36. Powiadamianie rodziców.

19.9K 1K 960
                                    

Następnego dnia rano wszyscy byli już w Wielkiej Sali, brakowało tylko jednego nauczyciela. Nagle owy profesor wparował do pomieszczenia z wielką paczką pampersów dla dorosłych w ręku. Uczniowie spojrzeli na Snape’a z niemałym zdziwieniem, kiedy ten podszedł do stołu swoich podopiecznych i wręczył paczkę Blaise’owi Zabiniemu. Ślizgon spojrzał na niego jakby miał się właśnie rozpłakać, po czym przyjął podarunek, wtem Severus powiedział.

- Chciałeś to masz, Zabini.

- Panie profesorze, ale-ale-ale-ale… ja wcale nie chciałem tych pampersów.

- Proszę się nie wygłupiać, przecież sam pan wczoraj chodził z mokrymi spodniami.

Snape odszedł do stołu nauczycielskiego, aby w spokoju zjeść śniadanie, a po drodze towarzyszyły mu salwy śmiechu.

Draco Malfoy siedzący obok swojego przyjaciela również się z niego śmiał i robił to tak nieuważnie, kiwając się do przodu i do tyłu, że w pewnym momencie jego twarz wylądowała w talerzu z owsianką. Widząc tę akcję, Hermiona od razu podbiegła do Malfoy’a i wydarła się.

- Człowieku, jak ty wyglądasz?! Wytrzyj się natychmiast! Zaraz mamy być u McGonagall, a ty wyglądasz jak świnia, bawiąca się w błocie!! Chociaż raz wyglądaj jak człowiek!

Blondyn z oburzoną miną odwrócił się do Zabiniego i wytarł swoją twarz w jego koszulę. Następnie razem ze swoją dziewczyną wyszli z Wielkiej Sali.

Gabinet McGonagall

- Dzień dobry, pani profesor.

- Witajcie. Kominek twoich rodziców, Hermiono, jest już podłączony do sieci Fiuu.

- Dziękujemy. – odparła Granger i razem z blondynem weszli w zielone płomienie.

- Dom państwa Granger! – ryknął Malfoy, rzucając garść proszku Fiuu. Już po chwili stali w salonie rodziców Hermiony.

- Cześć mamo, cześć tato. – zawołała brunetka.

- Dzień dobry. – powiedział Draco.

- Witajcie! – odparła pani Granger, przytulając ich oboje.

- Cześć, księżniczko. – rzekł Alan, całując córkę w czoło. – Witaj, chłopcze. – dodał, podając dłoń blondynowi.

Kiedy już usiedli, a Jean podała herbatę, odezwała się Hermiona.

- Mamo, tato przyjechaliśmy dzisiaj do was, ponieważ musimy wam o czymś powiedzieć.

- Coś się stało? – zapytała pani Granger.

- Nic strasznego, przynajmniej nie dla nas. Mamy nadzieję, że państwo również się ucieszą.  – odrzekł Draco.

- Jeśli jesteś w ciąży i rzuciłaś szkołę, to na pewno nie ma się z czego cieszyć. – pan Granger zwrócił się do córki.

- Nie jestem w ciąży, tato, ale… - zaczęła Hermiona, jednak Alan jej przerwał.

- I całe szczęście. Jestem za młody, żeby zostać dziadkiem.

- Chodzi o to, że Draco mi się oświadczył, a ja się zgodziłam. – powiedziała szybko Granger.

- Ohh… to cudownie!! – zawołała natychmiast matka i rzuciła się, aby ich przytulić. Zaś ojciec siedział jak spetryfikowany z szeroko otwartymi oczami i rozchylonymi ustami, po chwili głupio zapytał.

- Co?

- Draco jest moim narzeczonym.

- Kiedy ślub? – spytała Jean.

- Nie ustaliliśmy jeszcze daty. – Draco.

- Kim są twoi rodzice? – Alan zaczął swoje przesłuchanie.

- Ojciec jest nauczycielem w Hogwarcie i dyrektorem Departamentu Tajemnic w Ministerstwie Magii. Matka nie pracuje, mamy wystarczającą ilość pieniędzy.

- Czyli jesteście bogatą rodziną?

- Jeżeli do bogactwa zalicza się jeden dom w Londynie, dwa na Hawajach, własna wyspę i cały skarbiec złota – to tak.

- Ohh… - Alan westchnął ze zdumieniem.

- Tato, przerwij to przesłuchanie. – Hermiona.

- Przecież nic złego nie robię. Chcę się po prostu czegoś dowiedzieć o swoim przyszłym zięciu.

- Mnie to nie przeszkadza. Może pan pytać, o co pan chce.

- Jak tam ze mnie ‘’pan’’, mów mi po imieniu. Alan.

- Draco. – mężczyźni podali sobie dłonie i pogrążyli się w rozmowie, natomiast Hermiona wraz ze swoją matką poszły do kuchni i zaczęły przygotowywać obiad.

Narzeczeństwo wróciło do Hogwartu w trakcie kolacji. Weszli do Wielkiej Sali i od razu podeszli do stołu nauczycielskiego, gdzie siedział Lucjusz, wtem odezwał się Draco.

- Ojcze, chcielibyśmy, abyś z nami poszedł.

- Po co?

- Ponieważ jest coś, o czym musisz wiedzieć. Spotkajmy się za 15 minut w twoim gabinecie. Sprowadź matkę.

Następnie wyszli z WS, odprowadzani przez zaciekawione spojrzenia uczniów i nauczycieli.

Kilka minut później. Gabinet nauczyciela OPCM.

Kiedy Lucjusz Malfoy wszedł do swojego gabinetu wraz z Narcyzą, Hermiona i Draco już tam byli. Malfoy Jr. siedział w fotelu, a na jego oparciu przycupnęła Granger. Cyzia zajęła drugi fotel, a Lucjusz poszedł do barku po Ognistą. Nalewając sobie alkohol do szklanki, zapytał.

- Co się stało, Draconie, że tak szybko nas wezwałeś?

- Ojcze, matko… - rzekł oficjalnie Draco, biorąc Gryfonkę za rękę. – Ja i Hermiona zaręczyliśmy się.

Malfoy Sr., pijący w tej chwili Whiskey i stojący za fotelem swojej żony, wypluł alkohol, który miał w ustach prosto na jej głowę. Narcyza zerwała się z krzykiem.

- Oszalałeś, kretynie?!?!

- Uspokój się, Cyziu. Przecież nic się nie stało.

- Nic się nie stało?! Ja byłam dzisiaj u fryzjera!! – wrzasnęła, patrząc na  męża ze złością, wtem odezwał się nieco zdezorientowany Draco.

- Eee… mieliśmy rozmawiać o nas. O mnie i o Hermionie.

- Ach…! Tak, tak. – powiedział Lucjusz, wyraźnie ucieszony tym, że syn się wtrącił.

- Kiedy ślub? – pani Malfoy.

- Kiedy zostanę dziadkiem? – pan Malfoy.

- Rodzice Hermiony już wiedzą? – Narcyza.

- Chcę ich poznać! – Lucjusz.

- Zaplanujemy wam całe wesele! – małżeństwo powiedziało w tym samym czasie, uśmiechając się szeroko.

- Uspokójcie się i mnie posłuchajcie. – zaczął Draco. – Odpowiadając na wasze pytania: nie ustaliliśmy jeszcze daty ślubu. Zostaniecie dziadkami raczej w dość dalekiej przyszłości. Tak, rodzice Hermiony już wiedzą. Obiecuję, że wkrótce się poznacie, a wesele sami zaplanujemy.

- Ale musicie mieć królewski ślub! – zaprotestowała Cyzia.

- Będziemy mieli taki, jaki chcemy. – powiedziała stanowczo Hermiona i wtedy odezwał się Lucek.

- I właśnie za to cię lubię! Nareszcie będę miał się z kim kłócić!

Rozmawiali jeszcze kilka minut, po czym Narcyza pożegnała się, gdyż miała umówionego masażystę. Draco i Hermiona również opuścili gabinet pana Malfoy’a i udali się do swoich dormitoriów.

Miłość, jakiej nikt nie znał.Where stories live. Discover now