Jasne światło oświeciło moją twarz. Przymknęłam mocniej powieki , które po pewnym czasie z niezadowoleniem otworzyłam. Spojrzałam w bezchmurne niebo, które górowało nad mną i zmarszczyłam brwi.
Nie pewnie wstałam i rzuciłam krótkie spojrzenie na moje otoczenie. Byłam na jakieś łące. Wszędzie, gdzie się sięgał mój wzrok, widziałam rozległe tereny, który zieleń była tak bardzo intensywna jakby i ona przed chwilą się obudziła. Wystające z niej małe i ledwo widoczne pąki, lub rozwinięte już kwiaty mrugały do mnie nieśmiało.
Wzięłam wdech. Zapach świeżej trawy, intensywnych kwiatów oraz czegoś tak bardzo tajemniczego, a zarazem urzekającego, unosił się nad łąką. Wszystkie aromaty mieszały się ze sobą, tworząc coraz to nowsze kombinacje zapachowe.
Przejechałam dłońmi po trawie. Jej przyjemne ciepło, które zawdzięczają najprawdopodobniej od słońca, rozeszło się po mojej ręce. Z drugiej strony jej wilgoć delikatnie łaskotała moje nerwy czucia. Zaśmiałam się pod nosem.
I wtedy niczym kubeł zimnej wody wylany na moją głowę, przypomniałam sobie o wszystkim. O mojej ranie na dłoni, o lodowej ścianę chodź to raczej były jej szczątki, o rozmowie z Truflogonie, o kłótni przed Kopcem, o pocałunku z Piotrem oraz za ciepłem jego ciała, kiedy odejmował mnie w sali Aslana. Wszystko to sprawiło, że poczułam niepokój związany z tym jakże wspaniałym, lecz dziwnym miejscem. Bez pośpiechu wstałam z ziemi i od razu znów się rozejrzałam w poszukiwaniu kogokolwiek. Jednak im dłużej wypatrywałam żywej duszy w moim otoczeniu, tym bardziej czułam iż nikogo tu nie ma. Rozczarowana westchnęłam i usiadłam bezradnie na trawie.
CZYTASZ
Złamana Zasada 🔥Piotr Pevensie🔥
Fanfiction🔥Księżniczka Lydia II nie różniła się od swoich poprzedniczek. Tak jak one równie była ślepo zapatrzona w święte zasady, które dyktowały jej całe życie nie widząc w nich nic złego. Do czasu.. Dzień przed ucieczką Kaspiana dziewczyna przyjeżdża do...