PROLOG

2K 69 41
                                    

     Sekretny Wymiar nie szczycił się najpiękniejszymi widokami, którymi najchętniej umieściłoby się na wakacyjnych pocztówkach. Ciemnofioletowe niebo, nieżyzna ziemia, szary, nieprzyjemny w dotyku piasek oraz rozciągająca się na dalekie szerokości, gęsta mgła nie były czymś, co zachęcało do odwiedzenia tych mrocznych klimatów. W dodatku tutejsza flora i fauna potrafiła zaskoczyć, a nawet wystraszyć na śmierć. Z powodu braku panującej równowagi między dobrem i złem, większość żyjących tu stworzeń, aby przeżyć, kieruje się wrodzonym instynktem przetrwania oraz bezwzględne prawo pięści.

    A jednak coś sprawiło, że pewna osoba postanowiła zapuścić się w mroczne, pełne tajemnic odmęty tego nieprzyjemnego miejsca. Nie było to łatwe, ponieważ jedyny portal, który jest łącznikiem między Sekretnym Wymiarem a Krainą Ninjago znajdował się na szczycie Góry Szaleństwa. Po wielu nieprzyjemnościach oraz ryzyku, jakie mogły spowodować żyjące tu kreatury, dla bezpieczeństwa mieszkańców Krainy Ninjago, postanowiono zapieczętować portal. Jako stróża ustanowiono Strażnika Amona, któremu nie straszne były krwiożercze bestie, wszak posiadał on moc manipulacji zarówno umysłem, jak i ciałem.
    W taki też sposób przedostanie się tutaj wydawało się wręcz niemożliwe. Jednak to nie zniechęciło bystrej i odważnej podróżniczki, która odwiedziła Sekretny Wymiar. Jej stary przyjaciel był jej winien przysługę, którą ta niesamowicie uparta intrygantka wykorzystała, aby nabyć rzadkie liście magicznej herbaty. Herbata Podróżnika jest bowiem towarem deficytowym ze względu na możliwości, jakie daje posiadaczowi a mianowicie – możliwość podróżowania między równoległymi wymiarami, tym samym nie przekraczając bram portali. W ten oto sprytny sposób dostała się do Sekretnego Wymiaru i teraz może dokończyć swoją misję.

    U próg wielkiego, mrocznego zamku, usytuowanego na szczycie Krwawego Wzgórza, stanęła ona. Przedstawia się wszystkim jako Sakkub – Sakkub Odnowicielka, bądź Bogini Nowego Świata. Jej ambicje i chęć zmian powinna jednocześnie wzbudzać podziw, jak i grozę. Nigdy nie wiadomo, co siedzi w głowie tak bardzo ambitnej i nieustępliwej personie jak ona. Wielki umysł nie zawsze oznacza rozsądnie podjęte decyzje. Największe umysły mają szaleńcy, ponieważ ich niekonwencjonalne pomysły poszerzają horyzonty bardziej, niż przeciętnym, umownie normalnym, umysłom.
    Poprawiła wysokiego kucyka na środku głowy i przeczesała dłonią prostą grzywkę, jak i kilka dłuższych pasemek, które tańczyły, jak im tutejszy, zimny wiatr kazał. Jej strój także nadawał rebelianckiego charakteru. Ubrana była w skórzaną kurtkę biker, czarną bluzkę z wycięciem na dekolcie i lateksowe spodnie. Całość w połączeniu z długimi za kolana kozakami ze skóry, sprawiała, że wyglądała wręcz zabójczo seksownie.
    Sakkub otworzyła jedną ze swoich sakiewek zaczepionych o gruby, brązowy pas. W garści trzymała tajemniczy pyłek. Nieśpiesznie podniosła dłoń, otworzyła ją i dmuchnęła. Fioletowy dym, jaki utworzył się z tajemniczego pyłu, przeniknął przez szczeliny ogromnych, metalowych wrót zamku. Po niespełna dwóch minutach, dało się usłyszeć kołatanie łańcuchów mechanizmu. Wrota otworzyły kamienne kreatury o dzikich, żółtych oczach. Stojąc niecały metr od potworów, powieka Sakkub ani na moment nie drgnęła z przerażenia. Przeciwnie, jej twarz zdawała się nie wyrażać żadnych uczuć.

– Przepuśćcie mnie i zaprowadźcie do sali tronowej! – Jej władczy ton odbił się echem o stare, marmurowe ściany zamczyska.

   Potwory, zwane tu Skragulcami, posłusznie wykonały jej polecenia. Taranowały wszystko, co przeszkadzało w drodze do sali tronowej. W zamku panowała ciemność, która nie podobała się Sakkub. Pstryknęła palcami u obu rąk, a fioletowy ogień niczym strzała omiótł wszystkie pochodnie i świece, jakie znajdowały się na ścianach długiego korytarza. Pomieszczenie momentalnie stało się przyjemniejsze i bardziej przejrzyste. Dało to Sakkub możliwość, by sprawdzić, jak bardzo zmieniło się to miejsce. A także, jak bardzo zostało zaniedbane.
    Ogromne pajęczyny i stado pająków biegające gdzie tylko poniosły je ich osiem, owłosionych odnóży nie było tu niczym nowym. Co innego było w przypadku spalonych i podartych gobelinów z podobiznami właścicieli owego zamku, powywracanych mebli, czy chociażby zniszczonego po zetknięciu się z ziemią, gotyckiego kandelabru.
 
– Ach – westchnęła cicho – a tak go lubiłam.

Ninjago: ,,Odrodzenie Żywiołów"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz