~◊~PIOTR~◊~
Położyłem się na trawie. Po mimo długiej wędrówki, która była wyczerpująca nie mogłem zasnąć. Przewracałem się z boku na bok, lecz to nie pomogło. W końcu zaprzestałem próbą zaśnięcia i spojrzałem w gwiazdy powyżej. Widząc ich lekko się uśmiechnąłem i zamknąłem oczy. Wbrew sobie zacząłem myśleć o dzisiejszym dniu. Jednak i to wyszło mi źle. Moje myśli wciąż krążyły wokół pewnej brunetki. Wspomnienie jej uśmiechu sprawiło, że i ja poczułem szczęście, a kiedy jej drobne ciało wtuliło się we mnie chciałem na zawsze trwać w tej chwili.
Podniosłem się i od razu zacząłem szukać Lydii. Dziwnym trafem i on nagle się podniosła patrząc w moją stronę. Lekko się zaśmialiśmy wpatrując się w siebie.
- Jak widzę ty też nie możesz zasnąć- stwierdziła Lydia przybliżając się do mnie .
- Wydaje mi się, że to wina nocy- odpowiedziałem jej, na co ona kiwnęła głową.
- Mogę zadać ci pytanie?- zapytała nagle.
- Jasne, pytaj o co chcesz- rzuciłam.
- Bo ostatnimi dniami mam dziwne sny- mruknęła cicho bawiąc się palcami. Coś ją martwiło, przez co poczułem niepokój. Niepewnie wstałem i podszedłem do niej. Jej wzrok śledził każdy mój ruch, lecz to mnie nie zraziło. Usiadłem koło niej i ostrożnie złapałem za ręce.
- Śnią ci się koszmary, tak?- zapytałem- Mam nadzieje, że to nie przez mnie. - dodałem, a Lydia lekko się zaśmiała.
- Te sny są jak wspomnienia- wyznała- Jednak ja nie pamiętam ich. Co dziwniejsze ja kompletnie nie pamiętam swojego wcześniejszego życia niż to na dworze na Samotnych Wyspach.- dodała i oparła głowę o moje ramię. Objąłem ją ramieniem przyciągając jednocześnie bliżej siebie.
- Może im bliżej czegoś jesteś to one się odtwarzają- zaproponowałem.
- Możliwe- mruknęła i ziewnęła.
- Idź spać, a jeśli znów przyśni ci się jakieś wspomnienie to mnie obudź- odrzekłem, na co ona kiwnęła głową.
- Dziękuje za wszystko co dla mnie robisz Piotrze- powiedziała brunetka i zanim zdążyłem coś powiedzieć ta usnęła. Z lekkim uśmiechem, zgarnąłem jej kosmyk włosów z twarzy i ostrożnie założyłem za jej ucho. Wpatrując się w śpiącą dziewczynę sam usnąłem.
~◊~LYDIA ~◊~
Biegłam wzdłuż polany. Za mną podążał stary przyjaciel taty. Był to centaur. Jego boki lśniły jak świeżo odłupany kasztan, a długa długa broda, spływająca na piersi, miała kolor czerwonawego złota. Tata opowiadał, że jest on najstarszym z centaurów oraz prorokiem, co znaczyło tyle, że potrafił przepowiadać przyszłość z gwiazd. Być może dlatego tatuś obudził mnie dziś bardzo wcześnie. Na jego twarzy malowało się ogromne spięcie. Powiedział mi tylko abym nikomu nie mówiła o lekcjach z centaurem i wybiegliśmy z mojej sypialni. Szliśmy przez długie korytarze i dużo schodów, aż wreszcie znaleźliśmy się przed ogrodem. Na zielonej trawie , która w świetle księżyca sprawiała wrażenie dziwnie niebieskiej stał mój czarny wierzchowiec, którego dostałam od ojca na siódme urodziny. I chodź od nich minął rok ja nadal słabo na nim jeździłam. Lecz to nie moja była wina. Koń ten był większy niż inne konie w stajniach. Jego sierść ciemniejsza była niż innych, a uszy delikatnie większe. I tak jakby sam wiedział, gdzie ma jechać. Ojciec posadził mnie na jego grzbiecie, szepcząc mu coś do ucha, a koń zarżał i pojechał ze mną na polanę cenaturów.
- Lydio na Aslana zaprzestań- rzekł centaur. Ni chętnie zatrzymałam się i spojrzała na jego twarz.
- Kim jest Aslan?- zapytałam przechylając głowę.
- Dowiesz się tego na lekcji z zwierzętami- odrzekł Narnijczyk- A teraz spójrz w niebo. Co widzisz?
Podniosłam głowę i spojrzała na firmament. Gwiazdy tego dnia świeciły jaśniej niż co każdej nocy. Były jak małe wysepki na bezkresnym oceanie. Na myśl o wodzie wzdrygnęłam się. Nie lubiłam jej i ona mnie zresztą też. Kiedy znów spojrzałam na Gromojara, centaur wpatrywał się w ciała niebieskie z wielkim zainteresowaniem.
- Dlaczego mi to pokazujesz?- zapytałam i zmarszczyłam brwi.
- Bo w nich zapisana jest twoja przyszłość- powiedział- oraz twojego ojca... Każdego z nas wystarczy, że będzie umieć ją odczytać.
- A jak mam to zrobić?- spytałam.
- Właśnie tego będę cię uczył- wyznał Narnijczyk. Kiwnęła głową i znów spojrzałam w niebo.
- Jaka jest moja przyszłość?- zapytałam po chwili i spojrzałam na przywódcę centaurów.
- Twoją przyszłością jest obronienie starej Narni, która w tobie żyje- powiedział- Staniesz w bitwie u boku naszego króla i pokonasz naszego wroga...
Nagle na polanie pojawił się mój ojciec, na swoim koniu. Jego czarne włosy były zmierzwione, a wzrok chaotyczny. Podjechał do mnie i szybko złapał. Zmieszana wpatrywałam się na mężczyzn, którzy wymienili krótkie spojrzenia i odjechali. Każdy w innym kierunku.
-Co się stało tato?- zapytałam cicho przytulając ojca.
- Dowiedzieli się kim na prawdę jestem- mruknął ojciec- Teraz pewnie mnie zabiją.- ledwo to powiedział jego koń upadł, a wokół nas rozniosły się krzyki żołnierzy. Podczas upadku uderzyłam się w głowę. Nic więcej nie pamiętam...
Otworzyłam oczy i od razu spostrzegłam, że jest jeszcze noc. Pewnie przespałam jakąś godzinę, lub dwie. Z tą myślał rozejrzałam się po naszym obozie. Wszyscy spali w najlepsze. Ogień w ognisku lekko przygasało. Wyprostowałam się i niechcący szturchnęłam śpiącego Piotra. Chłopak odrobinę się przebudził i zasapanymi oczami spojrzał na mnie.
- Znów przyśniło ci się wspomnienie?- zapytał.
- Ja...Nie wiem- mruknęłam cicho.
- Rozumiem- odpowiedział i ziewnął przeciągle- Wybacz.
- To było dziwne wspomnienie- wyszeptałam grzebiąc patykiem w rozżarzony węgiel.
- Jeśli będziesz czuła się po tym lepiej, możesz mi odpowiedzieć co w nim widziałaś- rzekł chłopak.
- Skoro tak uważasz- wzruszyłam ramionami i wróciłam do niego- Byłam tam na polanie z centaurem. Był on starym przyjacielem mojego ojca... I on mówił, że moją przyszłością jest uratowanie starej Narni, która płynie w moich żyłach i że stanę do bitwy z ich królem...
- To dość zrozumiałe-mruknął.
- To tak, ale potem przyjechał mój ojciec i zabrał mnie z polany. Po drodze ktoś nas zaatakował i oboje spadliśmy z konia. Nic więcej nie było.
- Może przez ten upadek nic nie pamiętasz- podsunął chłopak.
- Sugerujesz amnezje?- zapytałam- Ale czy to jest w ogóle realne?- tym razem to ja ziewnęłam.
-Pogadamy o tym jutro- dodałam i z powrotem położyłam się spać- Dobranoc - mruknęłam i od razu zasnęłam...
↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣
Możecie mnie zabić, za ten okropny rozdział...
Ale ja na serio się starałam napisać go chodź trochę ciekawie
No ale cóż...nie wyszło :(
Następny będzie lepszy...a przynajmniej taką mam nadzieje...
~Venus
CZYTASZ
Złamana Zasada 🔥Piotr Pevensie🔥
Fanfiction🔥Księżniczka Lydia II nie różniła się od swoich poprzedniczek. Tak jak one równie była ślepo zapatrzona w święte zasady, które dyktowały jej całe życie nie widząc w nich nic złego. Do czasu.. Dzień przed ucieczką Kaspiana dziewczyna przyjeżdża do...