Epilog

570 14 3
                                    

notka pod rozdziałem!!


Pożoga pochłonęła błonia.

Stałam wśród dogasających płomieni, które szybko zgasły przez śnieg leżący wszędzie dookoła. Dławiłam się dymem, po oczach płynęły mi łzy.

Harry stał naprzeciwko mnie, ledwo trzymając się na nogach. Nie miał okularów na nosie i wyglądał, jakby miał zaraz się przewrócić, ale żył.

Wszyscy żyliśmy.

Rozglądnęłam się dookoła, z trudem panując nad wzruszeniem. Śmierciożercy leżeli nieprzytomni w śniegu. Nasi ludzie podnosili się na kolana z oszołomieniem na twarzy, ale na pierwszy rzut oka wyglądali, jakby nic im się nie stało.

Wygraliśmy. Zaklęcie zadziałało. Pokonaj swoich wrogów — tak brzmiała adnotacja do zaklęcia, które zostało zapisane w książce. Zaklęcie tak niebezpieczne, że jego twórcy nie mogli pozwolić, by mogło zostać tak łatwo użyte. Dlatego też byłam tak użyteczna śmierciożercom — nie tylko jako tłumaczka, choć część treści i tak była im znana, ale także jako narzędzie — bo w końcu w szeregach śmierciożerców znajdowali się jedynie czarodzieje czystej krwi. I hociaż już od jakiegoś czasu po głowie chodziły mi tytuły Księcia Półkrwi oraz Księżniczki Brudnej Krwi aż do ostatniego momentu nie wiedziałam, jakie mają znaczenie.

Harry, zrodzony z czarodzieja i mugolaczki.

I ja, mugolaczka.

Książę i Księżniczka, którzy razem mieli szansę pokonać wroga. Aż dziwne, że nie wpadłam na to wcześniej: miałam pod nosem tyle wskazówek. Choćby podręcznik od eliksirów, który znalazł Harry. Harry, który został kolejnym Księciem Półkrwi.

Wyciągnęłam rękę do chłopaka i przytuliłam go mocno. Dookoła nas rozległy się wiwaty.

To naprawdę był koniec.

Z uśmiechem na twarzy odsunęłam się od Gryfona i ze łzami w oczach spojrzałam na jego twarz.

I krzyknęłam.

Harry nie miał okularów.

Oczu też nie.

Coś chwyciło mnie za nogę i nagle dryfowałam w morzu ciał. Wiwaty zamieniły się w krzyki.

Upadłam. Spanikowana wyciągnęłam rękę i niechcący złapałam najbliższego nieprzytomnego śmierciożercę. Szybko go puściłam, jednak zanim się podniosłam zdązyłam jeszcze popatrzyć mu w oczy.

Nie były zamknięte.

Nie były też żywe.

Wrzasnęłam.

***

Londyn, Anglia, 3 miesiące później

— Hermiona!

Słyszę swoje imię i już wiem, że znowu krzyczałam przez sen.

Otwieram oczy i pierwszą rzeczą, jaką widzę, jest twarz Dracona oświetlona przez światło lampy stojącej na szafce obok łóżka.

Biorę płytki oddech. Nie muszę nic mówić, bo chłopak i tak czyta wszystko z mojej twarzy. Przymykam powieki, starając się opanować drżenie ciała.

Chłopak się nie odzywa, ale czuję jak materac ugina się pod ciężarem jego ciała, gdy kładzie się z powrotem obok mnie. Nie robi żadnego ruchu w moją stronę, jednak czuję jego oddech na twarzy. Wiem, że robi to specjalnie — to nasza sztuczka którą wymyśliliśmy jakiś czas temu. Zmuszam się, by oddychać razem z nim. Wdech i wydech. Wdech i wydech. Jego oddech jest miarowy i spokojny. Po chwili mój także zwalnia, uspokajam się.

Princess | Dramione✓Where stories live. Discover now