~ Rozdział 20 ~

108 19 32
                                    

  Odór szczurów pomieszany z jakimś obcy był tak silny, że Nocna Łapa niemal w nim tonęła, nie będąc w stanie prawie w ogóle nabrać powietrza. Biegła przez dziwną pustkę, gdzie unosił się silny zapach, nie mając pojęcia co się dzieje. Dlaczego znajdował się już drugi raz w tym śnie od momentu gdy było zgromadzenie, dlaczego ciągle czuła zapach szczurów?! 

  Miała sierść zjeżoną, a uszy czujne na najcichszy dźwięk, jakby zaraz miało dotrzeć do niej popiskiwanie małych, okrutnych gryzoni. Wzdrygnęła się na myśl o tych małych stworzeniach, które tylko raz miała zaszczyt ujrzeć, gdy z terytorium Klanu Mroku przeniosły się na ich terytorium. Teraz jednak starała się o tym nie myśleć, a jedynie wykombinować, jak z tego snu się wydostać. 

  Nagle, biegnąc przed siebie, poślizgnęła się, gdy przebiegła po jakiejś mokrej, lepkiej cieczy. Poczuła, jak płyn przylega jej ciasno do skóry, czując jego palącą strukturę. Nagle ziemia się pod nią zapadła, a ona wrzasnęła przerażona, lecąc w dół. 

  Jeszcze nigdy ten sen tak się dziwnie nie skończył i przez moment już miała nadzieję, że się obudzi, jednak wtedy zamiast poczuć przyjemny zapach leśnego powietrza, doleciał do niej jakiś dziwny zapach, pomieszany z zapachem padliny. Machała przerażona łapami, lecąc w czarną pustkę i zastanawiając się, co miał oznaczać ten sen. 

  W uszach jej huczało od szybkiego powiewu wiatru i zaczęło jej się kręcić w głowie. Próbowała zamknąć oczy i się obudzić, jednak to nic nie dawało, dalej znajdowała się w tej dziwnej pustce, która wyglądała, jakby dna nie miała. Jej sierść była zjeżona, a ona wiedziała, że szanse na jej przeżycie z tego upadku wynoszą zero. 

  Próbowała krzyczeć o pomoc, ale z jej pyska nie wydobywał się nawet najcichszy dźwięk. Przeszedł ją dreszcz, bo nawet jeśli był to sen, wydawał się zbyt realistyczny, by był tylko zwykłym snem. 

  Gdy tak zlatywała w dół, już bez żadnej nadziei dotyczącej kogokolwiek pomocy, czarne ściany pustki zaczęły zmieniać się w kamieniste, ostro zakończone, które powoli zmniejszały wielkość przelotu. Zauważyła jak z wielką prędkością zaczyna się przybliżać do dziwnej, czarnej mazi i wtedy do niej dotarło gdzie się znalazła. 

  To tu ostatnim razem spotkała swojego ojca!

  Przeszedł ją dreszcz na myśl o spotkaniu ponownie z Wilczą Gwiazdą, który chyba tutaj przebywał po śmierci. Nie miała pojęcia co to za miejsce, ale nie podobało się jej, chciała wrócić do siebie. Nie chciała ponownie swojego ojca spotykać! Kota, który przyniósł najcięższe czasy wśród klanów!

  W tym momencie wylądowała w kleistej mazi z głośnym plasknięciem. Skrzywiła się i przeszedł ją dreszcz, gdy poczuła, jak substancja powoli zaczyna przylepiać się jej do futra. Próbowała zachować spokój, jednak wiedziała, że gdzieś tu musi być jej ojciec. Zaczęła przebierać łapami by nie utonąć w tym czarnym bajorze i zaczęła powoli sunąć w kierunku niewielkiego lądu, a potem spróbowałaby wspiąć się jakoś na górę. 

  Maź była gęste i ciężko było Nocnej Łapie przemieszczać się w kierunku małej, suchej powierzchni. Jej czarne futro było całe w tej substancji, posklejane ze sobą, co jedynie jej wszystko utrudniało. Jedyne co to starała się mieć głowę nad powierzchnią, by mieć ciągły dostęp do powietrza. 

  Gdy już po paru długich chwilach udało się jej wreszcie dotknąć jedną łapą suchej powierzchni, wydostanie się z mazi było bardzo proste, bo ona po prostu nagle ją puściła, skutkując temu, że Nocna Łapa się wywaliła. Ciche westchniecie opuściło pysk kotki, jednak zaraz szybko podniosła się i odbiegła od substancji, jak najdalej mogła, by ta jej nie dosięgnęła. Zastanawiała się jak długo ma tu jeszcze siedzieć i czy jej ojciec w końcu się ukarze. 

  Podbiegła do miejsca, gdzie najłatwiej byłoby jej doskoczyć do półki skalnej, gdzie wiedziałaby, że jest bezpieczna. Jej całe futro było posklejane, przez co ciężko jej było iść normalnie, bo jej łapy co chwilę się zlepiały, jednak nie zamierzała tak po prostu odpuścić. Wreszcie doszła do miejsca, z którego skoczyła na półkę skalną. Udało się jej jedynie zahaczyć przednimi łapami o skałę, więc zrozpaczona zaczęła nerwowo przebierać tylnymi. I to wtedy usłyszała za sobą ten jej znany mroczny, głęboki głos. 

- Nocna Łapo! Jakże mi miło, że moja kochana córeczka mnie odwiedziła! - od jego słów przeszedł ją dreszcz i zebrała wszystkie siły, by znaleźć się na wysunięciu w skale, a nie tak dyndać. Gdy tylko podciągnęła się, zaczęła się rozglądać po tym dziwnym miejscu i niemal od razu dostrzegła lodowe oczy należące do Wilczej Gwiazdy. 

- Czego chcesz? - warknęła podejrzliwie, jednak nie umiała ukryć ogarniającego jej strachu. Kocur odsłonił zęby w charakterystycznym dla niego uśmiechu, a ją ponownie przeszedł dreszcz. 

  Jego jasnokremowe z brązem futro usiane było cętkami, które to odziedziczyła po nim Lamparcia Cętka, jednak on miał jeszcze pełno blizn na swoim ciele, a z jego lewego ucha zostało niewiele. Jego szerokiego barki powodowały, że wyglądał jedynie na potężniejszego, co budziło jedynie postrach wśród innych kotów. 

- Już nie można spotkać się ze swoją córką? - odpowiedział jej pytaniem na pytanie, jednym skokiem lądując tuż koło Nocnej Łapy. Czarna kotka od razu się od niego odsunęła, przywierając ciałem do zimnej, jak lód skały. Przełknęła nerwowo ślinę, starając się nie odwracać wzroku. 

- Można, ale ty taki nie jesteś. Znalazłam się tu na pewno z jakiegoś powodu, bo za pewnie coś ode mnie chcesz - warknęła kotka, czując jak jej ogon puszy się i nabiera dwa razy większy rozmiar. Jej ojciec słysząc jej słowa machnął lekceważąco ogonem i spojrzał gdzieś przed siebie, ale dla niej wyglądało to jakby zaglądał w przyszłość. 

- Oh może masz rację, Nocna Łapo. Powinienem być lepszym ojcem - miauknął, wyraźnie udając, że nad czymś rozmyśla, a jego głos był zbyt przyjazny jak na niego. - Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci sposób w jaki do mnie docierasz, ale niestety nie umiem jeszcze tego zmienić - dodał, a kotka zmrużyła swoje lodowe oczy. 

- Powiedz mi czego chcesz - syknęła ze złością, czując jak jej sierść na karku delikatnie zaczyna się unosić. Wilcza Gwiazda spojrzał na nią z politowaniem, po czym powolnym krokiem zaczął zmierzać w jej kierunku, przez co ona poczuła, jak jej wszystkie mięśnie się napinają. 

- Dajże spokój, moja kochana córeczko - miauknął z dziwnym błyskiem w swoich jasnych, lodowych oczach, które budził strach w jego własnej córce. Uśmiechnął się dziwnie, ukazując swoje ostre zęby. 

- Przestań i powiedz czego chcesz,  nie chcę tu dłużej być! - tym razem przemówiła o wiele wyższym tonem, niż by tego chciała, a gdy jej ojciec stanął tuż przed nią, miała wrażenie, jakby nagle się skurczyła. 

- Ja chciałem ci zadać jedynie jedno pytanie, Nocna Łapo. Jak ojciec córce, czy to jest takie dziwne? - zapytał spokojnym głosem, ale ona widziała, że na jego pysku błąkał się dziwny uśmieszek, który na pewno nie zwiastował niczego dobrego. 

- To zadaj to pytanie i daj mi spokój - miauknęła ze złością, czując nieprzyjemny dreszcz jaki ją przeszedł od przenikliwego spojrzenia jasnych, lodowych oczu Wilczej Gwiazdy. Jej ojciec wyglądał na wyraźnie zadowolonego jej odpowiedzią, po czym nachylił się w jej kierunku i powiedział o wiele mroczniejszym tonem:

- Jesteś pewna, że dobrze znasz swoje rodzeństwo? Że znasz każdy ich sekret? - po tych słowach odsunął się od niej, powoli jakby blednąc, a na jego twarzy pojawił się ten jego charakterystyczny uśmiech, podczas gdy w oczach zabłysł niewróżący nic dobrego błysk. 

  Nocna Łapa poczuła, jakby jej ciało zostało sparaliżowane, a gdy Wilcza Gwiazda wypowiadał swoje pytania, poczuła jak owiał ją nieprzyjemny, lodowaty wiatr. Przełknęła nerwowo ślinę, jednak widząc, że kocur zaczyna powoli znikać, powiedziała do niego ze złością:

- Oczywiście, że jestem tego pewna! Nie namieszasz mi w głowie! - miauknęła ze złością, ale widząc jakie on posłał jej spojrzenie, poczuła nieprzyjemny dreszcz. 

- Nigdy nie bądź niczego pewna, Nocna Łapo. Pewnego dnia i oni cię zaskoczą... - odpowiedział on jej jedynie cichym, mrocznym głosem, po czym zniknął, a kotka poczuła, jak jakiś podmuch zrzucił ją z skalnej półki prosto w czarną maź. Czarna substancja od razu zalała ją całą, pozbawiając ją tchu, a ona nie była nawet w stanie krzyczeć. 

Wojownicy • Tom 1 - WschódWhere stories live. Discover now