11. Zlecenie

624 18 47
                                    

Powracamy do dłuższych rozdziałów! Piszcie komentarze, jeśli będzie się podobało i koniecznie przeczytajcie notkę pod rozdziałem♡



Chaos, strach oraz pełne obaw wyczekiwanie. W tych słowach można by w skrócie opisać sytuację, która zapanowała w Hogwarcie po tym, jak zakrwawione ciało nieprzytomnego Michaela Grace'a znalazł rankiem spieszący na śniadanie uczeń. Nauczyciele nie zdołali zapanować nad paniką rozszerzającą się szybciej niż lawina. Szkoła huczała od plotek oraz wymienianych po kątach uwag, obaw oraz wystraszonych spojrzeń. Kilkoro uczniów wyjechało nawet do domu po tym, jak ich wrażliwi rodzice usłyszeli o aferze.

Tamtego dnia widok ledwo żywego Michaela Grace'a do głębi mną wstrząsnął. Tyle tylko, że choć wszyscy byli zszokowani zdarzeniem, to ja zauważyłam parę rzeczy, które wbrew woli byłam skłonna ze sobą połączyć.

Po pierwsze, tego dnia jeden uczeń zniknął, mimo tego, że pierwszy Krukon z drugiego roku wyjechał trzy dni później, gdy w Hogwarcie i poza nim — w sumie głównie poza nim — huczało już głośniej niż w ulu. Uczeń który jednak zniknął nie mógł wyjechać z powodu ,,wypadku" młodego nauczyciela, ponieważ zauważyłam jego nieobecność jeszcze przed nim. A kto wie, mógł zniknąć jeszcze wcześniej.

Tym uczniem był rzecz jasna Malfoy. W tym zamieszaniu nikt zapewne nie zauważył jego nieobecności — lekcje odwołano na ponad tydzień, chcąc jak najszybciej dojść do tego, co właściwie wydarzyło się Grace'owi. On sam nie mógł nic powiedzieć, bo najświeższe informacje o nim utrzymywały, że nadal pogrążony jest w śpiączce w Św. Mungu. Do szkoły przybyli aurorzy z Ministerstwa, którzy próbowali nawet przekonać Dumbledore'a, by odesłał wszystkich do domów. Całe szczęście dyrektor zastrzegł, że kto będzie chciał wyjechać, będzie mógł w każdej chwili opuścić szkołę, jednak on nikogo nie będzie odsyłał. Sam także zostanie w Hogwarcie do ,,ostatniego ucznia chcącego nadal kontynuować naukę".

Odetchnęłam z ulgą słysząc jego oświadczenie. Nie miałam zamiaru nigdzie wyjeżdżać; na pewno nie teraz, kiedy tyle pytań pozostawało bez odpowiedzi.

Chcąc nie chcąc, moje myśli łączyły w pewien sposób zniknięcie Malfoy'a z napadem na Michaela. Nie chciałam myśleć, że to on — mimo wszystko jednak związek sam się nasuwał. Nie chciałam wyciągać pochopnych wniosków, jednak zaczęłam się bać. Tym bardziej, kiedy odkryłam jeszcze jedną rzecz z całą pewnością związaną ze Ślizgonem.

Mianowicie zaraz po tygodniowej przerwie od zajęć, które spędziłam w grubej mierze z przyjaciółmi nie wytrzymałam i opowiedziałam im wszystko.

Nie było to w gruncie rzeczy zamierzone, jednak pewnej nocy spała u mnie Ginny i tak jakoś wyszło, że podczas rozmowy, już gdy byłam do bólu zmęczona, wymsknęło mi się coś bardzo niefortunnego.

I tak, gdybym znowu nie zrywała nocy ponieważ nie mogłam spać przez tysiące myśli które mnie dręczyły, z pewnością nigdy nic takiego by się nie wydarzyło.

W każdym razie, choć później miałam tego nie raz żałować, opowiedziałam wszystko Ginny. Od początku do końca. A potem Harry'emu i Ronowi.

Nigdy bym się nie spodziewała, że proste w teorii powiedzenie prawdy którą ukrywałam przez tak wiele czasu przyniesie mi tak dużą ulgę.

Owszem, byli źli za to, że nic im nie powiedziałam. O to, że cały czas robiłam sobie krzywdę. Oraz o to, że zamiast im wszystko powiedzieć, sprzymierzałam się z Malfoy'em, nawet jeśli w pewnym sensie wbrew własnej woli.

Jednak przede wszystkim byli źli na siebie, że nic nie zauważyli i że nie mogli być przy mnie.

***

Princess | Dramione✓Where stories live. Discover now