3. Pierwsze koty za płoty

2.1K 102 209
                                    

Oczami Skylor
     Pierwsza lekcja – rozszerzona matematyka. W poniedziałek. I w dodatku z niejaką Smoczycą (z tego, co zdołałam usłyszeć z rozmów Griffina Turnera z jego znajomymi). Naprawdę, to jakiś chory żart. Jak można zaczynać dzień od matematyki?! Gdyby nie to, że otrzymam rodzinną sieć restauracji, to nie przejmowałabym się aż tak tym przedmiotem. Chociaż matematyka nie sprawia mi dużych trudności, nie zmienia to faktu, że jest to dość nudny przedmiot. Gimnazjum ukończyłam z piątką na świadectwie, ale szczerze mówiąc, nie nazwałabym się piątkowym uczniem, czy geniuszem matematycznym. To domena Nyi i Pixal.
     Gdy zabrzmiał dzwonek weszliśmy do sali, usiadłam w pojedynczej ławce obok Nyi, a Seliel władowała się na tyły klasy, żeby móc w spokoju spać. Pixal w tym czasie ma biologię. Niestety nie udało nam się ułożyć tak plan, żeby większość zajęć mieć razem. Ciekawe, jak poradzi sobie sama z zupełnie obcymi ludźmi? Wiadomo, że Pixal nie należy do tych super otwartych i rozmownych osób.
     Drzwi z impetem zamknęły się, a ich klamkę trzymała gruba, wysuszona ręka. Kobieta wyglądała na sześćdziesiąt lat. Miała groźny wyraz twarzy, kruczy nos, ciemne, przenikliwe spojrzenie i wiało od niej chłodem. Ubrana w fioletowy żakiet i spódnicę, rozsiadła się na fotelu, a wielką torbę odstawiła na blat biurka. Ledwo było ją widać zza niej.
     
     Kobieta-huragan otworzyła gruby zeszyt i zaczęła z niego czytać nasze nazwiska. Podczas sprawdzania obecność, wszyscy czuliśmy się strasznie niekomfortowo.

– Allyson Adler?

    Wysoka, opalona dziewczyna z długimi, czarnymi włosami podniosła rękę.
    Allyson Adler to nowa kapitanka i założycielka dziewczęcej drużyny siatkarskiej. Ostatnio Nya napisałam do niej z zapytaniem o przyjęciu jej do drużyny. Zgodziła się. Zaprosiła ją nawet na pierwsze zajęcia, które miały na celu zjednać ze sobie wszystkie siatkarki. Z opowieści Nyi, Ally jest naprawdę spoko laską. I ładną.

– Jestem! – zgłosiła się Ally.

    Matematyczka uderzyła pięścią w stół.
– Kiedy kogoś wyczytuję, należy wstać i powiedzieć ,,obecna" – powiedziała oschle.

    Ally zrobiła tak, jak jej kazano. Kolejni wyczytani mieli już łatwiej, ponieważ wiedzieli, jak postąpić, aby nie zdenerwować huraganowej matematyczki. Mi też się upiekło. Było mi aby szkoda Ally, że to ona oberwała, bo nie wiedziała, jakie panują tu zasady. NIKT NIE WIEDZIAŁ!
    Tak czy siak, wszyscy mieliśmy wrażenie, że szykujemy się na egzekucję! Jej podejrzliwe spojrzenie skanowało nas od góry do dołu, zupełnie jakby sprawdzała jakość ,,produktów".
    Już mi się ta lekcja nie podoba.

– Nya Smith?

    Nya poderwała się z krzesła.
– Obecna.

– Smith... – powtórzyła ponuro. – Znam wielu Smithów, ale jeden z nich najbardziej zapadł mi w pamięć. Uczyłam twojego brata – powiedziała.

– Niewykluczone – odparła Nya.

– Kaia Smitha – bardziej stwierdziła, niż zapytała.

    Nauczycielka przyglądała się Nyi z wielką uwagą, raz zdejmując, i raz zakładając okulary na nos. Obróciła się bokiem do tablicy i założyła nogę na nogę. Nie nosiła rajstop, dlatego doskonale widziałam niebieskie pajęczyny żylaków od łydek w górę. Ohyda!

– Zgadza się – przytaknęła Nya.

    Kobieta oparłam głowę o nadgarstek.
– Mam nadzieję, że chociaż ty masz trochę oleju w głowie. Doceniam sumiennych i rozgarniętych uczniów, więc dobrze to sobie zapamiętaj.

– Postaram się... pani nie zawieść – wydukała.

– Siadaj.

    I tak też zrobiła. A matematyczka kontynuowała sprawdzanie obecności:

Ninjago: ,,Odrodzenie Żywiołów"Où les histoires vivent. Découvrez maintenant