19. Prezent

452 11 4
                                    

Trzy dni przed Gwiazdką siedziałam z Harry'm, Ronem i Ginny w Pokoju Wspólnym Gryffindoru. Większość Gryfonów rozjechała się już do swoich domów. Moi przyjaciele mieli dzisiaj jechać pociągiem do Nory. Ja zostawałam w Hogwarcie, jako jedna z niewielu uczniów. Choć Ginny nalegała, bym pojechała z nimi, odmówiłam. Potrzebowałam kilku dni spędzonych zupełnie samotnie, aby uporządkować sobie w głowie kilka spraw. Przede wszystkim jedną, związaną z kimś, o którym zabroniłam sobie nawet myśleć.

I regularnie, przez cały miesiąc, ten nakaz łamałam.

Właśnie przeglądaliśmy zdjęcia, które dostaliśmy od Colina Creevey'a w prezencie na Święta. Większość została zrobiona podczas naszego pierwszego roku w Hogwarcie, ale były tam także późniejsze zdjęcia, z drugiego, trzeciego roku.

Harry parsknął śmiechem, pokazując nam zdjęcie Rona wiszącego na miotle w stroju drużyny Quidditcha. Pewnie nie byłoby w tym nic zabawnego, gdyby nie to, że chłopak trzymał się miotły rękoma, nogami i całym ciałem, wisząc nad ziemią z przerażonym wyrazem twarzy.

— Twój pierwszy dzień jako obrońca — przypomniała Ginny, krztusząc się ze śmiechu. — Nadal nie wierzę, że wygrałeś eliminacje, skoro ledwo mogłeś utrzymać się na miotle!

Skryłam uśmiech. Oczywiście nikt nie wiedział, że tamtego dnia, podczas eliminacji, rzuciłam zaklęcie na Cormaca, aby nie dostał się do drużyny. Wtedy przez długi czas nie mogłam pozbyć się wyrzutów sumienia. Teraz, po tak długim czasie, zrobiłabym to po raz drugi bez cienia wahania, głównie przez to, że naprawdę nienawidziłam Cormaca McLaggena.

Rudzielec wyrwał przyjacielowi fotografię.

— Lepiej popatrz na siebie — wyciągnął w stronę siostry kolejne zdjęcie, ukazujące rudowłosą stojącą z naburmuszoną miną pod murami zamku. Kilkanaście metrów dalej Harry i Ron stali obok siebie i śmiali się z czegoś.

— Pamiętam to — Harry poprawił okulary na nosie, przyglądając się z zainteresowaniem zdjęciu. — Byliśmy na drugim roku, Ginny na pierwszym. Złościła się, że nie chcemy dopuścić jej do swoich spraw.

— Nawiasem mówiąc, nadal tego nie robicie — powiedziała uszczypliwie Ginny.

— Ej, patrzcie! Jest nawet zdjęcie z tegorocznej Nocy Duchów!

Moja ręka zastygła w połowie drogi do stosiku zdjęć, gdy Harry pokazał nam fotografię.

Rzeczywiście, było to zdjęcie zrobione podczas Nocy Duchów. Przedstawiało całą naszą czwórkę wraz z partnerami na tle tańczących uczniów.

Przełknęłam ślinę, bo to zdjęcie przywoływało uczucia, o których tak silnie starałam się zapomnieć.

W samym centrum stali Ron z Lavender. Blondynka, ubrana we wściekle różową sukienkę z postrzępionymi rękawami na potrzeby halloweenowej zabawy, szczerzyła się jak głupia do kamery. Zdjęcie było ruchome, więc Gryfonka co chwilę puszczała oczko. Ręką obejmowała stojącego obok Rona, który jednak nie patrzył na nią, łypiąc za to na Ginny i Blaise'a stojących po jego lewej stronie. Rudowłosa raz po raz odgarniała włosy z twarzy, a Zabini szeptał jej coś na ucho.

No i wreszcie, z samego boku, stałam ja i Harry. Okularnik był odwrócony tyłem do aparatu, więc nie było widać jego twarzy. Ja natomiast...

— Hermiona, na pewno wtedy nic nie piłaś? — spytał podejrzliwie Ron, pochylając się nad fotografią.

Nie było to tak głupie pytanie, zważywszy na to, że na fotografii miałam zarumienione policzki, lekko rozczochrane włosy i rozbiegany wzrok. Na zdjęciu ruchoma wersja mnie wachlowała się dłonią, rozglądając się dookoła.

Princess | Dramione✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz