17. Komplikacje

1.4K 85 328
                                    

Oczami Nyi
    Obudziłam się gwałtownie i od razu przywitał mnie wielki ból... wszystkiego. Głowy, oczu oraz kłucie w sercu. Przetarłam delikatnie obolałą twarz i napiłam się wody z kubka Seliel.
    O Matko, chyba najcięższa noc w całym moim życiu. Gdy przymusowo zerwałam kontakt z Charlesem Daviesem, albo przeżywałam ośmieszenie ze strony Magnusa Quamo nie cierpiałam tak bardzo. Owszem, płakałam kilka dni, a teraz tylko noc, jednak intensywność z tej nocy jakby skumulowała się z żalem z przeszłości. Okropne i skomplikowane przeżycie.
    Spojrzałam na Seliel – spała smacznie, jak zwykle owinięta kołdrą jak różowe nadzienie naleśnika. Zazdroszczę jej tego talentu do długiego i głębokiego snu.
    Zegarek w telefonie pokazywał godzinę 5:56. Dość wcześnie, ale i tak pewnie znowu nie zasnę.

– Czas wziąć się w garść – powiedziałam cicho.

    Wstałam z łóżka i nawet nie miałam siły i ochoty pościelić je. Odpuściłam sobie też szukanie klapków i na boso potuptałam do łazienki. Zakluczyłam się i spojrzałam w lustro przed sobą.

– I jak ty wyglądasz, Smith? – spytałam swoje odbicie. – Jak zombie. Ludzie nie mogą cię tak zobaczyć.

    Tak, czasami gadam do siebie. Wiem, to dziwne, ale ważne, że pomaga.

    Oparłam się dłońmi o umywalkę i przyjrzałam się swojej twarzy: spuchnięte oczy, rozmazany tusz na powiekach, zaczerwienione policzki i ślady zębów na dolnej wardze. A tak, i pomnożyła mi się ilość pryszczy na czole i wokół ust. Jedna wielka masakra.
    Sięgnęłam do szafki po moją kosmetyczkę. Użyłam wacików i płynu micelarnego na zniszczonym makijażu. Nie wiem, czy teraz wyglądałam lepiej, czy jeszcze gorzej. Nachyliłam się nad zlewem, nabrałam trochę wody w złożone w miseczkę i dłonie przemyłam nią twarz.
    Orzeźwiające. Jeszcze parę razy podotykałam mokrymi, zimnymi dłońmi policzki, które niestety mają głupią tendencję do przybierania czerwonych odcieni. Woda jednak była kojąca i trochę zmniejszyła intensywność rumieńców. To samo poczyniłam z oczami, które jak ręką odjąć, nie wydawały się już takie małe i wąskie, jak wcześniej. Najwidoczniej woda działa cuda.

– Teraz można doprowadzić się do porządku – stwierdziłam.

    Wpierw wymknęłam się jeszcze do pokoju i zabrałam ubrania na dziś. Nie jestem dziś skora do strojenia się, więc ubiorę jeansy i zwiewną koszulę w fioletowo-białą kratę. Ubrałam się i ruszyłam z doprowadzeniem swojej twarzy do należytego stanu. Korektor, który zakryje pryszcze i rumieńce, tusz do rzęs i delikatnie cienie do powiek. Nie będę ukrywać, jestem kiepska w bawieniu się cieniami, toteż zajęło mi to więcej czasu, niż sądziłam.

– Do dupy – warknęłam. Kolejny raz musiałam zmyć cienie. – Dobra, pierdolę to.

– Nya, z kim ty gadasz? – usłyszałam Seliel zza drzwi.

    Powrzucałam przybory do kosmetyczki i schowałam do szafki. Wyszłam z łazienki.

– Możesz mi pomóc z cieniami? – spytałam. – O Wow, Seliel... – zaniemówiłam.

    Seliel właśnie odpinała jedną klamrę od jeansowych ogrodniczek. Wyglądała w nich cudownie, zwłaszcza w połączeniu z jaskrawo zieloną bluzką z herbem Ninjago oraz wysokimi, białymi skarpetkami Adidas z zielonymi paskami.
    O Matko, nie pamiętam, kiedy ostatni raz Seliel ubrała te ogrodniczki!

– No co? – zaśmiała się.

– A jednak wzięłaś je ze sobą – powiedziałam. – Wyglądasz w nich cudownie.

– Dzięki – uśmiechnęła się. – A ty jak się czujesz?

    Przewróciłam oczami i podeszłam do swojego biurka. Zdjęłam torbę z oparcia krzesła i zapakowałam do niej piórnik, książki i zeszyty.
– Nie chcę o tym gadać. – Westchnęłam. – I więcej nie pytaj mnie o to. Chcę skupić się na tym, co czeka mnie dzisiaj w szkole.

Ninjago: ,,Odrodzenie Żywiołów"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz