~ Rozdział 3 ~

196 26 9
                                    

  Lamparcia Cętka stała tuż koło Lodowego Spojrzenia, czując, jak cała lekko drży ze zdenerwowania. Rozglądała się w napięciu na boki, oczekując pojawienia się pozostałych dwóch kotów, o których mówiła Świetlista Gwiazda. Modliła się w duchu, by ci w ogóle przyszli, bo nie szukała bez powodów żadnych kłopotów, których mogła się przecież narobić, gdyby ktoś zauważył jej zniknięcie.  

  Spojrzała kątem oka na swojego brata, który - choć tego zbytnio nie okazywał - też był lekko poddenerwowany. Zdradzała go w tym lekko drgająca końcówka jego czarnego ogona. 

  Odetchnęła głęboko i przymknęła na krótką chwilę oczy. Uderzenie serca później rozległ się cichy szelest liści i Lamparcia Cętka od razu skupiła na tym uwagę, lekko się przy tym spinając, bo nie do końca wiedziała czego się spodziewać. Wymieniła z bratem krótkie spojrzenia, po czym utkwiła wzrok w błyszczącej srebrzyście polanie od blasku księżyca.

  Po krótkiej chwili szelest liści ustał, a z zarośli naprzeciw nich wyszła drobna, smukła kotka. Jej białe futro lekko błyszczało przez księżyc w pełni, a czarne łaty na futrze odcinały się na jego tle. Granatowe oczy błyszczały podenerwowaniem, gdy rozglądała się z niepokojem dookoła. 

  W tym samym momencie, Lamparcia Cętka rozpoznała kim była owa kotka - Łaciate Futro, niedawno mianowana wojowniczka z Klanu Chmur. 

  Młoda kotka dopiero po krótkiej chwili zorientowała się, że naprzeciw niej stoi dwójka rodzeństwa i zjeżyła lekko sierść z zaskoczenia. Lamparcia Cętka przeskoczyła z łapy na łapę zdenerwowana, po czym miauknęła cicho: 

- Tobie też śnił się Klan Gwiazdy...? - spytała, nie za bardzo wiedząc, jak tak właściwie ma zacząć rozmowę z tą kotką, której właściwie nie znała. 

  Oczy Łaciatego Futra przybrały dwa razy większe rozmiary, gdy usłyszała zadane pytanie. Zaraz jednak jej zaskoczenie i zdenerwowanie zmieniło się w ulgę i przyjazne iskierki w kącikach granatowych ślepi. 

- Tak - wyszeptała z podekscytowania, po czym spojrzała na dwójkę kotów. - Wam też, prawda? - spytała, chcąc się za pewnie upewnić, a Lamparcia Cętka pokiwała głową i miauknęła, widząc, że jej brat zamierza milczeć. 

- Tak - zarówno mi, jak i jemu - odparła z dumą i wyprostowała się nieco, choć dystans w jej głosie ciągle panował - były w końcu kotami z dwóch różnych klanów.  

  Łaciate Futro pokiwała powoli głową i uśmiechnęła się na krótką chwilę, jednak nic więcej nie powiedziała. Zapanowała między trójką kotów cisza, podczas której wyczekiwali pojawienia się ostatniego z kotów, by usłyszeć słowa pełni. 

  Lamparcia Cętka po jakimś czasie zaczęła przeskakiwać z nogi na nogę zdenerwowana tym, że ostatni z kotów się nie pojawiał. Księżyc powoli zaczęły przysłaniać małe, puchate chmurki, a on zaraz wolno zniżał się ku horyzontowi. 

  Westchnęła cicho ze złością i spojrzała na pozostałą dwójkę, gdy nagle rozległ się szelest liści, po czym można było usłyszeć czyjeś zirytowane miauknięcie. 

- Żabie łajno. Kto wymyślił by spotykać się w pełnie, co? - rozległo się czyjeś ciche warknięcie, a po chwili na polane doleciał ten dobrze wszystkim znany rybi zapach Klanu Wody, który towarzyszył ostatniemu kotu, jaki wtedy znalazł się na polanie. 

  Wzrok Lamparciej Cętki od razu powędrował w kierunku jasnobrązowego kocura w białe pręgi, którego bursztynowe oczy błyszczały lekko w ciemnościach. Od razu rozpoznała ostatniego kota i przeklęła w myślach z frustracji, wiedząc, że nie będzie kolorowo, jeśli miał im towarzyszyć Leszczynowy Cień. 

  Wojownik z Klanu Wody zmrużył bursztynowe ślepia, gdy zauważył pozostała trójkę, po czym na sztywnych łapach podszedł do nich odrobinę bliżej. Lamparcia Cętka skinęła mu na powitanie, a on odpowiedział jej tym samym. Wojowniczka nie wiedziała, jak właściwie zacząć z nim rozmowę, jednak ku jej uldze, nie musiała - Łaciate Futro zrobiła to za nią. 

Wojownicy • Tom 1 - WschódOnde histórias criam vida. Descubra agora