23. Winko na cmentarzu

1.5K 70 117
                                    

Oczami Seliel
    Na boisku szkolnym odbywa się próba generalna orkiestry do parady z okazji Dnia Patrona, czyli Aurumina Stwórcy. Nie należę do grona uduchowionych, mimo że moi rodzice są luminosami, a z tego, co pamiętam z lat dziecięcych, do ich panteonu oprócz Luminosy i Airis, należy również Aurumin Stwórca. Nie przeszkadza mi jednak wiara w którekolwiek ze wspomnianych bóstw, ponieważ nie jest to tak nachalnie wciskane do głów ludzi oraz niszczące kulturę i społeczeństwo, w przeciwieństwie do chrześcijaństwa i islamu. I nie chcę krytykować teraz każdej religii z osobna, ponieważ to jest moje indywidualne zdanie, nad którym nie lubię rozwlekać się publicznie, by uniknąć zawziętych kłótni. Wychodzę z założenia, że o polityce czy religii nie rozmawia się głośno i z byle kim.
    Więc czemu nie przynależę do grona luminosów? Głównie przez rodzinę, która wiecznie namawia mnie do wrócenia do Luminarium. Poza tym, tyle razy modliłam się i śpiewałam do bóstw o pomoc i wsparcie w najtrudniejszych chwilach mojego nastoletniego życia, i nigdy nie zostałam wysłuchana. Nie otrzymałam tych znaków, o których Arcykapłanka z naszej wspólnoty tyle wspominała.

– Bujasz w obłokach? – usłyszałam głos Abby. – Mam nadzieję, że ma to związek ze mną.

    Odwróciłam się do niej. Jej rysy wyostrzyły się chytrze, a spojrzenie analizowało moje zachowanie. Odwzajemniłam uśmiech i zaserwowałam jej kuksańca w bok.

– Chciałabyś – prychnęłam, by po chwili uwiesić się jej na szyi. – Możemy już iść, ziom? Mój organizm domaga się alkoholu i ulicznego żarcia. 

    Abby zaśmiała się i poklepała mnie po plecach.
– Jasne, ziom – powiedziała – zerwę się znów z ostatnich dwóch godzin, żeby zaspokoić twój wilczy apetyt.

    Uniosłam brwi w podejrzliwy sposób.
– Wyczuwam nieczystą energię sarkazmu od ciebie, ziom – mruknęłam. – Nie chcesz iść ze mną na cmentarz i strzelić po browarku?

– Wiesz, mam coś lepszego zaplanowane – odparła.

    Niesamowicie szybko omiótł mnie zimny dreszcz, z kolei wewnątrz czułam, jakbym cała się gotowała. Myśli moje nawiedziła panika, a chandra zawładnęła sercem.
    Czy to znów to uczucie odrzucenia?
    Znudziło ją moje towarzystwo?
    Może powinnam zacząć proponować coś nowego niż ciągłe wypady na cmentarz dla zwierząt i picie piwa, które załatwiamy na fałszywy dowód Abby lub z pomocą Kaia?

    Zgrabna dłoń z niebiesko-czarnymi paznokciami uniosła mój podbródek. Wejrzałam w szaroniebieskie oczy Abby, ujrzałam w nich czułość.

– Ej, nie smuć się, ziomek – rzekła. – Nie powiedziałam, że moje lepsze plany nie są związane z tobą. Mam dla ciebie niespodziankę. Spójrz.

    Abby wysunęła z wnętrza torby z logiem Pink Floyd brązową butelkę, w której chlupnęła ciemna ciecz. Wino domowej roboty z czarnej porzeczki. Na sam widok oblizałam się.

– Już lepiej, co nie? – zachichotała.

– Jak ty mnie dobrze znasz – uśmiechnęłam się czule.

    Patrząc na Abby, przypominała mi się moja przyjaciółka ze starego gimnazjum, z którą nie utrzymuję już kontaktu. To Clair przestała się odzywać, ja długo próbowałam z nią porozmawiać i wyjaśnić powody milczenia z jej strony. Cóż, nie wyszło.
    Dzięki Hood uświadamiałam sobie, że od dłuższego czasu wreszcie zaczynam czuć się zrozumiana. Coraz bardziej zależy mi na tej lasce, a jej ewidentnie zależy na mnie. Nie chcę zatem spierdolić tego tak, jak mam to w zwyczaju. Cóż, zawsze powtarzałam sobie, że jestem chodzącym pechem, a moje imię powinno brzmieć Jinx.

Ninjago: ,,Odrodzenie Żywiołów"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz