VIII

12.1K 774 66
                                    

Budzę się otulona miękką pościelą i ramieniem Zacka. Jest mi strasznie gorąco. Wiercę się by rozkryć się odrobinę.

-Nie śpisz?- słyszę tak znajomy mi głos zza pleców. Odwracam się i widzę jak mi się przypatruje. Uśmiecham się na jego widok. 

-Już nie- przysuwam się bliżej i kładę mu głowę na piersi. Na jego twardych mięśniach nie jest mi zbyt wygodnie, ale jestem szczęśliwa jak nigdy. Jego ręka gładzi mnie po plecach delikatnie. 

-Jesteś obolała?- pyta z troską w głosie. 

-Trochę. Ale nie jest źle- nagle, słyszymy ciche miauczenie spod łóżka. Zrywam się do pozycji siedzącej i patrzę w dół. Na podłodze siedzi mała, biała kulka i rozpaczliwie błaga o towarzystwo. Schylam się się i biorę kotka na ręce. Kładę kociaka na poduszce i z powrotem przytulam się do Zacka. Delikatnie drapię za uszkiem małe zwierzątko.

-Jak go nazwiesz? 

-Nie mam pojęcia. Gdzie idziesz?- pytam gdy zauważam, że podnosi się z łóżka.

-Do kuchni- dostaję buziaka w czoło- zrobię Ci śniadanie.

-Pójdę z tobą.

-Nie ma mowy. Przyniosę Ci śniadanie do łóżka- uśmiecha się szeroko i znika w korytarzu. Poprawiam się wygodniej na poduszce i wbijam wzrok w kociaka. Małe oczka patrzą na mnie z ciekawością. 

Leżąc tak wspominam wczorajszą noc. Najlepszą noc w moim życiu. Moje policzki różowieją gdy przypominam sobie wczorajsze chwile uniesienia. 

-Jezu Chryste, Pasterzu Judei!- krzyczę i podrywam się z łóżka. Wbiegam do kuchni potykając się przy tym niezdarnie- nie zabezpieczaliśmy się wczoraj! O mój Boże jestem za młoda na ciążę!- Zack nie może powstrzymać śmiechu. Podchodzi do mnie  i z czułością mnie przytula.

-Spokojnie maleńka, nie gorączkuj się tak- prycha rozbawiony- nie będzie żadnej ciąży. Wampiry nie mogą się rozmnażać- ulga którą czuję jest niewyobrażalna.

 Po chwili stania w jego ramionach orientuję się, że jestem całkowicie naga. Na moje policzki wstępuje krwisty buraczek. Kulę się i staram się zasłonić jak najwięcej. On jest w szlafroku i przygląda mi się rozbawiony.

-Teraz się mnie wstydzisz?- przyciąga mnie do siebie i kładzie mi ręce na pośladkach uśmiechając się przy tym lubieżnie. Całuje mnie zachłannie i wpycha mi język do ust. Z wdzięcznością oddaję każdy pocałunek. Czuję, że znów zaczyna się budzić we mnie pożądanie. Z chrapliwym jękiem przyciska mnie mocniej. Jego twarda erekcja uwiera mnie w brzuch- wciąż się wstydzisz?- odrywa się ode mnie i patrzy na mnie wesoły. 

Nie odpowiadam. Przytulam się tylko do niego. Jejku, jak ja kocham tego olbrzyma.

-To dobrze, że minął Ci wstyd kotku, bo nie ucieszy Cię to co zostało z twoich ubrań po wczorajszej nocy.

Uniknąć ŚmierciWhere stories live. Discover now