musiał on stać opuszczony i czy to przez Telmarów jest on tak zniszczony.

- Ał- pisnęłam kiedy bosą stopą nadepnęłam na jakąś biżuterię. Obie Pevensie spojrzały na mnie zaniepokojone. - Nadepnęłam na coś- wytłumaczyłam im lekko niepewnie. Bałam się ich reakcji na wieść, że zdeptałam jakąś cenną pamiątkę, lecz one machnęły na to ręką i uśmiechnęły się promiennie. Ja również lekko się uśmiechnęłam.  Podążaliśmy dalej wzdłuż ścian, do głównego pomieszczenia. Tak przynajmniej opisałabym sale do której weszłam z siostrami.  Wielki pokój z czterema skrzyniami w specjalnie wyżłobionych otworach. Nad każdą z kufrem znajdowała się podobizna władcy,  a pod nią schody prowadzące do podwyższenia na których stały skrzynie. Koło każdego podwyższenia stała zapalona pochodnia. Łucja od razu podbiegła do swojej skrzyni i zaczęła coś w niej słuchać. Lekko w szoku zerknęłam na nią. Zuzanna natomiast zbliżyła się w moim kierunku, po czym posadziła mnie przed czymś przypominającym prowizoryczną toaletką- a przynajmniej tak miała wyglądać. Na wielkim kamieniu zostało położone lekko popękane zwierciadło, a przed kamieniem stał mniejszy służący teraz jako siedzenie. 

- Co wy robicie?- zapytałam zmieszana.

-Zuchon mówił, że jesteś księżniczką- powiedziała Łucja.

- Kiedy wam o tym powiedział?- zadałam kolejne pytanie marszcząc brwi.

- Zaraz po tym, jak Piotrek wyciągnął cię z wody- wyjaśniła Zuzanna- Mruczał coś o jakimś księciu, który jeśli zginiesz będzie zły i o jakiś tyranie- dodała, a ja parsknęła śmiechem.

- On się o mnie martwił- rzekłam przez śmiech- To dziwne, że martwi się o Telmarską księżniczkę- dorzuciłam.

- Skoro jesteś kimś ważnym na dworze to dlaczego oni prawie cię zabili i dlaczego wyglądałaś jak kocmołuch?- zapytała Zuzanna, a ja westchnęłam cicho przypominając sobie to co wydarzyło się na zamku przez najbliższe dni.

- Wszystko zaczęło się po ucieczce Kaspiana... Wiecie tego księcia, o którym mówił Zuchon- zaczęłam- Dowiedziałam się, że mój wuj to tyran, Narnijczycy istnieją i potrzebują pomocy oraz reszty nieprzyjemnych rzeczy. Kiedy Miraz...

- Miraz to twój wuj, tak ?- zapytała Łucja spoglądając na mnie.

- Teoretycznie tak , lecz praktyczniej nie- wyznałam-bo który wuj skazuje na śmierć niewinną siostrzenice?... No właśnie... Żaden... Ale żeby jeszcze bardziej mnie zranić musiałam oglądać śmierć Zuchona, dlatego płynęłam w łodzi. Na szczęście pojawiliście się i uratowaliście naszą dwójkę... Zapomniałam wam podziękować- gwałtownie wstałam z kamienia i spojrzałam na siostry.

- Spokojnie- uspokoiła mnie Łucja- Podziękujesz później, a teraz siadaj.

Posłusznie usiadłam i spojrzałam w lustro. Widząc jak bardzo zmieniłam się przez te trzy dni poczułam nieprzyjemny skurcz w brzuchu. Nagle lustro zostało zasłonięte jakimś materiałem.

Złamana Zasada 🔥Piotr Pevensie🔥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz