🔥 ZAZDORSNY KRÓL🔥

1.6K 65 40
                                    

          Obudziło mnie szturchanie w obok. Nie chętnie otworzyłam oczy i spojrzałam na stojącą nad mną Zuzanna. Byłam czymś niezwykle przerażona, co dało się zobaczyć od razu. Po zostalin w zdenerwowaniu zbierali swojej rzeczy, lecz po śród krzątających się osób nie zauważyłam ani Piotra ani Łucji. Od razu wstałam na równe nogi i zapytała się Zuchona, gdzie oni są. Jednak on nic nie wiedział. Nagle usłyszałam krzyk Łucji.  Błyskawicznie pobiegłam w tamtym kierunku. Nie zwarzywszy na plątając się moich nóg  rośliny biegłam ile miałam sił. Mijałam drzewa, aż w końcu wbiegłam na kolejną polane. Mój wzrok chaotycznie spostrzegł Łucje i lekko odetchnęłam z ulgą. Szybko jednak zauważyłam Piotra z kamieniem w dłoni.

- PIOTREK- wrzasnęłam, a jego wzrok przeniósł się na mnie. Przez parę minut nasze spojrzenie krzyżowały się, lecz i ja spostrzegłam iż koło niego ktoś jest. - KASPIAN?!- zapytałam i od razu podbiegłam do niego rzucając mu się na szyje.

- Lydia?- zapytał mnie kuzyn- A ty nie powinnaś być w zamku?

Ledwo jego słowa dotarły do mnie momentalnie od niego odeszłam. Złość, za jego ucieczkę bez pożegnania wezbrała się we mnie, a ja nie zamierzałam mu odpuścić. Wbrew temu, że wiedziałam iż nie mógł mi powiedzieć gdzie jedzie lub co zamierza, byłam na niego zła. 

- Jak mogłeś odjechać bez pożegnania, lub chodź by jednego słowa przeprosin... Wiesz co ja tam przeżyłam? Nie wiesz, bo w najlepsze bawiłeś się z Narnijczykami, a ja w tym czasie gniłam w lochach tego przeklętego zamka. Spójrz co mi zrobili przez trzy dni twojej nieobecność- pokazałam mu nadgarstki z zabliźniającymi się ranami. - A to wszystko bo zachciało ci się bawić w króla- w oczach wezbrały mi się łzy.

- Lydia...ja- zaczął mój kuzyn.

- Skończyłam z tobą rozmawiać- burknęłam i spojrzałam na złego Piotra- A ty? Dlaczego zostawiłeś nas bez słowa gdzie idziesz? Pomyślałeś o tym, że masz rodzeństwo które się o ciebie martwi? A może tak samo jak ten tu- wskazałam na Kaspiana- masz kompletnie gdzieś moje uczucia?

- Czy ty się o mnie martwiłaś?- zapytał mnie Piotr.

- Nie-prychnęłam - Teraz już nie- dodałam i spojrzałam na nich spod przymrużonych powiek i wróciłam do Zuchona i rodzeństwa. Nie słuchałam o czym rozmawiają. Byłam zbyt bardzo skupiona na przyglądaniu się zebranym tu Narnijczykom. Mój wzrok zatrzymał się na jednym ze centaurów. Był on identyczny jak ten z wczorajszego snu. A skoro on żyje i ma się dobrze to znaczy, że moje sny na prawdę mogą być moimi wspomnieniami. Na tą myśl poczułam, że robi mi się słabo. Błyskawicznie podparłam się o drzewo...

 ||⚔⚔⚔||

Szliśmy do czegoś nazwanego Kopcem Aslana. Nie za bardzo wiedziałam, co to dokładnie może być. W prawdzie był by to oczywiście kopiec, ale dlaczego Aslana, a nie na przykład Narnijczyków? Z takimi pytaniami podążałam ku nieznanej budowli. Lekki wiatr powiewał moje włosy sprawiając mnie przyjemność. Śpiew ptaków rozniósł się dokoła nas, a zapach świeżej trawy i rosy lekko łaskotał mnie z nos. Otoczona Narnijczykami czułam się naprawdę dobrze i nie ukrywałam tego w żaden sposób. Z lekkim uśmiechem kroczyłam przed siebie, kiedy nagle koło mnie pojawił się Kaspian. Rzuciłam w jego stronę krótkie spojrzenie, a uśmiech sam zszedł mi z twarz. Bez słowa przyśpieszyłam, lecz on sprawnie mnie dogonił. 

- Nie będę z tobą rozmawiać- rzekłam ostrzegawczo.

-Nie musisz rozmawiać- odparł- Ważne byś usłyszała co mam ci do powiedzenia. A więc...Wiem, że uciekłem bez słowa i to mogło się zaboleć, lecz nie miałem wyboru. Musiałem, jak najszybciej opuścić zamek inaczej już by mnie tu nie było. Druga sprawa jest taka, że nie mam zielonego pojęcia o tym przez co przechodziłaś w zamku podczas mojej nieobecności, ale jedno jest pewne. Niezależnie od wszystkiego Miraz zapłaci za to życiem. A teraz mogłabyś przestać się na mnie gniewać? Jest mi na prawdę źle z tym, że cię porzuciłem i szczerze przepraszam. Lydia...proszę.

- Na ciebie nie da się gniewać, wiesz?- rzekłam i lekko się uśmiechnęłam w jego stronę. - Masz szczęście, bo ci wybaczam...

-Naprawdę?!- zapytała zmieszany.

- Jeśli ci to przeszkadza to nadal mogę być zła- mruknęłam.

- OH nie...-zaprzeczył szybko- już nic mi nie przeszkadza...

 ||⚔⚔⚔||

-Piotr- krzyknęłam kiedy po raz kolejny chłopak zignorował mnie.  Odkąd pojawiliśmy się w Kopcu, on traktuje mnie jak bym była przeźroczysta, co sprawia mi przykrość. Wiem, że na polanie powiedziałam o parę słów za dużo, a jego królewska duma mogła mocno oberwać, ale czy to powód bym stała się w zaledwie parę minut kompletnie mu obojętna. Po za tym i Kaspian nie jest przyjaźnie przez niego traktowany. Podczas naszej wędrówki dwa razy próbowałam z nim porozmawiać, lecz on zbywał mnie inną wymówką lub po prostu odchodził. Dopiero kiedy wszyscy po za naszą dwójką zaczęli opuszczać sale Aslana- którą ja tak nazwałam ze względu na jego podobiznę przed wielkim, połamanym, kamiennym stole na którym według Łucji został zabity przez Białą Czarownice, ale potem zmartwychwstał- miałam nadzieje, że chłopak wyjaśni mi swoje zachowanie. Jednak nadzieja matką głupich i tym razem król Narni zignorował moje wołanie. Widząc jak po raz kolejny Piotr nie zwraca na mnie uwagi, podbiegłam do niego i złapałam za nadgarstek. Chłopak szybko odwrócił się w moją stronę z zaciekłością wymalowaną na twarzy.

- Dlaczego nie chcesz ze mną porozmawiać?- zapytałam i spojrzałam na niego błagalnie. 

- Nie wolisz rozmawiać z Kaspianem- prychnął pogardliwie. - Jesteście ze sobą dość blisko- dodał. Zmarszczyłam brwi, aby zaraz potem wybuchnąć śmiechem.

- Jesteś zazdrosny o Kaspiana- stwierdziłam rozbawiona.

- A co w tym śmiesznego?- prychnął blondyn.

- Bo to mój kuzyn- rzekłam.

- Żartujesz sobie ze mnie?- zapytał z zmarszczonymi brwiami.

- Nie... Skoro mi nie wierzysz to idź sam się go o to zapytaj- burknęłam krzyżując ramiona na piersiach.

- To nie tak, że ci nie wierzę- odparł szybko.- Po prostu nie spodziewałem się tego. 

- Widać jak mnie słuchasz- rzuciłam.

- Nie mówiłaś nic o swojej rodzinie- odpowiedział mi zgodnie z prawdą.

- Masz racje-odparłam- Bo nie widzę powodu by wspominać o moim wujku tyranie, jego tępej żonie oraz o mojej matce.

- A twój ojciec?- zapytał chłopak.

- Umarł gdy miałam osiem lat- powiedziałam.

- Tak mi przykro Lydio- odrzekł chłopak i mnie przytulił. W jego ramionach zapomniałam o  mojej złości. Wtuliłam się w niego rozkoszując się tą chwilą. 

-Piotrek...- rzekłam cichutko...

- Tak Lydio?- zapytał.

- Zanim będziesz znów o mnie zazdrosny, mógłbyś najpierw zapytać czy jest o kogo - stwierdziłam...

↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣

Złamana Zasada 🔥Piotr Pevensie🔥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz