🔥MÓWIŁEŚ "NA ZAWSZE"🔥

1.1K 48 9
                                    

Lekki wiatr wleciał do komnaty przez otwarte okno, wpuszczając do środka nie tylko zapach kwiatów czy rozmowy dworzan, ale również promienie słońca. Smugi świetlne jak na złość skierowane były na moją twarz. Markotnie otworzyłam powieki i ze złością spojrzałam na okno. Miałam ochotę wstać i z trzaskiem je zamknąć, a potem zasłonić je firaną. Jednak tego nie zrobiłam, chodź próbowałam.

Powstrzymały mnie czyjeś ramiona oplatające mnie tali. Chłodny oddech nieznajomego na skórze mojej szyi, przyprawił mnie o dreszcze oraz jeszcze większe osłupienie. Walcząc z czarnymi scenariuszami odwróciłam się, a uśmiech sam pojawił mi się na ustach. Błyskawicznie zniknęły ponure myśli. Ostrożnie odgarnęłam z twarzy Piotra kosmyki jego blond włosów , przez co chłopak mruknął jakieś niewyraźne słowa pod nosem. Zaśmiałam się pod nosem i wtuliłam się w ukochanego ponownie zasypiając. 

Mój sen okazał się drzemką. Nie minęło może ze piętnaście minut, kiedy i Piotrek został obudzony przez promienie słońca. Jednakże on w porównaniu do mnie obudził się szybko i gwałtownie budząc mnie przy okazji. 

Zerknęłam na króla niezadowolona i ziewnęłam. 

- Nie chciałem cię obudzić- mruknął chłopak siadając. 

- Nic się nie stało - odpowiedziałam mu i również usiadałam- Jak się spało?

-Wiesz... Nawet dobrze, ale strasznie kopiesz- wyznał blondyn.

- Nie prawda- zaprzeczyłam oburzona, lecz również rozbawiona.

- Oczywiście, że prawda- orzekł- Będę miał siniaki- dodał, a ja ryknęłam śmiechem.

- Mój biedaczek- pogładziłam go po plecach.

Zaśmialiśmy się tym razem oboje i śmialiśmy się jeszcze długi czas, aż do komnaty nie weszły służące. Chcąc, nie chcąc musiałam wrócić do siebie, gdzie miałam przygotowaną kąpiel oraz nową suknie. 

|| ⚔⚔⚔ ||

Pośpiesznie udałam się do ogrodu. Miałam nadzieje, że pomiędzy bujną roślinnością otaczającą wszystko gdzie sięga wzrok, odnajdę spokój, którego nie mogłam zaznać przy damach dworu. Wszystko zaczęło się gdy zaraz po śniadaniu wpadłam na Lady Margot i jej oddane przyjaciółki. Córka jednego z lordów od razu narzuciła mi swoje towarzystwo, zanudzając jakimiś drętwymi tematami. Dawniej jeszcze przed pojmaniem, plotki o wczorajszym balu sprawdziłyby się w rozmowie dość dobrze, lecz teraz mało mnie obchodziło co do powiedzenia na ten temat mają napuszone dworzanki. 

A skoro już mowa o balu, to większość uczestników, których po drodze tu spotkałam, mieli dolegliwości po wczorajszym piciu. Śmieszyło mnie to odrobinę i z trudem potrafiłam powstrzymać śmiech, kiedy ich mijałam. 

Odetchnęłam z ulgą, kiedy moje wcześniejsze towarzyszki nie pojawiły się w ogrodzie. Z rozkoszą rozłożyłam się na krześle, odchylając twarz w stronę słońca. Pogoda tego dopisywała, kusząc zarazem by chodź by na parę minut wyjść z domów na łono natury. Dziwiło mnie zatem dlaczego tak mało ludzi, przechadza się alejkami po między krzewami. Z drugiej strony, nie każdy miał czas na taką przyjemność. Ludzie musieli pracować, by mieć za co żyć i utrzymywać rodziny. 

Westchnęłam cicho i otworzyłam powieki. Instynktownie rozejrzałam się po ogrodzie, a mój dobry humor w pewnym momencie wyleciał ze mnie. Zebrałam w sobie resztki odwagi i wstałam z krzesła. Mentalnie nie byłam gotowa na konfrontacje z matką, lecz teraz najwyraźniej musiałam z nią pogadać. Miałam świadomość, że im dłużej będę zwlekać tym ona więcej dowie się o mnich przewinieniach. 

Nie pewnie podeszłam do niej i zmierzyłam chłodnym wzrokiem moją ciotkę, która szła wtedy z moją matką. Obie kobiety zmasakrowały mnie swoich dumnym i pełnym odrazy wzrokiem i zanim, którakolwiek z nich otworzyła usta wiedziałam, że czaka mnie piekło. Moja matka była stanowcza i już sama zgotowałby mi niezłą awanturę, a z ciotką Protekcjonatą...Wolała mnie myśleć jaki monolog oszczerstw zaraz poleci w moją stronę.

- Pewnie cieszysz się, że Miraz nie żyje, co?- zapytała Protekcjonata- Morderczyni i zdrajczyni ot co!

Zacisnęłam zęby starając się kontrolować wypełniający mnie gniew.

- Odezwała się ta bez winy- warknęłam w jej stronę.

- To nie twoja wina, że dziecko wdało się w swojego zdradzieckiego ojca- ciągnęła żona Miraza. 

Zerknęłam na moją rodzicielkę, szukając w niej oparcia. W końcu obraziła nie tylko mnie, ale również mojego zmarłego ojca, a jej męża. Jednak księżna milczała z kamienną twarzą. To sprawiło mi ból. Myślałam, że przynajmniej teraz zachowa się jak z honorem i upomni Protekcjonatę. 

- Jeśli się nie zamkniesz, osobiście sprawie, że spotkasz się ze swoim mężem- powiedziałam w stronę ciotki.

- Ty mała, parszywa...!

- Wystarczy Protecjonato!- zabrzmiał głos mojej matki. Był on jak zawsze zimny i pozbawiony uczuć. 

- Wychowałaś potwora Nesto- wyszeptała kobieta ze łzami w oczach- A ty plamisz nasz ród- dodała w moją stronę.

- Moja droga- powiedziała moja rodzicielka- Musisz ochłonąć. Idź sprawdź co u twojego syna- dodała życzliwie- A ty masz czekać tu na mnie, zrozumiałaś?

||⚔⚔⚔|| 

Wpadłam do pokoju trzaskając drzwiami. Łzy spływał mi po policzkach, a w głowie miałam mętlik. Słowa wychodzące z ust mojej matki zraniły mnie mocno. Były jak ciernie, które owinęły mi się wokół ciała i serca, raniące je. Byłam pewna, że nie będzie zadowolona gdy dowie się o zdarzeniach z minionego miesiąca, których byłam uczestnikiem. Ale to co powiedziała mi teraz przerosło mnie. 

Według niej byłam jak zaraza, która zniszczyła wspaniałość rodzinną. A czy to nie członkowie naszego rodu, od zalania dziejów zabijali się w dojściu do władzy. Walczyłam w słusznej sprawie. W obronie istot, którzy stracili wszystko i gdybym cofnęła się w czasie, i ponownie zadecydować czy wezmę udział w wojnie. Zgodziłabym się. Mimo to, czułam się źle z rozczarowaniem jakim darzyła mnie moja rodzicielka. 

Nagle drzwi otworzyły się, a na progu stanął Piotr. Spojrzałam na niego ścierając łzy.

- W czymś ci pomóc?- zapytałam 

- Nie- powiedział i szybko do mnie podszedł- Lydia. Czemu płaczesz?

-To nic takiego - mruknęłam lekceważąco- Po prostu pokłóciłam się z matką- dodałam 

Ramiona Piotra otoczyły mnie, a ja wtuliłam się w jego tors. Nie miałam siły płakać, więc jedynie uspokajałam się. Niespodziewanie chłopak odszedł ode mnie. Zerknęłam na niego.

- Rozmawiałem dziś rano z Aslanem- wyznał, a ja jeszcze mocnej ściągnęłam brwi

- Coś ci powiedział?- zapytałam zmieszana.

- Mam wrócić do Anglii- oświadczył- To mojego świata...Mam odejść z Narnii...

- To jest jakiś żart?- zapytałam czując jak łzy pieką mnie powieki. 

- Naprawdę chciałby, aby był to żart- stwierdził.

- A więc mnie tu zostawisz?- spytałam- Mówiłeś " na zawsze"- dodałam i pośpiesznie wbiegłam z komnaty. 

Słowa o odejściu Piotra dobiły mnie zupełnie. Miałam nadzieje, że spędzę resztę swojego życia razem z nim. Że razem będziemy witać każdy poranek i żegnać noc. Jednak się myliłam...Znowu....

↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣

Złamana Zasada 🔥Piotr Pevensie🔥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz