16. Uwolnione zło

287 27 14
                                    

                                                      *Sekretny Wymiar*

    Stukot i głośny oddech roznosił się echem po ruinach zamku. Spieszyło jej się niesamowicie, o czym świadczył chaotyczne stawianie każdego kroku w niebotycznych obcasach, które w tym momencie najchętniej zdjęłaby i poszła dalej na bosaka. Nie godziło się to jednak ze statusem jaki posiadała. Gdyby ktokolwiek zobaczył ją jako nieporadną z tak błahego powodu, jej godność nakazałaby jej wyparować z tego świata. Jedyną osobą, która mogła widzieć ją w chwilach nieporadności była jej jedyna przyjaciółka – Biĕslanka Mousee. Obie zacisnęły więź przyjaźni w szczególności, gdy Biĕslani dostali zlecenie od Sakkub na odbudowanie zamczyska na Krwawym Wzgórzu, które, jak zapewniła Mistrzyni Umów, stanie się również azylem dla rasy pracowitych, acz spisanych na ciągły strach przed drapieżnikami, Biĕslanów.

    Uniosła dłoń, magią otworzyła ogromne drzwi, za którymi znajdowała się sala tronowa, a w jej centrum, na wyremontowanym półokrągłym podniesieniu zasiadał ten, którego poddani mają nazywać Możnowładcą, swoim Panem czy też Jego Wysokością. Tak, na Jego rozkaz, w pismach koniecznie zastosowanie dużych liter. Wspomniany Jegomość odziany był w długi czarny frak z eleganckimi złotymi guzikami oraz obszyciami, spod którego wysuwała się śnieżnobiała koszula z żabotem. W jej centrum mieniła się swym blaskiem złota broszka z onyksem. Czarne spodnie ozdabiał bogato rzeźbiony pas z wielką literą A. Biĕslanie słynęli również z daru krawieckiego oraz jubilerstwa. Rasa ta uzdolniona była w wielu fachach.

– Nareszcie żeś jest! – rzekł gorzko. – Ileż można czekać.

    Sakkub minę miała niewzruszoną. Jednym ruchem dłoni zamknęła drzwi za sobą. Za pomocą magii rzecz jasna. Podeszła bliżej tronu Pana tego zamku i nieśpiesznie przeleciała wzrokiem po pomieszczeniu. W myślach pochwaliła pracowitych Biĕslan, czego sam Możnowładca nigdy nie uczynił. On żył w przekonaniu, że to najzwyczajniej mu się należy, tak samo jak chwała i podziw. Irytowało to Sakkub, lecz musiała zdusić w sobie gniew, a także starać się, by jej twarz nie wykrzywiała się z pogardy, gdy rozmawiała z nim.

– Uświadomiłam cię już zawczasu, że może to potrwać nawet kilka miesięcy – odpowiedziała spokojnie. – Zatem okaż wdzięczność, nie urazę.

    Mężczyzna również z trudem powstrzymywał się od okazywania prawdziwych przekonań wobec Sakkub. W jakimś stopniu miał do niej szacunek czy też czuł respekt przed nią, szczególnie, gdy podczas ich ponownego spotkania po latach, za jej sprawką był na granicy ze śmiercią. Jednocześnie od tamtej sytuacji, która pozostawiła po sobie mocną skazę na jego psychice, w głowie miał myśl, by wykorzystać do cna jej możliwości a następnie, przy sprzyjającej okazji, pozbyć się jej jak nic niewartego śmiecia.
    Co zaś czuł do samego siebie? Odrazę i wstręt, że za swoją słabość oraz mus by godzić się, by taka marna istota zwracała się do niego ,,per ty". Powtarzał sobie jednak ,,Do czasu. Później będzie musiała nazywać mnie swoim Panem".

    Uchylił lekko usta i wyburczał.
– Tak. Pamiętam.

    Sakkub zdawała się być całkowicie skupiona na Esteriańskim Krysztale z Carmillą jako jego zawartość, stojącym niedaleko półokręgu, gdzie siedział Możnowładca.

– Tak czy inaczej, udało się zdjąć Pieczęć Czasu Ichiro – rzekła. Mężczyzna zwrócił ku niej swe oczy w geście zainteresowania, więc kontynuowała: – A przy okazji zdobyłam cenne informacje, dzięki którym mam kilka możliwości pozbycia się kryształowego więzienia.

– A więc przejdź do działań – rozkazał, o dziwo niesrogo, Sakkub udało się wyczuć, że jego głos minimalnie zadrżał. – Nieważne ile ci to zajmie, działaj. Teraz.

Ninjago: ,,Odrodzenie Żywiołów"Where stories live. Discover now