~ Rozdział 26 ~

87 20 33
                                    

  Kolejny kuksaniec został wycelowany w czarny bok Nocnej Łapy, która usilnie próbowała ciągle spać i nie dać się obudzić, jednak w tym momencie było to wręcz nie do wykonania. 

- Już, już wstaję, daj mi spokój - mruknęła, niechętnie otwierając przy tym oczy. Od razu blask jasnych promieni słońca oślepił ją, przez co odwróciła się na drugi bok, jednak wtedy otrzymała kolejny kuksaniec od swojej mentorki. 

- No to wstawaj, a nie przekręcasz się na drugi bok. Chyba, że chcesz z pustym żołądkiem wyruszyć do Gwieździstego Wodospadu to nie ma problemu, możesz jeszcze chwilę pospać - miauknęła Słona Bryza, szturchając po raz kolejny swoją uczennicę. 

- To już dziś tam idziemy!? - krzyknęła zaskoczona Nocna Łapa, zrywając się z legowiska zaraz po tym gdy przetrawiła słowa ciemnoszarej kotki. - Byłam pewna, że to dopiero za dwa wschody słońca! - dodała, przebiegając koło swojej mentorki, w kierunku zapasów ziół. - Nie pomogłam ci wczoraj przygotować ziół na podróż! 

- Teraz już wiem, jak ściągnąć cię z posłania - powiedziała rozbawiona Słona Bryza, podchodząc do czarnej uczennicy. - I nie martw się o te zioła na podróż. Sama o nich wczoraj zapomniałam, ale wstałam wcześnie i je przygotowałam - dodała z uśmiechem, a Nocna Łapa pokiwała głową. 

- Oh, rozumiem. Ale powinnam ci pomóc - mruknęła, zła na siebie, że spała zamiast pomóc swojej mentorce. Ciemnoszara medyczka strzepnęła lekceważąco ogonem i odparła:

- Nie zawracaj sobie tym głowy, nie warte jednego wąsa to - miauknęła i spojrzała na swoją uczennicę. - A teraz leć po coś do jedzenia, jeśli chcesz wyruszyć z pełnym brzuchem do Gwieździstego Wodospadu - dodała i Nocna Łapa od razu wyszła z legowiska medyczek, zostawiając samą rozbawioną Słoną Bryzę.

- Nie zamierzam mieć pustego żołądku! - krzyknęła, wychodząc czarna kotka i podeszła do sterty zwierzyny, na której niestety nie wiele zostało z wczorajszego polowania, a było za wcześnie by jakiś patrol coś świeżego przyniósł. 

  Wybrała jakąś w miarę porządną nornice z pozostałości i przycupnęła przy legowisku uczniów by zjeść posiłek. Zdążyła zjeść zaledwie parę kęsów i już ktoś jej przerwał. 

- Hej Nocna Łapo - jak na złość musiał to być Słoneczne Serce, a kotce nie uśmiechało się z nim rozmawiać. Ostatnio o dziwo i tak rzadko pytał o jej siostrę, ale nawet jeśli nie pytał o Lamparcią Cętkę, był on nieznośny. 

- Coś chcesz? - warknęła o dziwo trochę bardziej wrogo niż chciała. Złocisty kocur skrzywił się trochę i westchnął.

- Wiesz kiedy wróci - nie było dane mu nawet skończyć wypowiedzi, bo Nocna Łapa już wiedziała o co chciał zapytać więc mu przerwała. 

- Nie, nie wiem. Może ty ją zapytaj co? Też nie mam z nią kontaktu na litość Klanu Gwiazdy daj mi i jej spokój! - warknęła zirytowana, bo nie miała zbytnio ochoty kolejny raz użerać się z złocistym kocurem. Wzięła do pyska swoją nornice, by dokończyć ją u siebie. 

- Ale - zaczął, jednak ta mu ponownie przerwała. 

- Daj mi spokój - warknęła i odeszła szybkim krokiem, nie chcą z nim dłużej rozmawiać. 

  Nie może być wrzodem na ogonie Lamparciej Cętki, bo jej nie ma, to jest teraz na moim, co za kot - pomyślała zirytowana, wchodząc z powrotem do legowiska medyczek. Położyła swoją nornice przed swoim posłaniem i w kilku szybkich kęsach zjadła resztę, po czym podeszła do Słonej Bryzy po zioła na podróż. 

- Tu masz swoje - miauknęła ciemnoszara medyczka, przełykając swoją porcję i wskazując ogonem kupkę ziół dla Nocnej Łapy. 

  Czarna uczennica skinęła głową i zaczęła powoli przełykać swoją porcję, starając się przy tym nie krzywić, czując ten gorzki smak w buzi. Spożyła je jak najszybciej i zdążyła jedynie unieść głowę, a Słona Bryza ją wyprzedziła w wypowiedzeniu czegokolwiek. 

Wojownicy • Tom 1 - WschódWhere stories live. Discover now