14

119 9 0
                                    

Po raz kolejny obudziłam się okropnie nie wyspana, a budzik wpędził mnie w irytacje. Nie mogę się doczekać weekendu kiedy nie będę musiała wstawać z samego rana. Z ociąganiem wstałam z łóżka i poczłapałam do toalety by załatwić swoje potrzeby i doprowadzić się do normalnego stanu. Jeszcze w piżamie poszłam do kuchni gdzie przy stole siedziała już mama i piła poranną kawę. Przez tą bieganinę kompletnie wyleciało mi z głowy by poinformować ją o wyjeździe z chłopakami na obóz, więc postanowiłam teraz to zrobić puki pamiętam o tym.

-Cześć mamo - przywitałam się siadając na krześle obok. Na stole stał już kubek z herbatą, bez namysłu wzięłam kilka łyków by się do końca rozbudzić.

-Cześć Leiko, jak się spało? - zapytała posyłając mi uśmiech.

-Dobrze, chociaż chciałabym dłużej zostać w łóżku - westchnęłam.

-No niestety moja kochana, szkoła to jednak twój obowiązek - zaśmiała się.

-Wiem wiem - przytaknęłam - a jeśli już o szkole mówimy. Zapomniałam ci powiedzieć. W poniedziałek trener Washijo zaproponował mi, żebym z siatkarzami pojechała na obóz treningowy jako dodatkowa pomoc.

-Nie mam nic przeciwko żebyś jechała, ale do tego czasu nie możesz mieć ani jednej nowej złej oceny z matematyki. Rozumiemy się moja panno? - zapytała patrząc na mnie.

-Tak - pokiwałam głową ucieszona - dziękuję mamo - ucałowałam ją w policzek i pognałam do pokoju by się w końcu ubrać.

Cała w skowronkach opuściłam dom. W drodze do szkoły uśmiech nie schodził mi z ust. Do momentu aż niedaleko bramy wejściowej nie napatoczył się ten czerwony potwór.

-Jak tam krasnale? Ostatnio nie widziałem cię na naszych treningach. Czyżbyś się bała przychodzić? - zapytał stając na mojej drodze.

-Przesuń się łaskawie - powiedziałam siląc się na miły ton. Dam mu tą cholerną szansę - a na treningach nie byłam bo czasu nie miałam. Dzisiaj już będę - dodałam.

-Cieszy mnie to - odparł i już w ciszy weszliśmy na teren szkoły. Jednak zanim się rozeszliśmy postanowiłam poruszyć jeszcze jedna sprawę.

-Satori zaczekaj - odezwałam się jak już chłopak chciał odejść. Stanął w pół kroku jakby zaskoczony - miałbyś czas na kolejne korepetycje? - zapytałam.

-Nie spodziewałem się, że sama się o to zapytasz - zaśmiał się - możemy po treningu pójść do ciebie jeśli chcesz - zaproponował i zamyślił się na chwilę - powiedziałaś mi po imieniu, rób tak częściej - dodał i szybko się oddalił.

-Co to miało być? - zapytałam cicho sama siebie.

Przez wszystkie lekcje siedziałam jak na szpilkach czekając na ich koniec. Od razu po lekcjach miałam się spotkać z Sugą. Gdy w końcu usłyszałam upragniony ostatni dzwonek od razu z szybkością światła zaczęłam się pakować.

-Gdzie ty się tak śpieszysz - usłyszałam obok siebie. Odwróciłam się i zobaczyłam roześmianą twarz Yuchi - czyżbyś spieszyła się na jakąś randkę? - poruszała znacząco brwiami i wybuchła śmiechem.

-Uspokój się bo zaraz się udusisz z tego śmiechu - powiedziałam - nie idę na żadną randkę, chyba. Umówiłam się z Sugą na spotkanie i tyle - dodałam i wiedziałam, że zrobiłam źle.

-Z Sugą?! - krzyknęła na pół klasy, przez co parę osób odwróciło się w nasza stronę - nie wiedziałam, że potajemnie z nim romansujesz. Trzymam kciuki za ciebie. Dawaj babo! Podbij jego niewinne serduszko!

-Yuchi błagam cię ciszej, nie musi tego słyszeć połowa szkoły - powiedział lekko zirytowana.

-Dobrze, dobrze - zaśmiała się - życzę powodzenia i już cię nie zatrzymuję. Leć do swojego Romeo.

Monster | Tendou Satori | Where stories live. Discover now