~ Rozdział 1 ~

418 34 37
                                    

  Słonawy posmak, które drażniło wrażliwe kupki smakowe Lamparciej Cętki dezorientował ją tak samo, jak ten dziwnie rześki zapach, gdy biegła przez nieznane jej terytorium. Kamyczki w piaskowej, nierównej powierzchni raniły jej poduszki, jednak w tym momencie zależało jej bardziej dowiedzieć się, gdzie tak właściwie się znajduje. 

  Miała z tyłu głowy myśl, świadczącą o jej świadomości iż jest to sen, jednak ten był strasznie dziwny, a co było zaskakujące - nawet gdyby chciała, nie mogła zwolnić biegu. Jakaś siła pchała ją do przodu i jedyne co zostawało kotce, to rozglądać się w poszukiwaniu czegoś znajomego. Próbowała zasmakować powietrza z nadzieją wyczucia znanego jej zapachu, ale na nic się to przydało - słona, rześka woń nie ustępowała jej na krok, a w uszach jej huczało, jakby nie daleko był jakiś ogromny wodny zbiornik. 

  Nagle wbiegła na piaszczystą polankę z suchymi kępkami trawy i wtem zatrzymała się gwałtownie, wznosząc tuman kurzu. Gdy pył opadł, a ona zamrugała parę razy lodowymi oczami, rozejrzała się po miejscu, w którym się znajdowała. Wtedy, przez zapach słonawy przedarł się dobrze jej znany z wczesnych czasów dzieciństwa. Rozejrzała z złakniona ujrzenia tego kota i po chwili spojrzenie jej jasnych oczu wylądowało na drugim końcu polany - stała tam srebrzysta, smukła kocica. 

  Ta widząc Lamparcią Cętkę schyliła głowę w geście pozdrowienia i powolnym krokiem podeszła do niej. 

- Witaj młoda wojowniczko - miauknęła ze spokojem w zielonych oczach kocica, stanąwszy naprzeciw kremowo-brązowej kotki, której ślepia przybrały dwa razy większe rozmiary na widok gwiezdnej przodkini.  

- Ś-świetlista Gwiazda? - wyjąkała zaskoczona i zdezorientowana Lamparcia Cętka, nie wiedząc jak ma się w tej chwili zachować. 

  Czy pamiętała byłą przywódczynię? - Oczywiście. Choć zaledwie została uczennicą, gdy ta umarła, ale bardzo dobrze ją pamiętała oraz jak zmarła. Dlaczego to wszystko pamiętała? -  Bo wiedziała, że tak naprawdę ta zginęła z łap jej mściwego ojca, a nie jak powiedział - przez nieznane koty, z którymi walczyła była przywódczyni. 

  Na wspomnienie o swoim ojcu, przeszedł dreszcz przez Lamparcią Cętkę, która była zaskakująco podobna do niego z wyglądu, wręcz identyczna. Posiadała te same, lodowe oczy co Wilcza Gwiazda i kremowo-brązowe futro w ciapki. Odwróciła na chwilę wzrok od stojącej przed nią kocicy, która zmrużyła zielone ślepia, widząc jej zachowanie. 

- Zdaję sobie o czym myślisz, jednak było to już jakiś czas temu i musisz wiedzieć, że takie było moje przeznaczenie - miauknęła ze spokojem i zakryła pysk Lamparciej Cętki swoim ogonem, gdy tamta chciała coś powiedzieć. - Chodź za mną, nie pójdziemy daleko, ale powiem ci jedno. Nie przyszłam tu by akurat teraz rozmawiać o twoim ojcu - dodała cichszym głosem, którego brzmienie nie przypadło do gustu kremowo-brązowej kotce, która domyśliła się, że coś się zbliża. 

  I nie byłaby zdziwiona gdyby chodziło o jej ojca.  

  Srebrzysta kocica ruszyła przez piaszczysto-kamienisty teren z małą ilością trawy, nie spoglądając ani razu czy młodsza od niej idzie za nią - za pewnie była tego pewna. Lamparcia Cętka pośpiesznie truchtała cicho tuż za Świetlistą Gwiazdą, a w oddali słyszała szum wody, której jednak nie widziała. 

  Ciekawe, czemu akurat do mnie przyszła... -  przeleciało przez myśl wojowniczce z Klanu Lasu, gdy wpatrywała się w srebrnawe plecy kocicy, która wtem zatrzymała się przy małej sadzawce. Tafla wody odbijała gwiazdy, jednak żadnych z nich nie było na niebie, bo panował dzień co było dość zaskakujące. 

- Nastaną mroczne czasy dla klanów, którym nie łatwo sprostać będzie - wymruczała cicho kocica, mrocznym głosem. - Zostałaś wybrana by poprowadzić razem z trójką innych kotów klany w trakcie tych ciemnych czasów. Pamiętaj, Klan Gwiazdy ci ufa i zawsze pomoże. Razem po zgromadzeniu się spotkajcie, a następnie w słowa pełni się wsłuchajcie - kontynuowała i gdy skończyła mówić, zaczęła blednąć. 

Wojownicy • Tom 1 - WschódWhere stories live. Discover now