12

159 11 0
                                    


Na szczęście udało mi się dotrzeć do domu w miarę dobrym czasie, więc miałam jeszcze chwilę by coś przekąsić. Mamy nie było jeszcze w domu, dlatego na szybko zrobiłam sobie kanapkę z serkiem topionym i ciepłą herbatę. Usiadłam przy stole i zaczęłam przeglądać internet w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Po około piętnastu minutach zaczęłam się zbierać do ponownego wyjścia. Dopiłam ostatnie kilka kropel herbaty, zgarnęłam pudełko z ciasteczkami dla chłopaków, podłączyłam słuchawki i gotowa do drogi wyszłam z domu. Nie śpieszyłam się jakoś bardzo, miałam jeszcze trochę czasu w zapasie.

Pomimo lekkiego chłodu jaki panował na zewnątrz powietrze było bardzo przyjemne. Ze spokojną muzyką na słuchawkach delektowałam się spacerem i ostatnimi chwilami spokoju. Jestem przekonana, że jak tylko wejdę na sale gimnastyczną, Tendou od razu zacznie rzucać swoje typowe teksty. On nie umie się od tego powstrzymać chociażby na jeden dzień. Zaczęłam także rozmyślać o obozie. Dalej nie jestem do końca przekonana czy podjęłam dobrą decyzje zgadzając się na wyjazd z nimi. Będę musiała też o tym porozmawiać z mamą wieczorem, bym później nie dostała lamentu, że zawsze ją o wszystkim informuje w ostatniej chwili.

Wchodząc na teren szkoły odłączyłam słuchawki i schowałam telefon do kieszeni. Upewniłam się, że urządzenie nie wypadnie mi z niej i ruszyłam w stronę hali. Już z daleka słyszałam odgłosy uderzanych piłek o parkiet i ten charakterystyczny pisk butów. Zatrzymałam się przed drzwiami, które były lekko uchylone. Zerknęłam przez szparę by upewnić się, że ponownie na powitanie nie dostanę piłką w głowę. 

-Witajcie ponownie! - krzyknęłam wchodząc do środka. Zwróciłam tym jakże spektakularnym wejściem uwagę wszystkich zebranych. Co najdziwniejsze, oprócz ćwiczących chłopaków i trenera na sali była jeszcze trójka nieznanych mi dziewczyn siedzących na trybunach. Rzuciłam im podejrzliwe spojrzenie i podeszłam do siatkarzy - jak tam trening idzie? Zmęczeni już, czy jeszcze jakieś siły macie? - zaśmiałam się. Czułam na sobie wręcz wypalające mi dziurę spojrzenia tamtych lasek.

-No co ty! My zawsze jesteśmy pełni sił! Nawet po tak męczącym treningu - powiedział Semi uśmiechając się od ucha do ucha - a miałabyś może przy sobie butelkę wody jak zawsze? - zapytał z błagalną miną szczeniaczka.

-Jasne, że mam - ponownie się zaśmiałam wyjmując z torby wodę dla chłopaków. Trener ogłosił chwilę przerwy i nastolatkowie od razu rzucili się na butelki jakby dopiero co z pustyni wyszli. Rzuciłam okiem na te dziewczyny z trybun. Dalej rozbierały wzrokiem każdego z siatkarzy z osobna. Jednak szczególnie upatrzyły sobie Ushiwake. Nie myśląc dużo podeszłam do kapitana drużyny - gapią się na ciebie - powiedziałam krótko.

-Wiem - odparł pijąc wodę. Nawet nie odwrócił się w stronę tych dziewczyn co dało mi cichą satysfakcję - mogłabyś je jakoś delikatnie wyprosić? Reszta chłopaków od samego początku nie może się skupić na treningu porządnie przez nie - poprosił.

-Nie ma sprawy, ale jeżeli rzucą się na mnie z pazurami to ty będziesz płacił mi za odszkodowanie i leczenie - zaśmiałam się rzucając mu wyzywające spojrzenie.

-Pójdę z tobą krasnoludzie, bo jeszcze cię stratują tam - usłyszałam za plecami i tylko westchnęłam. Mój spokój dobiegł końca, ale i tak jestem pod wrażeniem, że tak długo wytrzymał.

-Nie musisz potworze, nawet krasnal lepiej sobie poradzi z tymi laskami niż ty. A nie, przepraszam. Jesteś tak odrażający, że od razu je wystraszysz - powiedziałam patrząc na niego z obrzydzeniem. Niestety, na Satoriego takie docinki nie działają.

-Tak, tak - zaśmiał się tylko - idziemy je wygonić. Mi też już zaczynają przeszkadzać te paniusie. Czuje się za bardzo obserwowany - dodał już normalnym tonem.

Monster | Tendou Satori | Where stories live. Discover now