~ Rozdział 22 ~

117 20 56
                                    

- Jeśli nie będziecie zbaczać z ścieżki, za pół księżyca, może księżyc powinniście dojść do swojego celu podróży bez żadnych przeszkód - powiedziała Mięta, wskazując sam środek przerzedzonego lasu za szopą, w której na parę dni Lamparcia Cętka wraz z resztą się zatrzymali. 

  Wojowniczka z Klanu Lasu spojrzała z wdzięcznością na szylkretową kotkę, która była na tyle miła, że pozwoliła się im zatrzymać w szopie na czas aż wszyscy wyliżą się w miarę po potyczce z szczurami. Choć Leszczynowy Cień i Łaciate Futro dalej mieli mniej zagojone rany, było na tyle dobrze, że można było wyruszać. To tak właściwie właśnie jasnobrązowy kocur najbardziej naciskał by wreszcie wyruszyli, zapewniając, że parę niezagojonych ran go nie zabije. 

- Dziękuję wam, Mięto i Głazie - miauknęła z delikatnym uśmiechem na twarzy kremowo-brązowa kotka, skinąwszy przy tym trochę głową, a dwójka samotników odpowiedziała jej tym samym po czym odezwał się kocur. 

- Żaden problem, od dawna nie było tu żadnych kotów, więc byliście miłą niespodzianką i mam nadzieję, że odnajdziecie to czego szukacie - miauknął Głaz, a Leszczynowy Cień prychnął z irytacją, po czym nagle wojownik z Klanu Wody zaczął iść w kierunku wskazanym przez Miętę. 

- Świetnie, świetnie, ale musimy iść, nie ma co czasu marnować, nie zamierzaliśmy wam umilać dni naszą obecnością - miauknął opryskliwie, a jego wypowiedź wywołała na pysku Lamparciej Cętki lekki grymas irytacji, po czym spojrzała przepraszająco na dwójkę kotów. 

- Leszczynowy Cień najwyraźniej już zdecydował, że czas byśmy szli, ale jeszcze raz dziękuję, dziękujemy my wszyscy -  powiedziała, podkreślając "wszyscy". Lodowe Spojrzenie bez słowa kiwnął na pożegnanie kotom z szopy i poszedł za jasnobrązowym kocurem, a Łaciate Futro powiedziała jeszcze przyjaźnie:

- Niech wam żyję się dobrze i mam nadzieję, że nie ostatni raz się widzimy - miauknęła, uśmiechając się przy tym ciepło, po czym poszła za dwójką klanowych kocurów, a Lamparcia Cętka poszła tuż za nią, czując, jak lekki dreszczyk przechodzi przez jej całe ciało. Już są tak blisko celu, który wyznaczył im Klan Gwiazdy. Zastanawiała się czy to już za tym lasem będzie, czy będzie zmuszona razem z resztą iść jeszcze dalej. 

  Spojrzała się za siebie, by spojrzeć na siedzących z boku Mięte i Głaza, którzy odprowadzali ich spojrzeniem, po czym zrównała krok z Łaciatym Futrem. Kotka z Klanu Chmur uśmiechnęła się delikatnie, po czym miauknęła:

- Myślisz, że to już niedaleko? - spytała Lamparcią Cętkę, która już miała jej odpowiedzieć, gdy przed nimi rozległ się inny głos. 

- Właśnie, pani wszystko wiedząca, niedaleko to już? - warknął Leszczynowy Cień, spojrzawszy przez ramię na dwie kotki i idącego trochę za nim czarnego kocura, który słysząc jego słowa zmrużył lekko lodowe oczy. Kremowo-brązowa kotka westchnęła cicho, czując jak na chwilę jej sierść na karku delikatnie się unosi, ale zaraz ją przygładziła. 

- Skąd mam wiedzieć, według Mięty i Głaza pół księżyca i - gdy już kończyła wypowiedź, jasnobrązowy kocur wpadł jej w słowo. 

- Mięta i Głaz, bla bla bla, co mnie oni interesują. Zabrałaś nas na jakąś głupią podróż, a teraz nawet nie wiesz gdzie idziemy, świetnie - warknął z sarkastyczną nutą, po czym dodał: - Zaufaj kotom z rodzinny Wilczej Gwiazdy i bądź gotów na głupią śmierć - warknął i zarówno sierść Lodowego Spojrzenia, jak i Lamparciej Cętki się zjeżyła. 

- To z naszym ojcem masz od początku problem, tak?! - syknęła ze złością i spojrzała kątem oka na brata, ciekawa czy też włączy się do rozmowy, jednak czarny kocur chyba nie zamierzał i ciągle milczał. Wojownik z Klanu Wody spojrzał na nią z lekkim politowaniem i prychnął. 

- Nie, ale jeśli rzekomo widziałaś to całe miejsce, to powinnaś wiedzieć gdzie iść - warknął z zirytowanym błyskiem w bursztynowych oczach. Lamparcia Cętka czuła, jak jej ciśnie podskakuje, bo nawet nie rozumiała co jedno miało do drugiego. 

- A co do tego ma Wilcza Gwiazda? - żachnęła się i spróbowała trochę uspokoić samą siebie, jednak jej ogon ciągle ciął powietrze i chyba wspomnienie jej ojca bardziej wyprowadziło kremowo-brązową kotkę niż jej brata. 

- Możliwe, że wszystko? Skąd mam wiedzieć, ale maszerujemy bez prawie żadnego celu od prawie dwóch księżyc - prychnął i machnął ze złością ogonem, po czym odwrócił głowę, skupiając swój wzrok przed sobą, jakby uznając, że "rozmowa" się skończyła. 

- Jak bez żadnego celu!? Przecież idziemy do Miejsca, W Którym Budzi Się Słońce! - syknęła ze złością, jednak zamiast jasnobrązowego kocura, wypowiedział się ktoś inny. 

- Czy was dzisiaj mrówki oblazł?! Ledwo odeszliśmy od Mięty i Glaza, a ty już zaczynasz Leszczynowy Cieniu! - warknęła Łaciate Futro z irytacją w granatowych oczach. Jasnobrązowy kocur prychnął ze złością i spojrzał na chwilę przez ramię na łaciatą kotkę. 

- Dlaczego zawsze ja niby zaczynam? - syknął z lekką złością w tonie, a Lamparcia Cętka uniosła oczy ku niebu, bo przecież to on tak właściwie zaczął tą całą głupią sprzeczkę. Zastanawiała się jedynie czemu przez cały przebieg tej sprzeczki Lodowe Spojrzenie milczał, choć była mowa o ich ojcu. 

- A niby kto? Głaz przyszedł i wspomniał naszego ojca? - spytał z lekką ironią Lodowe Spojrzenie, odzywając się pierwszy raz od początku rozmowy. Jego czarna sierść już dawno opadła, a w nim zapanowało znowu to chłodne opanowanie, jakie jego siostra znała już od tak dawna. Leszczynowy Cień prychnął i uniósł wysoko głowę, nie odwracając jej do pozostałych. 

- Tak, przyszedł tu i tak powiedział - syknął z sarkazmem i Lamparcia Cętka była niemal pewna, że teraz kocur zmrużył oczy, jak to często miał w zwyczaju. Jednak wojownik z Klanu Wody chyba nie skończył, bo po chwili kontynuował: - Powie mi ktoś po co lisie łajno przystaliśmy na ich propozycję  by nam pomogli? Dalibyśmy sobie świetnie radę sami, bez nich. 

- O tak, już widzę jak dajesz sobie świetnie radę w Klanie Gwiazdy, bo gdyby nie oni już byś leżał w ziemi. Jestem pewien, że Klan Gwiazdy przywitałby cię z otwartymi ramionami - miauknął ironicznie Lodowe Spojrzenie i Leszczynowy Cień spojrzał na niego ze złością w bursztynowych oczach.

- Wylizałbym się z tego - syknął ze złością, a Lamparcia Cętka wymieniła zrezygnowane spojrzenia z Łaciatym Futrem, która chyba jak kremowo-brązowa kotka, nie zamierzała na razie wtrącać się do dyskusji. 

- Na pewno. W Klanie Gwiazdy - mruknął Lodowe Spojrzenie bez żadnej emocji w głosie i strzepnął ogonem, jakby strzepywał piasek z futra. Jasnobrązowy kocur prychnął już po raz kolejny, po czym powiedział:

- Wiem lepiej czy dałbym radę, nie jesteś ani mną by znać moją siłę ani medykiem - żachnął się wojownik z Klanu Wody, ponownie unosząc wysoko głowę, przez co prawie wywrócił się o gałąź na jego drodze, co spowodowało lekkie rozbawienie u Lamparciej Cętki. 

- Ale moja siostra jest medyczką, skąd wiesz czy nie nauczyłem się od niej paru rzeczy - miauknął spokojnie kocur niewzruszony, po czym wyprzedził Leszczynowy Cień, który odprowadził go zirytowanym spojrzeniem, ale nic nie powiedział i jedynie poszedł za nim, a za nimi poszła Lamparcia Cętka wraz z Łaciatym Futrem. 

Wojownicy • Tom 1 - WschódWhere stories live. Discover now