10. Zaszokowana McGonagall.

26.6K 1.3K 586
                                    

Kolejnego dnia Hermiona pojawiła się na śniadaniu dość późno.

 Zauważyła Harry’ego, Rona i Ginny siedzących już przy stole Gryffindoru, jednak nie usiadła obok nich. Siedziała sama i jadła jajecznicę, następnie zebrała się i poszła na swoją pierwszą lekcję, Eliksiry. Wychodząc z Wielkiej Sali spojrzała na Dracona, który siedział przy swoim stole i pił kawę. Uśmiechnęła się do niego, tym samym potwierdzając urzeczywistnienie ich planu.

Hermiona stała pod klasą Eliksirów, już gromadzili się Gryfoni i Ślizgoni, z którymi w tym roku mieli wszystkie lekcje. W pewnym momencie drzwi do sali samoistnie zostały otwarte i wszyscy zaczęli się tam pchać. Hermiona weszła jako jedna z ostatnich, rozejrzała się, ale  nigdzie nie zobaczyła wolnego miejsca.

- Tutaj Granger! – zawołał Malfoy. – Zająłem ci miejsce!

Wszyscy jak na komendę spojrzeli na Hermionę i Dracona. Ci zaś ledwo powstrzymywali uśmiechy. Ich plan działał.

- Ładnie wyglądasz. – szepnął Draco, kiedy dziewczyna już usiadła obok niego.

- Dzięki.

- Cisza! – ryknął Snape. – Dzisiaj warzycie Eliksir Wielosokowy. Instrukcje są na tablicy.

I po tych słowach wszyscy wzięli się do pracy.

Pod koniec lekcji, Snape, jak zawsze, przechadzał się między ławkami, oceniając ich wywary.

- Weasley! Co to ma być? – wrzasnął. – Dostajesz Okropny.

Przeszedł  o jedno stanowisko dalej.

- No proszę Potter, bez swojej przyjaciółki nie jesteś już taki mądry. – zadrwił nauczyciel. – Okropny. – dodał i poszedł dalej. W końcu dotarł do ławki Hermiony i Dracona.

- Pan Malfoy, Powyżej Oczekiwań. – następnie zajrzał do kociołka dziewczyny. – No no… Wybitny, panno Granger. – powiedział dość uprzejmie, co jeszcze bardziej wszystkich zdziwiło. Snape nigdy nie dawał Wybitnych. NIGDY.

- Dziękuję, panie profesorze. – odparła dziewczyna. Moment później zadzwonił dzwonek. Wszyscy udali się na kolejną lekcję, którą była transmutacja. Weszli do klasy i czekali na nauczycielkę. Hermiona znów usiadła z Malfoyem. Profesor McGonagall wchodząc do klasy od razu zobaczyła swoją podopieczną siedzącą w jednej ławce ze Ślizgonem. Szła do swojego biurka, nie odrywając od nich wzroku, przez co też na środku klasy potknęła się i wyłożyła na zimnej podłodze. Jakiś Gryfon od razu poszedł, by pomóc jej wstać. Nauczycielka usiadła za swoim biurkiem i zaczęła sprawdzać listę obecności. Dotarła do Seamusa Finnigana, kiedy usłyszała śmiech. Spojrzała na uczniów z nad dziennika i to, co zobaczyła, sprawiło, że aż spadła z krzesła. Draco łaskotał Hermionę po policzku, piórem, a ta śmiała się próbując go powstrzymać. Ten sam Gryfon, co wcześniej podbiegł do McGonagall, żeby pomóc jej się pozbierać. Minerwa bardzo zaszokowana zaczęła prowadzić lekcję. Mieli w parach ćwiczyć jakieś zaklęcie transmutujące. McGonagall chodziła między ławkami i patrzyła, jak im idzie. Jednak widząc jak Granger i Malfoy dobrze współpracują, weszła w jedną z ławek. Lekcja trwała jeszcze kilka minut, następnie wszyscy wyszli z klasy. Minerwa była tak zdziwiona, że aż zapomniała zadać pracy domowej. Nie, żeby ktoś na to narzekał.

Hermiona i Draco szli razem na Zielarstwo, śmiejąc się głośno.

- Ale rozwaliło mnie to jak spadła z krzesła. – powiedział Malfoy i znów zaczął się śmiać.

- Biedna pani profesor.. – zachichotała Granger.

Weszli do cieplarni i zajęli stanowiska obok siebie. Po Zielarstwie były Zaklęcia, a zaraz później obiad. Ślizgon i Gryfonka weszli razem do Wielkiej Sali, powodując tym samym kompletną ciszę. Usiedli przy stole Slytherinu i zaczęli jeść obiad. W tej chwili do pomieszczenia weszła McGonagall, która widząc Hermione siedzącą przy stole Ślizgonów, po raz kolejny potknęła się i przewróciła, tym razem na oczach całej szkoły.

Jednak najgłupszą z nich wszystkich minę miał Lucjusz Malfoy. Siedział przy stole nauczycielskim, patrząc na swojego syna i Gryfonkę. W jednej ręce trzymał puchar z kompotem, a w drugiej różdżkę. Tak na wszelki wypadek.

Po obiedzie Draco miał Wróżbiarstwo, na które Hermiona nie chodziła, tak też dziewczyna poszła do swojego dormitorium, wcześniej umawiając się z Malfoy, że ten jak tylko skończy lekcję, przyjdzie do niej.

Było około godziny 16, kiedy Hermiona usłyszała pukanie do drzwi. Wstała i je otworzyła.

- Jak tam było na Wróżbiarstwie? – zapytała wpuszczając Malfoy’a do dormitorium.

- Okropnie. – westchnął chłopak i rzucił się na łóżko Gryfonki. Dziewczyna usiadła na fotelu. – Co jest?

- Nic.

- Przecież widzę. Jesteś smutna. – odparł, siadając na łóżku i uważnie się przyglądając dziewczynie.

- Z tobą wszystko jest takie proste. To znaczy…. chodzi mi o to, że jest tak zabawnie, w twoim towarzystwie wręcz nie da się martwić.  – wymamrotała Hermiona.

- A o co się martwisz?

- Harry, Ron i Ginny przestali się ze mną przyjaźnić.

- Przeze mnie?

- Nie, oczywiście, że nie. To było wczoraj. Jak wracałam z Pokoju Życzeń spotkałam ich. Rozmawialiśmy chwilę, a właściwie kłóciliśmy się. Mówili, że bardzo się zmieniłam. Ale na gorsze i że stałam się…. potworem. – wyszeptała, a po jej policzkach popłynęły łzy.

- Hermiono. – powiedział Draco, podchodząc do fotela, na którym siedziała dziewczyna. – Owszem, zmieniłaś się. Teraz jesteś piękną, odważną kobieta, która nie boi się powiedzieć tego, co myśli.

Gryfonka spojrzała mu w oczy, następnie mocno go przytuliła.

- Dziękuję.

- Nie ma za co. – odparł, uśmiechając się szeroko. – A teraz chyba musimy przygotować jakiś plan na jutro, co myślisz?

- Myślę, że masz rację.

Miłość, jakiej nikt nie znał.Where stories live. Discover now