15

112 8 1
                                    


Na teren szkoły wbiegłam ledwo zachowując równowagę. Zatrzymałam się na chwilę by odpocząć po tym morderczym biegu. Tak się zmęczyłam, że oddechu nie mogłam złapać. Chociaż, za chwilę i tak będę martwa więc nie ma prawie żadnej różnicy. Teraz już nie tylko Wakatoshi mnie zabiję, dochodzi do tego jeszcze ściekły Tendou. A to już większe zło.

Po cichu uchyliłam drzwi sali gimnastycznej by nie zwracać na siebie niechcianej uwagi. Zauważyłam, że w środku nie było wszystkich, a jedynie dwójka siatkarzy sprzątających sale. Cholera, trening się skończył. Mam tylko wielką nadzieję, że reszta dalej siedzi i przebiera się w szatni. Pozostaje mi teraz czekać aż cudem spotkam blokującego. Oparłam się o ścianę i spuściłam głowę by chwilę odpocząć po tym morderczym biegu.

-A ten krasnal co tu robi? Myślałem, że jaśnie pani nie ośmieli się już łaskawie przyjść - usłyszałam po chwili głos blokującego obok siebie. Był zły, cholera on był wściekły!

-Przepraszam! - powiedziałam od razu prostując się - naprawdę przepraszam! Nie chciałam się spóźnić, ale trochę się zasiedziałam z przyjacielem - wytłumaczyłam mając cień nadziei, że jego złość choć trochę zmaleje.

-To trzeba było już z nim zostać - prychnął. Jednak nie, cholera no - przynajmniej nie wyglądałabyś teraz jak siedem nieszczęść - dodał lustrując mnie wzrokiem.

-Dobra nie patrz się tak, wiem jak wyglądam - prychnęłam - ale nie na darmo pędziłam tu na złamanie karku nie wpadając niemalże przy tym pod auto - dodałam i zaśmiałam się lekko mając nadzieję, że to trochę rozwieję gęstą atmosferę, nawet nie szło oddychać przez nią.

-Powinnaś bardziej uważać co się dzieję wokół - powiedział już normalnym tonem - kto by chciał zbierać z jezdni takiego rozjechanego krasnoluda.

-Pewnie by kogoś zmusili - zaśmiałam się - nie jesteś już zły? - spytałam z nadzieją na twierdzącą odpowiedź. Ten tylko chwilowo popatrzył mi prosto w oczy i bez słowa ruszył ku wyjściu z terenu szkoły. Stałam przez chwilę jak słup nie wiedząc co mam ze sobą zrobić.

-Długo jeszcze będziesz tak sterczeć jak kołek? - zapytał odwracając się - jest już późno, a mamy przecież jeszcze matmę do omówienia, naprawdę chciałbym znowu zostać u ciebie na noc, ale tym razem nie mogę sobie na to pozwolić.

Bez słowa pokiwałam głową i ruszyłam w ślad za potwornym blokującym. W pewnym momencie w mojej głowie pojawił mi się urywek rozmowy z Tsutomu i Eitą. Może to była odpowiednia chwila by podjąć temat z Satorim? W końcu chyba lepszej okazji nie będzie, a puki mam na to odwagę to wartą ja wykorzystać.

-Tendou - powiedziałam cicho. czerwono włosy odwrócił głowę w moją stronę i uraczył mnie przenikliwym spojrzeniem. Miałam wrażenie jakby już wszystko wyczytał z moich myśli i doskonale wie o czym chcę z nim porozmawiać - wiesz co? Większość naszych rozmów opiera się na wzajemnej niechęci do siebie - przerwałam na chwilę szukając dobrego sformułowania tego co chciałam mu przekazać.

-No tak, to wie już chyba każdy w naszym towarzystwie - zaśmiał się przeczesując przy tym ręką włosy - ale do czego zmieszasz?

-Bo wiesz, pomyślałam sobie, jak by to wyglądało gdybyśmy się przyjaźnili tak na poważnie ze sobą - odparłam odwracając głowę. Byłam gotowa na wyśmianie czy nawet zaprzeczenie moich słów.

-Też mnie to ostatnio zastanawiało - powiedział po chwili ciszy. Nie spodziewałam się po nim takich przemyśleń. Szczególnie mając na uwadze jego zachowanie z gimnazjum.

-Naprawdę? - spytałam niedowierzając.

-Coś ty taka zaskoczona? - zaśmiał się - czasem nachodzą mnie życiowe przemyślenia.

Monster | Tendou Satori | Where stories live. Discover now