V

14.7K 888 71
                                    

Budzę się zlana potem. Ehh... Kolejny koszmar. Jednak, nie mogę sobie przypomnieć o czym on był. Nie mam ochoty wstawać z łóżka. Moja niechęć do życia jest większa niż przedtem. Decyduje się zostać w łóżku, pod bezpieczną kołdrą, tak długo na ile pozwolą mi moje potrzeby fizjologiczne.  Chowam twarz w poduszce. Kurde, przecież ja mam dzisiaj sprawdzian z chemii, nie mogę go opuścić.  Z nieukrywaną niechęcią wychodzę z łóżka i idę pod prysznic. Zimna woda spływająca po moich ramionach nieco mnie orzeźwia. Po policzkach spływają mi łzy, ale sama nic nie czuję. Dopiero gdy po raz kolejny przypominam sobie wczorajsze wydarzenia, z mojego gardła wydobywa się zdławiony szloch. Nie umiem dojść do siebie. Opieram się czołem o płytki w łazience i pozwalam wodzie zmywać ze mnie smutek. Ktoś puka do drzwi. Słyszę głos Kath. Wychodzę z pod prysznica, okrywam się znoszonym szlafrokiem i wychodzę do przedpokoju. Z twarzy przyjaciółki od razu znika uśmiech. Ze zmartwioną miną podbiega do mnie. 

-Chodź, muszę Cię ogarnąć do szkoły!- woła, po czym ciągnie mnie do mojego pokoju. Mama, zmartwiona, też chcę się wtrącić, ale zamykam drzwi mówiąc, że nic się nie stało. No cóż, teraz zostało tylko opowiedzieć wszystko Kath. 

-Co się stało?- mówi przerzucając mi wszystko w szafie. Ja siedzę bezwładnie na  łóżku. Wiedziałam, że odpowiedź "nic" jej nie zaspokoi. 

-Wczoraj... -zaczynam, ale głos mi się łamie i nie mogę kontynuować.

-Co on ci zrobił?!- ha! domyślna jest. Jej głos robi się ostry- jeśli ten dupek Cię zranił, to nie ręczę za siebie i na długo mnie popamięta!- uśmiecham się smutno. 

-On... W sumie nic mi nie zrobił. Ale miałaś rację. Okazał się wampirem i...- nie dokończam bo przyjaciółka mi przerywa.

-ŻARTUJESZ?!- krzyczy zrzucając moje ciuchy na podłogę. Widząc moją przygnębioną minę, orientuje się, że nie mam humoru na żarty- Boże Liv!- podbiega, wskakuje na łóżko i obejmuje mnie ramionami-  Skrzywdził Cię?- pyta łagodniej. 

-Nie. Chyba mnie nawet obronił przed patrolem. 

-Trzymasz się jakoś?

-A czy widzisz żebym się trzymała? Ale jest ok. Spoko. Przeżyję, ale będzie gorzej jeśli nie napiszemy dziś chemii więc szybko, pomóż mi się wyszykować.

~.~

 Pół godziny później jesteśmy już w drodze do szkoły. Co jak co, ale Kath umie pocieszać. Znów wybucham śmiechem słysząc jak przyjaciółka opowiada mi o swoich kłótniach z ojcem. Jej riposty są najlepsze! Obie nas bolą brzuchy od ciągłego śmiechu. Już prawie zapomniałam o dziurze w moim sercu. 

Pierwszą lekcją jest angielski. Czuję się o wiele lepiej. Żarty mojej klasy, w tym klasowe przygłupy potrafią każdemu poprawić humor. Moje liceum jest całkiem fajne. Nie różni się zbytnio od innych szkół. Tak jak każde, jest w większej części podporządkowane władzy. Praktycznie w każdym rogu są kamery, wizytacje co najmniej raz w miesiącu, ale po 4 latach to rutyna. Nauczyciele mają taki sam stosunek do wampirów jak każdy normalny człowiek. Ale oczywiście nikomu nie można się do tego przyznać. Co nie zmienia faktu, że między sobą wszyscy mieszamy z błotem przedstawicieli tej rasy.

Uniknąć ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz