4

230 16 3
                                    

Sobota nastała szybciej niżeli bym tego  chciała. Słońce wzeszło zdecydowanie za szybko, skracając mi tym samym możliwość dalszego snu. Nawet jeśli rolety w moim pokoju były zasłonięte to i tak nieznośnie promienie wtargnęły do pomieszczenia lądując prosto na mojej twarzy.

-Nienawidzę takich pobudek - mruknęłam wciąż lekko zaspana i ściągnęłam z siebie kołdrę, siadając na łóżku. Chwyciłam w ręce telefon leżący na szafce i zerknęłam na godzinę. Miałam jeszcze dość dużo czasu nim ten potwór zawita do mojego domu. Przeciągnęłam się jeszcze raz i zamaszystym ruchem wstałam na nogi. Od razu udałam się do łazienki. Opłukałam twarz zimną wodą by się bardziej rozbudzić i sprawdziłam czy jest ciepła woda.

Miałam w planach się jeszcze wykąpać nim siatkarz przyjdzie. Jednak przed tym, w planie miałam zjeść jakieś śniadanie bo mój brzuch  błagalnie domagał się jedzenia. Zrobiłam na szybko dwie kanapki z kremem czekoladowym i kubek ciepłej herbaty. Usiadłam przy stole i postanowiłam włączyć radio. Jakoś nigdy nie lubiłam jeść w ciszy. Nastawiłam na pierwszą lepszą stację i wsłuchiwałam się w lecące piosenki. 

Jakieś piętnaście minut później w końcu zebrałam się do kąpieli. Wzięłam świeżą bieliznę i ubrania, a także moją kosmetyczkę. Nie mogło oczywiście zabraknąć telefonu z włączoną już playlistą moich ulubionych piosenek. Z całym tym ekwipunkiem udałam się do łazienki.

Długa i gorąca kąpiel wraz z muzyką w tle skutecznie mnie rozbudziła i dodała energii. Mogłabym siedzieć w wannie jeszcze dłużej gdyby nie godzina. Miałam jedynie czterdzieści minut na przygotowanie wszystkiego przed przyjściem chłopaka. Od razu zaczęłam się wycierać i na szybko ubierać. Wysuszyłam włosy i w pośpiechu wzięłam się za nakładanie makijażu.

Gotowa przeniosłam się do kuchni, gdzie z szafek wyciągnęłam czekoladowe ciasteczka, Pocky truskawkowe i jakieś chrupki. Przesypałam wszystko na jeden talerz i przy okazji zgarnęłam dwie czyste szklanki. Zaniosłam wszystko do salonu gdzie znajdował się stolik. Odstawiłam rzeczy i wróciłam do kuchni po wodę truskawkową. Butelkę także postawiłam na stole.

Cały czas sprawdzając godzinę ponownie udałam się do swojego pokoju. Zeskanowałam całe pomieszczenie wzrokiem sprawdzając czy jest w miarę posprzątane i nie ma na wierzchu żadnych rzeczy, do których ten dureń mógłby się przyczepić i potem ośmieszać mnie w szkole. Kiedy nie zobaczyłam już nic takiego, wyciągnęłam z szuflady odpowiednie książki i zeszyt. Z czarnego pudełka na biurku wyjęłam jeszcze długopis, ołówek i gumkę.

W tym samym czasie usłyszałam dzwonek do drzwi. Skubaniec miał szczęście, pojawił się piętnaście minut przed czasem. Chyba wziął na poważnie moją groźbę. Przechodząc przez salon odłożyłam zabrane wcześniej rzeczy i poszłam otworzyć drzwi.

Gdy tylko się one uchyliły od razu zobaczyłam ten głupi uśmiech i sterczące na wszystkie trony świata czerwone włosy. Dopiero co przyszedł, a już sama jego obecność mnie irytuje. Ale jak się nie ma innego wyjścia, to niestety trzeba cierpieć. 

-Nie szczerz się tak, tylko wchodź - mruknęłam i przepuściłam go by wszedł do środka. Chłopak ściągnął buty i uśmiechnął się do mnie.

-Jesteś nadzwyczajnie miła, chyba jednak się do mnie przekonałaś - odparł, a ja tylko fuknęłam ze złości. Dobry Boże, dlaczego ja się na to zgodziłam. Już zaczynam żałować swojej decyzji. Niech cię Ushijima, wolałabym gdybyś to ty mi miał pomóc - coś cicho jesteś, nie masz nic do powiedzenia? - dodał.

-Po prostu bądź cicho, puki mam dobry humor i cierpliwość, A uwierz, w stosunku do ciebie jest ona znikoma. Naprawdę nie mam ochoty cały czas się z tobą użerać. Przeróbmy jak najszybciej te tematy i spadaj
stąd - odpowiedziałam kierując się do salonu. Oczywiście Satori poszedł za mną.

Usiadłam przy stoliku, a czerwonowłosy zrobił to samo. Z torby wyciągnął podręcznik i zeszyt po czym ponownie spojrzał na mnie.

-Widzę, że ładnie wszystko przygotowałaś - powiedział - tylko obawiam się, czy w tych ciastach nie ma żadnej trucizny albo tabletek nasennych. Wiesz, nie chciałbym skończyć w twojej piwnicy albo na śmietniku jako trup. Mam trochę poważniejsze plany co do mojego przyszłego życia.

-Też mam poważne plany, dlatego nie widzi mi się siedzenia dwadzieścia lat w więzieniu za morderstwo. Możesz spokojnie to zjeść - odparłam. Muszę przyznać, że dość rozbawiło mnie jego zachowanie. Wróć, nie mogę tak myśleć. To wciąż ten sam potwór co kiedyś, przecież on tak nagle się nie zmieni w przyjaznego chłopaka. Nie ma szans, to jest  niewykonalne w jego przypadku.

-Dobra już dobra - zaśmiał się - to pokaż czego nie rozumiesz. Może chociaż przez chwil się kłócić nie będziemy - dodał wciąż się śmiejąc.

Już po chwili zajęliśmy się zadaniami. Nie spodziewałam się, że Tendou będzie umiał tak dobrze wytłumaczyć różne zagadnienia. Wcześniej uważałam to za czarną magię, a teraz wszystko powoli nabierało sensu i zaczynałam coś z tego rozumieć. Chyba jednak nie będzie aż tak źle jak się spodziewałam. Czasem przerywaliśmy naukę na przekąszenie ciasteczek czy Pocky. 

-Większość już chyba rozumiesz. Zrobisz teraz te trzy zadania sama, a ja sprawdzę czy wszystko jest poprawnie - powiedział podsuwając mi wyrwaną kartkę z zeszytu. Przeleciałam wzrokiem po nakreślonych literach i uśmiechnęłam się zwycięsko. Na moje szczęście wiedziałam jak je zrobić. Od razu wzięłam się do pracy - wybacz, że przerwę ci tą chwilę natchnienia, ale muszę skorzystać z toalety. Zechcesz wskazać mi drogę? - zapytał odrywając mnie od pisania.

-Ta, przez korytarz prosto i drugie drzwi po lewej - odpowiedziałam chwytając napełnioną szklankę - i ani mi się waż wchodzić do tych po prawej. Masz zakaz tam w ogóle zaglądać. Wstęp wzbroniony dla potworów - dodałam szybko. 

-Jasne, nie wchodzić do pomieszczenia po prawej - zaśmiał się wstając - jak wrócę sprawdzę co tam napisałaś, więc radzę ci się pośpieszyć. Wiecznie sikać nie będę - powiedział na odchodne i zniknął za rogiem.

Zażenowała mnie jego wypowiedź. na co mi wiedzieć, że poszedł akurat załatwić taką, a nie inną potrzebę. Wątpię czy kiedykolwiek zrozumiem tego potwora. Westchnęłam i ponownie wróciłam do rozwiązywania zadań na kartce. 

Dumna z siebie odłożyłam ołówek obok kartki i przeciągnęłam się. Udało mi się zrobić wszystkie trzy zadania. teraz tylko pytanie czy dobrze, zaraz się w sumie okaże. 

-Coś długo mu tam schodzi - powiedziałam cicho do siebie, kiedy zerknęłam na zegar. Niby miał nie być tam aż tak długo, a minęło już dobre pięć minut. Postanowiłam sprawdzić, czy przypadkiem się w tej łazience nie utopił. Byłoby ciekawie przynajmniej, tylko później musiałabym się tłumaczy czemu w toalecie mam martwego nastoletniego chłopaka.

Wstałam od stolika i skierowałam się do odpowiedniego pomieszczenia. Zdziwił mnie fakt, że światło było zgaszone. Co on się po ciemku załatwiał? Jakiś wampir czy jak? Przechodząc obok mojego pokoju zauważyłam, że drzwi są lekko uchylone. Nie mówcie mi, że...

-Co ty tu do cholery robisz pacanie?! - krzyknęłam otwierając drzwi na oścież.

______________________

Witam was wszystkich ponownie!

Ja żyję i ta książka także.

Trudno było mi się zebrać do pisania, ale w końcu usiadłam i od razu cały rozdział strzeliłam. Nawet nie wiem kiedy, chyba coś za bardzo się rozpędziłam. Ale mówi się trudno, lepiej dla was.

I jak się podoba? Mam nadzieję, że jest dobrze.

Tak więc, do następnego!

Usagi

Monster | Tendou Satori | Where stories live. Discover now