19. ''Nigdy was nie zostawię''

23.7K 1.2K 327
                                    

Cała dziewiątka spędziła miły czas na błoniach, w końcu nadeszła pora na obiad. Wszyscy z uśmiechami na ustach poszli do WS. Wchodząc tam razem, wywołali ogromny szok. Uczniowie z niedowierzaniem patrzyli jak piątka Ślizgonów i czwórka Gryfonów, stoją roześmiani w drzwiach i żegnają się. Harry, Ron i Ginny ruszyli do swojego stołu, zaś Astoria, Pansy, Blaise, Teodor do swojego, jedynie przy drzwiach zostali Hermiona i Draco.

- Zjesz z nami? – zapytał blondyn.

- Nie tym razem. Dzisiaj usiądę z Gryfonami. Dawno mnie tam nie było. – odparła z uśmiechem.

- Cieszę się, że pogodziłaś się z przyjaciółmi. – powiedział cicho.

- Ja też się cieszę i pamiętaj, Draco, nigdy was nie zostawię. – wyszeptała. – A teraz chyba powinniśmy się pokłócić. – dodała, lekko kiwając głową na uczniów i nauczycieli, którzy im się przyglądali.

- Chyba masz rację.

- Ty tępy arystokrato!! – wrzasnęła Granger.

- Przynajmniej jestem arystokratą. – wykrzyknął chłopak, wypinając dumnie pierś. – Odejdź stąd, szlamo, psujesz mój dobry nastrój.

- Nienawidzę cię, Malfoy.

- Ja ciebie też. – warknął i z kpiącym uśmiechem odszedł do swojego stołu. Granger również zajęła swoje miejsce.

- Czy wy naprawdę musicie się wiecznie kłócić?- zapytał Ron, nakładając sobie na talerz  kawałek kurczaka.

- Cóż to byłoby za życie, gdyby nie kłótnie z Malfoyem. – odparła Granger, na pozór jeszcze wściekła.

- Gdzie spędzasz święta, Hermiono? – zapytała Ginny, chcąc zmienić temat.

- U rodziców.

- Nie przyjedziesz do nas?

- Może pod koniec przerwy świątecznej, ale nie wiem jeszcze.

- No dobrze.

- Ej, Hermi, myślisz, że moglibyśmy usiąść jutro w przedziale ze Ślizgonami? – zapytał Wybraniec.

Ron, Ginny i Miona spojrzeli na niego zdumieni, po czym razem zapytali.

- Kim jesteś i co zrobiłeś z Harrym Potterem? – następnie wybuchli śmiechem. Połowa osób w WS patrzyła na nich jak na wariatów. Ale w końcu tylko wariaci są czegoś warci.

- Wiesz Harry, myślę, że to dobry pomysł. Ale teraz muszę już iść. Jeszcze nie jestem spakowana! – zawołała Granger.

- Ja też. – mruknął Ronald.

- To, co ty tu jeszcze robisz?? Idź się pakować, bo jutro nie zdążysz !!

- Okej, okej.. spokojnie, Miona.

Gryfonka pokręciła głową w roztargnieniu, po czym wyszła z Sali.

Pakowała się już od godziny, przeglądając szafę, trafiła na swój puchar, który wygrała w wyścigach. Uśmiechnęła się lekko na to wspomnienie. W pewnej chwili ktoś zapukał do drzwi, Granger odłożyła nagrodę i otworzyła je. Do jej dormitorium wepchnął się Draco. Zatrzasnął drzwi, po czym przypierając ją do ściany namiętnie pocałował.

- Miałeś przyjść wieczorem. – wyszeptała, kiedy się od siebie oderwali.

- Nie wytrzymałbym do wieczora. – odparł, ponownie ją całując. Hermiona przerwała pocałunek.

- Może usiądziemy?

- Nie będziemy się całować? – zapytał z mieszanką rozbawienia i zawodu.

- Może później. – odpowiedziała tajemniczo. Draco rozłożył się na jej łóżku, a ona sama wróciła do pakowania swoich rzeczy.

- Harry zaproponował, abyśmy jechali jutro w pociągu wszyscy razem.

- Potter to powiedział?

- Tak.

- No, no. Chyba nas polubił.

- Też mi się tak wydaje. Choć pewnie się do tego nie przyzna.

Draco zaśmiał się.

- Wracasz na święta do domu? – zapytał, po kilku minutach ciszy.

- Tak.

- Myślisz, że mógłbym cię czasem odwiedzić? – Hermiona, która właśnie upychała książki do kufra, zamarła.

- Mówisz poważnie?

- Nooo… tak. Znaczy, jeśli nie chcesz to oczywiście….

- Oczywiście, że chcę. Zaraz zapiszę ci mój adres. – chwyciła pergamin, pióro i napisała ulicę oraz numer domu. – Będę na ciebie czekać. – powiedziała, podając mu kartkę. Uśmiechnął się w odpowiedzi, po czym przyciągnął ją do siebie i pocałował. W chwili kiedy Draco wsuwał swoje dłonie pod bluzkę Granger, ktoś zapukał do drzwi.

- Cholera. – zaklął Malfoy.

- Idź do łazienki. – poleciła Hermiona i poszła otworzyć drzwi.

- Cześć. – powiedziały Astoria i Pansy.

- Hej. Stało się coś?

- Nie wiesz może, gdzie jest Smok? – zapytała Greengrass.

- Szukałyśmy go chyba wszędzie, ale nigdzie go nie ma.

- Malfoy? A skąd mam wiedzieć, gdzie on się włóczy?

- Noo… pomyślałyśmy, że skoro nigdzie go nie ma to… to… - wyjąkała Parkinson, po czym szybko zakończyła. - … to może jest u ciebie.

- A co on miałby tu robić?

- Eee… no nie wiem…

- Dobra, nie ważne. Nie ma go tu i nie wiem, gdzie jest. A teraz wybaczcie, ale muszę dokończyć pakowanie się.

- Jasne, jasne.  – Astoria.

- Już znikamy. – Pansy.

- Do zobaczenia na kolacji. – odparła Hermiona i zamknęła drzwi. Następnie weszła do łazienki, gdzie w lustrze przeglądał się Draco. Dziewczyna parsknęła śmiechem.

- No co? – zapytał blondyn.

- Nic. Po prostu zadziwia mnie fakt, że aż tak bardzo kochasz samego siebie. – odparła, śmiejąc się.

- Na pewno nie bardziej niż ciebie. – wyszeptał poważnie.

- Draco…

- Ćśś… Zakochałem się w tobie na naszym szóstym roku. Potem była wojna. Tak bardzo się o ciebie bałem. Wiedziałem tylko, że zniknęłaś gdzieś z Potterem i Weasleyem. I później, jak Voldemort zaatakował Hogwart…. Szukałem cię. Nie wiem, co bym zrobił, gdybyś nie przeżyła. – szeptał, patrząc jej prosto w oczy. Granger w niebieskich tęczówkach dostrzegła łzy.

- Draco… - powiedziała tylko, po czym od razu mocno go przytuliła.

- Nie opuszczaj mnie.

- Nigdy. – odparła, łącząc ich usta w namiętnym pocałunku.

Miłość, jakiej nikt nie znał.Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu