5

214 17 2
                                    

-Co ty tu do cholery robisz pacanie?! - krzyknęłam otwierając drzwi na oścież. Nie spodziewałam się zobaczyć niczego innego niż tego potwora bezkarnie balującego w moim pokoju i sprawdzającego każdą rzecz. I wiele się nie myliłam, Satori stał przy jednej ze ścian gdzie wisiała tablica z moimi rysunkami - nie przypominam sobie abym pozwoliła ci naruszać moją prywatność i włazić tutaj - dodałam podchodząc do niego.

-Wybacz, uchylone drzwi naprawdę mocno mnie kusiły. Wręcz błagały by wejść do środka i się rozejrzeć - odpowiedział, jednocześnie drapiąc się po karku - ale z łazienki skorzystałem więc możemy wrócić do nauki - zmienił temat.

-Nie ma mowy - powiedziałam stanowczo - w tej chwili opuszczasz ten dom i nigdy więcej tu nie przychodzisz. Nie mam zamiaru znowu ryzykować, że tu wejdziesz. Pewnie zaraz rozpowiesz co znalazłeś w moim pokoju całej szkole.

-Aż taki zły nie jestem - zaśmiał się - może i masz mnie za potwora, ale umiem uszanować czyjś sekret. tak na marginesie, bardzo ładne te prace, narysuj mnie kiedyś, co ty na to?

-Chyba w twoich snach - prychnęłam, gościu już wcześniej działał mi na nerwy, a teraz najchętniej bym go walnęła czymś - a teraz wychodzisz stąd, ale już! - pokazałam palcem na drzwi mając nadzieję, że to coś podziała.

-Dobrze, dobrze. Nie gorączkuj się tak karzełku - uniósł ręce do góry w geście poddania i z tym irytującym uśmiechem wyszedł z pomieszczenia. Poczekałam jeszcze chwile i zamknęłam drzwi po czym poszłam za nim. kto wie co mógłby jeszcze wymyślić.  

Wróciliśmy do salonu i Satori zaczął pakować już swoje rzeczy. Chyba jednak coś zdziałałam. Schował swoje książki i odwrócił się w moją stronę patrząc mi prosto w oczy.

-Mam nadzieję, że jednak trochę ci pomogłem. Byłoby słabo gdybyś oblała jakiś ważny sprawdzian - powiedział biorąc do ręki ostatniego Pocky.

-Chciałam go zjeść - mruknęłam widząc jak przekąska ląduje w ustach czerwonowłosego.

-Nie tym razem - zaśmiał się. Miałam mu już coś odpowiedzieć, ale przerwał mi głośny grzmot dochodzący zza okna. Jak najszybciej poszłam sprawdzić co było tego przyczyną, modląc się w duchu by to nie była burza, wszystko tylko nie burza. 

Podeszłam do okna i z obawą wyjrzałam za zasłony. Promienie słońca zostały ukryte za czarnymi chmurami, a lekki wiatr został zastąpiony potężną wichurą. W dodatku wszystko zmoczyła ulewa. W takich warunkach nikt o zdrowych zmysłach nie wyszedłby na zewnątrz. Patrzyłam z niedowierzaniem za okno do momentu aż niebo nie przeszyła wielka błyskawica. W mgnieniu oka odskoczyłam dobry metr i odwróciłam się zrezygnowana w stronę trzecioklasisty. 

-Chyba dzisiaj nie wrócisz do domu. Nie lubię cię, ale nie jestem pozbawiona emocji by kazać ci wyjść w taką pogodę - mruknęłam - przygotuje ci materac w pokoju gościnnym, a ty lepiej zadzwoń do siebie, że nie wracasz - dodałam.

-Dziękuję ci łaskawco - zaśmiał się, ale chwilę później spoważniał - dzięki Itami, mam nadzieję, że mama sobie poradzi sama z siostrą - dodał zamyślony. 

Nie miałam zamiaru dopytywać, więc po prostu wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do nieużywanego pokoju, który w końcu został zamieniony na pokój dla gości. Na wakacje często ktoś z rodziny przyjeżdżał do nas, więc pomysł z nowym pomieszczeniem był dla nas jak zbawienie.

Dawno już nikt tam nie wchodził, więc trochę kurzu się zebrało na meblach, przechodząc obok małego składziku zgarnęłam szmatkę i odświeżacz powietrza. Przeszłam przez drzwi i od razu użyłam odświeżacza, zapach kurzu definitywnie nie był jednym z moim ulubionych. Uchyliłam okno i zabrałam się za ścieranie mebli. Nie zajęło mi to dużo czasu, ponieważ była tylko jedna duża szafka na ubrania, stolik na środku pokoju i szafka nocna przy ścianie. Kiedy było już mniej więcej posprzątane wyciągnęłam z szafy materac i rozłożyłam go na podłodze. 

Wróciłam się potem jeszcze raz na korytarz by wyciągnąć czystą pościel i poduszkę. Z pełnymi rękami weszłam znowu do pokoju. Pościeliłam na szybko łóżko i podeszłam do okna. Pogoda nie wskazywała na to, by miało się rozpogodzić. Westchnęłam i odeszłam kierując się w stronę salonu.

-Pokój jest już gotowy - powiedziałam wchodząc. Satori siedział na kanapie i wpatrywał się w ramki ze zdjęciami wiszące na ścianie - nie patrz się tak, nie ma tam nic ciekawego dla ciebie. Nie znajdziesz kompromitujących zdjęć - zaśmiałam się.

-I tak bym ich nie wykorzystał, zatrzymałbym to tylko dla siebie - odpowiedział śmiejąc się - więc skoro nie wracam dzisiaj do domu, to może kontynuujemy naukę? Coś czuję, że ta matematyka już ci wyleciała z głowy - zaproponował. 

-Chyba i tak nie mamy nic innego do roboty - wzruszyłam ramionami - to poczekaj chwilę, przyniosę więcej przekąsek i naleje nam wody - powiedziałam biorąc do ręki szklanki i pustą tackę. 

Nawet się nie zorientowałam, kiedy mijały kolejne godziny. Oprzytomniałam dopiero wtedy gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałam od razu na zegarek, 18:42. Zapewne to moja mama, która już wróciła z pracy.

-Jesteś w domu Leiko?- usłyszałam jej głos.

-Tak mamo! - odpowiedziałam jej wstając z podłogi - jest jeszcze mój znajomy. Może zostać na noc? Mieszka dosyć daleko, a pogoda nie jest najlepsza na spacer przez
miasto - dodałam podchodząc do niej. Kobieta była chuda i niewysoka, chyba to właśnie po niej odziedziczyłam wzrok. Miała długie, falowane rude włosy i zielone oczy. Włosy także odziedziczyłam po mamie, co prawda nie były takie długie jak jej, bo moje sięgały ledwie do łopatek.

-Dobry wieczór Pani Itami, jestem Satori Tendou - przedstawił się, gdy razem z mamą weszłam do salonu.

-Witaj, miło mi cię poznać. Tak się cieszę, że Leiko koleguje się jeszcze z kimś innym niż Wakatoshi - uśmiechnęła się, a ja miałam ochotę stamtąd uciec. Jeszcze tego brakowało by moja mama polubiła tego potwora - chcecie coś zjeść? Po drodze wstąpiłam do kawiarni i wzięłam kilka kawałków ciasta. Poczekajcie chwilkę, zaraz wam nałożę.

-Nie trzeba mamo - powiedziałam od razu.

-Dziękujemy proszę Pani, bardzo chętnie spróbuję ciasta - dodał zaraz po mnie Tendou. Popatrzyłam na niego morderczym wzrokiem i westchnęłam.

Chyba będę musiała zjeść to ciasto by mieć święty spokój.

____________________________

Hey Hey!

Kolejny rozdział już za nami. Jak wam się podoba?

Mam nadzieję, że jest dobrze.

Tak więc, do następnego!

Usagi

Monster | Tendou Satori | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz