22

57 5 0
                                    

Z samego rana, nawet przed budzikiem byłam już rozbudzona. Przez emocje nie mogłam dłużej spać. Byłam bardzo podekscytowana na dzisiejszy dzień.  W szkole nie zapowiadało się nic wymagającego więc to też dodawało mi szczęścia na dziś.

Chwilę przed siódmą byłam gotowa do drogi. Pożegnałam się z mamą, która także zbierała się do pracy i wyszłam z domu. Sprawdziłam jeszcze torebkę czy na pewno wszystko mam i w końcu ruszyłam w drogę. Dobry humor dopisywał mi przez cały czas. Nawet jak weszłam na teren placówki z moich ust nie znikł uśmiech.

-Witajcie chłopaki! Oto jedyna i niezastąpiona Leiko! - krzyknęłam wchodząc na salę gimnastyczną.

Siatkarze byłi właśnie w trakcie rozgrzewki, dlatego nie chcąc im na razie przeszkadzać usiadłam na ławce obok trenera.

-Widzę, że dobry humor od rana - odezwał się mężczyzna.

-Oczywiście trenerze, taki piękny dzień to i humor dobry - odparłam z uśmiechem i odwróciłam wzrok w stronę ćwiczących chłopaków.

Szło im dzisiaj wybitnie. Nikt nie oberwał w głowę ani się nie wywalił. A to już cud. Mimo, że są naprawdę mocną drużyną, na treningach potrafią się wygłupiać i co poniektórzy kończą ze zdartymi kolanami lub łokciami.

Po treningu chciałam jeszcze złapać Ushijime zanim ucieknie mi sprzed nosa. Zastanawiałam się w jaki sposób mu powiedzieć, że dzisiejszy popołudniowy trening też sobie odpuszczę. Trochę dużo już treningów przegapiłam. Chociaż z drugiej strony nawet nie jestem oficjalnie menadżerką, więc nie powinien to być problem.

Gdy tylko zobaczyłam, że atakujący opuścił już szatnie od razu do niego podeszłam.

-Wakatoshi zaczekaj chwilę, bo muszę ci o czymś powiedzieć - zaczęłam lekko niepewnie.

-O co chodzi Itami - popatrzył w moim kierunku nawet nie zmieniając mimiki twarzy. Czasem jest to dość przerażające.

-Dzisiaj po południu też mnie nie będzie na treningu - powiedziałam szybko czując narastający we mnie stres.

-Dobrze - odpowiedział - tylko pamiętaj, że w przyszłym tygodniu wyjeżdżamy na obóz. Mam nadzieję, że tego też nie opuścisz - dodał posyłając mi lekki uśmiech.

-Oczywiście, że nie! - zaśmiałam się w odpowiedzi - nawet nie myśl, że pozwolę wam pojechać bezemnie. Kto będzie was tam pilnował? Bo trener to prędzej dostanie zawału.

-Oi nie jest z nami tak źle karzełku przecież - usłyszałam za plecami. W sekundę się obróciłam czując, jak dusza powoli opuszcza moje ciało.

-Możesz nie straszyć potworze? Może jednak zamiast trenera to ja skończę z zawałem - złapałam się za serce chcąc się trochę uspokoić.

-Uwierz, nie miałem zamiaru cię straszyć - uśmiechnął  się szeroko - byłoby szkoda stracić taką pomocnicę. Goshiki chyba by mnie zabił za to.

-A już myślałam, że to ty będziesz za mną tęsknić - zaśmiałam się - chyba jednak się pomyliłam.

-Nie powiedziałem, że nie tęskniłbym za tobą - pochylił się nade mną patrząc mi prosto w oczy - byłbym pierwszy, który zacząłby czuć tęsknotę - szepnął.

W zdziwieniu cofnęłam się o kilka kroków, w niedowierzaniu patrząc jak na twarzy Tendou malował się zwycięski uśmiech. To było dla mnie za wiele jak na początek dnia. Ten potwór z każdym dniem zaskakiwał mnie coraz bardziej sprawiając, że powoli przestawałam czuć nienawiść w jego kierunku. Ja z przed roku wyśmiała by mnie z teraz za takie myśli. Nie sądziłam, że kiedyś nadejdzie taki czas kiedy będę mogła śmiało powiedzieć, że zaczęłam się przyjaźnić z Satorim.

Monster | Tendou Satori | Where stories live. Discover now