19

85 7 0
                                    


Budzik, ten nieznośny budzik już od dziesięciu minut brzęczał mi nad uchem, usilne starając się mnie obudzić. Jednak wstawanie o wczesnej porze nie jest dla mnie. Ledwo zdołałam się podnieść z łóżka, a grawitacja ściągnęła mnie ponownie w objęcia cieplutkiej pościeli.

-Leiko wstawaj! Już nie mogę słuchać twojego budzika - usłyszałam głos mamy. Jednym ruchem uderzyłam w ten piekielny przedmiot i w końcu zamilkł - dziękuję! A teraz szybko chodź na śniadanie i jedziemy - dodała.

Westchnęłam przeciągle i tym razem od razu opuściłam łóżko udając się prosto do łazienki. Na wpół przytomna uczesałam włosy i umyłam zęby. Wróciłam do pokoju, chwyciłam przygotowane wczoraj ciuchy i zaczęłam się ubierać.
Postawiłam na zwyczajny wygląd. Czarne spodnie, koszulka z krótkim rękawem i rozpinana koszula w kwiaty.

Zgarnęłam telefon do kieszeni i skierowałam się do kuchni, skąd już wyczuwalny był zapach tostów.

-Cześć mamo - powiedziałam wchodząc do pomieszczenia. Od razu usiadłam przy stole gdzie stała już parująca herbata - o której wyjeżdżamy? - spytałam z ciekawością.

-Po śniadaniu - odpowiedziała kładąc przede mną talerz z jedzeniem - smacznego.

-Nawzajem - skinęłam głową i zabrałam się za jedzenie.

Po pięciu minutach talerz był już pusty, a w kubku zostały ostatnie krople herbaty. Odniosłam naczynia do zlewu i pognałam z uśmiechem do swojego pokoju spakować ostatnie potrzebne rzeczy.

Przed opuszczeniem pomieszczenia przeleciałam wzrokiem po pokoju upewniając się, że nic nie zostawiłam i po zamknięciu drzwi udałam się do przedpokoju, gdzie była już moja mama.

-Idziemy? - spytałam, gdy zobaczyłam, że kobieta zakłada buty.

-Tak, pora już na nas. Jeśli się wyrobimy ominą nas korki na drodze. W ten upał to będzie katorga stać w takim godzinę - zaśmiała się.

Zapakowałyśmy samochód i wyruszyłyśmy w drogę. Jak powiedziała mama, udało nam się uniknąć sporego ruchu na drodze i bez problemy przejechałyśmy dalej.

W pewnym momencie krajobraz się zmienił. Zamiast zatłoczonego miasta coraz częściej pojawiały się rozległe pola uprawne i łąki. Co jakiś czas mijałyśmy niewielkie wsi.

-Opowiadaj Leiko co tam u twojego chłopaka. Nie był smutny, że zostawiasz go na cały weekend? - zagadnęła w pewnym momencie kobieta.

-O czym ty mówisz? Jaki chłopak? Czy ja o czymś nie wiem mamo? - zapytałam lekko zdziwiona i zmieszana. Skąd mojej matce przyszło do głowy, że mam chłopaka?

-No Satori - zaśmiała się - skoro zaprosiłaś go do domu, no i został na noc to chyba coś się z nim szykuje.

-Mamo! - krzyknęłam czując jednocześnie jak moje policzki toną w czerwieni - Tendou to potwór - powiedziałam bez zawahania.

-Potwór? - spytała ze zdziwieniem - daj spokój. Wydaje się naprawdę miły, powinnaś zmienić swoje nastawienie trochę. A nóż wyjdzie z tego coś dobrego.

-O nie ma takiej opcji nawet - zaprzeczyłam od razu - jak już, mogę go nazywać jedynie znajomym, ewentualnie kolegą i nic więcej. Nie wiem jak mogłaś pomyśleć, że mógłby być moich chłopakiem mamo - dodałam z rozczarowaniem.

Własna matka myśli, że będę kiedyś razem z tym potworem. Wykluczone! Już wolałabym Tsutomu. Albo Suge, tak, zdecydowanie wolałabym Suge.

-Dobrze, dobrze. Już się tak nie wściekaj - zaśmiała się.

Nic już nie odpowiedziałam tylko wyciągnęłam z kieszeni słuchawki i podłączyłam je do telefonu. Przez resztę drogi obserwowałam mijany krajobraz zatapiając się w grającą muzykę.

Monster | Tendou Satori | Where stories live. Discover now