4. Komedia w tragedii

858 52 93
                                    

🖤 DEDYKUJĘ TEN ROZDZIAŁ SOBIE I KAŻDEMU FANOWI COLIEL! 🖤
"LUDZIE, TRZYMAJCIE KAPELUSZE!"
~ Buziaczki od Rose 💖

Oczami Seliel
     Siedziałam obrażona i czekałam na powrót Andrew Waltersa, który zadecyduje o moich dalszym losie. Och, ja nieszczęsna – zakpiłam w myślach.
     Drzwi otworzyły się, a do gabinetu wrócił wysoki facet, który cholernie przypominał mi Waldo Weatherbee, dyrektora Liceum Riverdale, z tą różnicą, że Walters na apelu powitanym miał przyjemniejszy wyraz twarzy... Teraz wyglądał raczej na zirytowanego.

– Rozmawiałem z trenerem Johnem Andersonem i potwierdził mi, że od początku roku byłaś tylko raz na jego zajęciach – powiedział. – Panno Wolf...

– Po prostu Seliel – wtrąciłam.

– A więc, Seliel... – poprawił się. – Mamy drugi tydzień szkoły, a ty już narobiłaś sobie tyle problemów.

     Zmarszczyłam brwi zdziwiona.
– Jakich znowu problemów? Ja tylko nie chodziłam na WF.

– Po pierwsze, chciałbym cię uświadomić, że WF, jak również literatura, są przedmiotami obowiązkowymi, i nawet jeśli posiadałabyś całoroczne zwolnienie z ćwiczeń, musiałabyś zaliczyć teorię, a także, równie istotne, obecność. Tak samo tyczy się innych przedmiotów. – Walters wyciągnął jakąś kartkę z grubej, czerwonej teczki. – Z tego, co widzę chodzisz w kratkę, unikasz matematyki i literatury...

– Baba od matmy to horror – mruknęłam. – A facetka od literatury ma nazwisko nie do wymówienia... – ucięłam na chwilę. – Krótko mówiąc, obie są popierdolone na dziesięć różnych sposobów!

     Twarz Waltersa była jak z kamienia.
– Profesor Constance McConaughey jest dobrą nauczycielką – odparł. – A ciebie proszę, żebyś zważała na słowa, ponieważ zaczynam być coraz bardziej przekonany, że uczęszczanie na literaturę bardzo ci się przyda.

– Nie, nie, nie... moje słownictwo jest w porządku – zapewniłam. – Po prostu ja i profesor McConaugrey nie mówimy w tym samym językiem.

–McConaughey - poprawił mnie. – I co kryje się za słowami: ,,nie mówimy w tym samym języku"? Nie mówicie po angielsku, czy...

– Nie nadajemy na tych samych falach – powiedziałam wprost.

– To nie jest wytłumaczenie.

     Oparłam się i skrzyżowałam ręce.
– Nikt mnie nie rozumie. Jak zwykle.

     Andrew Walters poprawił okulary i gorączkowo zaczął przeszukiwać swoje papiery. Segregował, przekładał teczki, wyrzucał zbędne papiery i tak dalej. Teraz wzięło go na robienie porządków – pomyślałam.

– Mogę już iść? – spytałam.

– Wykluczone.

     Nadąsałam minę. Myślałam, że zapracowany bezmyślnie przytaknie mi, nie zważając na to, o co go spytałam. Skubany jest dobry.

– Jeszcze chwilka i... znalazłem! – zawołał zadowolony.
    Wręczył mi kolorowy plakat z brzydką czcionką.
– Jak co roku nasza szkoła świętuje dwa ważne wydarzenia: rocznicę założenia Aurumin High School, a także Październikowy Marsz Patrona. Z obu tych okazji uczniowie organizują paradę z muzyką, zawody sportowe, pieką ciasta i przygotowują przedstawienie o założeniu szkoły przez Johna Adama Watermana...

– I co ja mam z tym wspólnego? – wtrąciłam. – Mam upiec ciasto? Dobra, mogę... mamuśka mnie czegoś tam nauczyła, ale jak ktoś się zatruję to nie biorę za to...

Ninjago: ,,Odrodzenie Żywiołów"Where stories live. Discover now