~ Rozdział 6 ~

167 22 19
                                    

- Czyś ty do końca postradała zmysły!? Po co tutaj przyszłaś!? - syknął. 

  Lamparcia Cętka w pierwszej chwili zjeżyła lekko sierść i spojrzała wrogo na kota stojącego naprzeciw niej. Zaraz jednak rozpoznała kim był i odetchnęła z ulgą, przygładzając swoje futro. 

- Lodowe Spojrzenie, jak dobrze, że to ty - westchnęła z ulgą, podchodząc bliżej niego, a ten posłał jej zirytowane spojrzenie i strzepnął ogonem. Rozejrzał się dookoła i dopiero wtedy się odezwał:

- Życie Ci niemiłe, że tu przyszłaś? - spytał z wyczuwalną frustracją, podczas gdy jego wzrok skakał dookoła nich, sprawdzając czy nie ma w pobliżu żadnego z jego pobratymców.

 Kremowo-brązowa kotka strzepnęła ogonem na te słowa i zmrużyła na krótką chwilę oczy, nie rozumiejąc jego nagłej wrogości. Miała przecież dobry powód, by przyjść do niego i w jej opinii on powinien się już tego domyślić. Z drugiej strony, to ona powinna zrozumieć jego wrogość, bo w końcu znalazła się na jego, a nie swoim terytorium. 

- Wiem, że nie powinnam tu przychodzić, ale to nie może czekać. Zresztą ustaliliśmy we czwórkę, że jak coś się nam przyśni to mamy o tym siebie poinformować - wymamrotała Lamparcia Cętka, przyglądając się przy tym bratu. Kocur spojrzał na nią z lekkim dystansem - ku jej zaskoczeniu - i prychnął, strosząc ciągle swoją sierść. 

  Nic jednak nie odpowiedział, a wyraz jego pyska nie wyrażał niczego konkretnego. Kotka przyglądała mu się przez ten cały czas, czekając, aż ten coś powie. Po długiej chwili dręczącej jej ciszy zaczęła ugniatać łapami ziemię i czarny wojownik posłał jej krótkie spojrzenie. 

- Uspokój się - mruknął ze złością Lodowe Spojrzenie, mrużąc swoje jasne oczy. - Czemu uważasz, że jakiś sen jest akurat od Klanu Gwiazdy, co? - dodał, przyglądając się jej nieco podejrzliwie. 

  Jego zachowanie, jak i ton głos nieco zaskoczyły jego siostrę. Zamrugała parę razy zaskoczona, szukając odpowiednich słów na odpowiedź, a w jej głowie dźwięczało uporczywe pytanie - Nie ufa mi? 

- No bo... - zaczęła, skacząc wzrokiem na boki. - To wyglądało, jak od nich.. - wymamrotała, nie za bardzo wiedząc co ma powiedzieć. Od razu zdała sobie sprawę, że ta odpowiedź była naprawdę głupia. 

- Wyglądało? - parsknął Lodowe Spojrzenie, a końcówka jego ogona zadrżała. - Jeśli to tylko "wyglądało", równie dobrze mógł to być zwykły sen - prychnął z irytacją kocur, po czym zastrzygł uchem. - Co Ci  się niby takiego śniło, co? - spytał po krótkiej chwili namysłu, niezbyt chętny do słuchania tego, co kotka ma do powiedzenia. 

  Lamparcia Cętka przełknęła szybko ślinę i upewniła się czy na pewno są sami. Nawet jeśli jej brata nie interesowało to co miała do powiedzenia, nie oznaczało to, że jego pobratymcy również mogliby to zignorować. 

- No.. Stałam na skraju klifów, gdy słońce się budziło - zaczęła trochę niepewnie, po czym wzięła głęboki oddech, by przypomnieć sobie wszystko co widziała. 

- Był cudowny widok - woda rozpościerała się hen daleko, nie było widać końca. Wiał rześki wiatr, który pobudzał moje zmysły. Nagle - nie mam pojęcia co się stało - ale runęłam w dół. Próbowała się jakoś uratować, jednak nie miałam jak, więc po chwili wylądowałam w lodowatej i słonej wodzie. Myślałam, że umrę, szczególnie gdy zaczęłam tracić oddech. Coś ciągnęło mnie w dół, nie miałam jak się wydostać. Nagle wszystko zaczęło zamieniać się w czarną pustkę, a potem.. No obudziłam się. - Opowiadała cały ten sen najkrócej, jak się dało, by nie zanudzić swojego brata. 

  Gdy skończyła, spojrzała na niego z wyczekiwaniem, czekając, aż ten coś powie. Czarny kocur zmarszczył na krótką chwilę w śmieszny sposób nos, po czym wbił wzrok w swoją jedyną, białą łapę. Cisza panowała między nimi przez parę długich uderzeń serca, jednak ten wreszcie postanowił coś powiedzieć. 

Wojownicy • Tom 1 - WschódWhere stories live. Discover now