Budzę się zawiedziona, bo sama. Zacka nie ma, musiał wyjść w nocy, lub nad ranem. Tak czy inaczej przeciągam się i lekko zaspana szykuję się do szkoły. Postanawiam, że dzisiaj po szkole spróbuję odnaleźć Veronice i z nią pogadać. Nie wiem jak to zrobię. Co prawda, wspominała mi na jakiej ulicy mieszka, ale nic dokładniej się od niej nie dowiedziałam. Jednak, pragnę spotkać się z nią. Przez te kilka dni, gdy siedziałyśmy razem w więzieniu, naprawdę się do siebie zbliżyłyśmy.
-A gdzie twój wampir?- pyta mama robiąc jajecznicę, gdy weszłam do kuchni.
-Nie wiem. Pewnie wyszedł w nocy.
-Och to dobrze, martwiłam się o to, co by zjadł na śniadanie-słysząc słowa mojej matki, śmieję się. Moja siostra popijająca kompot wtóruje mi.
-Odprowadzisz mnie dziś do przedszkola, Livie?- pyta dziewczynka proszącym głosikiem.
-Jasne myszko, ale później odbierze cię mama, bo ja po szkole pójdę do miasta- Mia kiwa posłusznie główką i dokańcza swoje śniadanie.
~*~
-Jak on mógł mi postawić dwóję?!- wrzeszczy Kath wściekła na cały świat z powodu złej oceny z fizyki, gdy wychodzimy ze szkoły po ostatniej lekcji.
-Nie chcę nic mówić- śmieję się- ale nie dziwię mu się. Praktycznie całą kartkówkę spisałaś od Natalie. Do tego jeszcze z błędami.
-Mama mnie zabije...- jęczy przyjaciółka opierając się o moje ramię.
-Oj wyluzuj. Szlaban na dwa dni to nie koniec świata. A twoja mama wcale nie jest konsekwentna. Będzie dobrze!- przytulam ją na pożegnanie i odchodzę w stronę centrum miasta.
Wzięłam wcześniej część pieniędzy, które dostałam od Zacka więc postanawiam pojechać taksówką na ulicę, na której powinna mieszkać Vera. Kierowca jest całkiem miły i nawet udaje nam się zamienić kilka zdań. Gdy dojeżdżamy na miejsce, kończą nudne pogaduszki i wysiadam z samochodu. Staję na chodniku i nie mam pojęcia co robić dalej. Jak mam znaleźć znajomą znając tylko jej imię i ulicę, na której rzekomo mieszka? Naprzeciwko zauważam sklep, w którym pracowałam tego feralnego dnia, gdy zostałam złapana. To właściciel tego sklepu wypchnął mnie i Veronicę na ulicę. Już wiem co zrobię. Przechodzę przez ulicę, popycham drzwi i wchodzę do środka. Za kasą siedzi właściciel, na moje szczęście. Podnosi wzrok znad krzyżówki. Widzę przerażenie w jego oczach. Wygląda jakby zobaczył ducha. No bo, jakim cudem, dziewczyna, którą sam popchnął na pewną śmierć, stoi właśnie w jego sklepie? Uśmiecham się zwycięsko.
-Dzień dobry!- mówię ze sztucznym entuzjazmem.
-Olivia? Olivia Collins? Ty żyjesz?
-Jak widać- podchodzę bliżej.
-Odsuń się wampirze!- wrzeszczy wstając energicznie z krzesła i odsuwając się wgłąb sklepu.
-Ja nie jestem...- chociaż w sumie...- Tak, jestem wampirem i zabiję cię, jeśli mi nie pomożesz!- uśmiecham się pod nosem dumna ze swojej przebiegłości.
-Co tylko chcesz!- jąka się wystraszony.
-Kojarzysz dziewczynę, którą wypchnąłeś wtedy ze sklepu razem ze mną? Wysoką szatynkę?
-Hmmm- zastanawia się przez chwilę- Tak. Victoria? Nie, nie. Veronica! Veronica Smith! Mieszka niedaleko.
-Gdzie dokładnie?- widać, że próbuje sobie przypomnieć.
-Po drugiej stronie ulicy. Kamienica numer 4, o ile dobrze pamiętam. Nie znam numeru mieszkania, przysięgam!
-No dobra, nie zabiję cię- mówię mega poważnym głosem- ale nie myśl, że nie zemszczę się.
YOU ARE READING
Uniknąć Śmierci
Vampire4 lata po Wielkim Ujawnieniu, zwanym Zagładą. Dopiero po Dniach Zagłady, ludzie zdali sobie sprawę, że nie są już na szczycie łańcucha pokarmowego. Ziemię opanowały wampiry. Dzień, w którym na wszystkich odbiornikach wiadomość istnienia tych stworz...