10. Wynurzenie

594 24 33
                                    

— Prawdy? O czym ty mówisz?

Twarz Malfoy'a była tak poważna, że naprawdę zaczęłam się bać. Strach towarzyszący mi wtedy, gdy napadł mnie nieznajomy mężczyzna powrócił, ściskając mnie mocno za gardło. Przegryzłam wargę niemal do krwi, starając się uspokoić.

Po chwili chłopak westchnął, przecierając twarz zmęczonym gestem.

— Chyba jednak nie ma sensu tego przeciągać — ku mojemu zdumieniu a i przerażeniu, blondyn wyciągnął z kieszeni różdżkę. Pewnym gestem wyciągnął ją przed siebie, celując prosto we mnie.

— Ma-malfoy — wyjąkałam, cofając się krok do tyłu. Na moje nieszczęście, niemal od razu natrafiłam na ścianę. Zrobiło mi się niedobrze na samo wspomnienie takiej samej sytuacji która miała miejsce jeszcze dzisiaj. — Co ty robisz?

Chłopak przez chwilę nie odpowiadał, wyraźnie się wahając. W jego srebrnych tęczówkach wyraźnie widziałam rozdarcie.

Poczułam łzy zbierające mi się pod powiekami. Widząc to, spojrzenie chłopaka momentalnie stwardniało. Nie wiedziałam, co dokładnie przeważyło w podjęciu decyzji ani tym bardziej jaka była to decyzja, jednak po jego twarzy widać było, że takową podjął. Cofnęłam się jeszcze tyle, ile mogłam, plecami całkowicie przywierając do zimnej ściany.

— Jestem ci coś winien.

Odganiając powiekami łzy, spojrzałam ponownie na chłopaka. Jeszcze nigdy nie słyszałam u niego tonu, którego teraz używał. Brzmiał w nim jakby żal i...

Poczucie winy?

— Nie przemyślałem tego — ciągnął chłopak, wyciągając przed siebie różdżkę. — Zależało mi tylko na tym, by ją uratować. — Nie rozumiałam ani słowa z tego, co mówił, jednak smutek brzmiący w jego głosie sprawił, że coś w klatce piersiowej ścisnęło mi się boleśnie. Ręka blondyna zadrżała, tak samo jak jego głos, kiedy wypowiadał kolejne słowa.

— Mam nadzieję, że kiedyś zrozumiesz — zacisnęłam powieki, kuląc się lekko. Jego słowa ledwo do mnie docierały. — Wybacz mi, Granger — ostatnie słowa wypowiedział tak cicho, że nie wiedziałam do końca, czy sama ich sobie nie wymyśliłam.

A potem był tylko snop światła.

I ból.

***

Otworzyłam oczy, unosząc gwałtownie głowę. Znajdowałam się w całkowitych ciemnościach, na domiar złego nie miałam pojęcia, gdzie. Oprócz tego policzki miałam mokre od łez, a kark bolał mnie niemiłosiernie, zapewne od niewygodnej pozycji siedzącej, w jakiej się znajdowałam, oparta o ścianę. To wszystko jednak znaczyło nic w porównaniu z jednym faktem, który sprawił, że z moich ust wydobył się krótki krzyk, a ja sama chwyciłam się za głowę.

Moje myśli były przejrzyste.

Z niedowierzaniem przesunęłam dłonią po czole, drżącymi palcami odgarniając z niego kosmyki włosów. Nie umiałam wyjaśnić uczucia, które teraz mi towarzyszyło. Czułam się tak, jakbym po raz pierwszy od bardzo długiego czasu naprawdę się obudziła. Lub jakbym przez ostatnie tygodnie miała zaślepki na oczach. Pamiętałam wszystko, co działo się w tych wszystkich dniach, jednak gdy tylko myślałam o swoim zachowaniu, musiałam pochylić się lekko do tyłu, by nie przewrócić się z wrażenia.

Ponieważ moje wspomnienia nie należały do Hermiony Granger. Ponieważ prawdziwa Hermiona Granger, ja, nie płakała przy każdej okazji. Nie okłamywała w kółko przyjaciół. Nie sprzymierzyła się z największym wrogiem tylko dlatego, że ten ją nastraszył.

Princess | Dramione✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz