12. Wróżba

475 16 35
                                    

W poniedziałek rano w Wielkiej Sali podeszła do mnie Lavender Brown. Gdy tylko zobaczyłam ją, idącą dumnie w moją stronę z zadartym nosem oraz w obcisłym, różowym sweterku od razu wiedziałam, że szykują się kłopoty. Gdy stanęła tuż przy mnie wypinając do przodu swój obcisły biust — czym zapewne chciała zwrócić uwagę połowy chłopaków przy stole, zresztą z powiedzeniem — mogłam tylko wyprostować się i czekać na starcie.

— Hej, Hermiona — powiedziała, rozciągając usta w grymasie, który od biedy mógł uchodzić za uśmiech. — Cześć, Ron — gdy tylko oczy rudowłosego, wpatrzone dotąd w talerz zwróciły się na dziewczynę ta uśmiechnęła się szeroko, odgarniając kosmyk blond włosów za ucho.

Chłopak odwzajemnił jej uśmiech, rumieniąc się przy tym wcale nie dyskretnie.

Uniosłam nieco brwi, patrząc na te wdzięki. Nie czułam zazdrości, ponieważ nigdy nie czułam do Rona niczego prócz przyjaźni, jednak widok słodkiej do obrzydzenia blondynki przymilającej się do rudzielca nie był też rzeczą, którą wpisałabym na pierwsze miejsce na liście moich preferencji.

— Chciałaś czegoś, Lavender?

Blondynka spiorunowała mnie wzrokiem, otwierając usta by zapewne mi się odgryźć, jednak obecność innych Gryfonów sprawiła, że w porę się zreflektowała. Mimo wszystko nie miałam złudzeń co do tego, że gdybyśmy byli we troje usłyszałbym kilka mocnych epitetów dotyczących mojej osoby. Zamiast tego dziewczyna ponownie wysiliła się na pseudo-uśmiech, siadając przy stole obok mnie.

— Chciałam się tylko upewnić, że masz partnera na zabawę z okazji Nocy Duchów — powiedziała zgryźliwie, odrzucając włosy z pełną wyższości miną mówiącą: Wiem, że możesz tylko o tym pomarzyć, w przeciwieństwie do mnie.

Zdębiałam, patrząc na nią, jakby urwała się z innej planety.

Zabawa? Noc Duchów? Co, na Merlina?

— Co? — zdołałam jedynie wykrztusić, patrząc na blondynkę z niezrozumieniem — O czym ty mówisz?

Teraz z kolei Lavender spojrzała na mnie dziwnie, na chwilę porzucając zadzieranie nosa. Widocznie spodziewała się innej odpowiedzi, jednak nic nie mogłam poradzić na fakt, że nie miałam najmniejszego pojęcia, o czym mówi.

— Jak to o czym? — Lavender zmarszczyła brwi. — O Nocy...

— O czym rozmawiacie? — Ginny pojawiła się jakby znikąd, sprawiając, że Lavender podskoczyła ze strachu. Rudowłosa nic sobie nie robiąc z jej zdegustowanej miny wepchnęła się pomiędzy nią, a mną.

— O Nocy Duchów, a o czym innym? — blondynka obciągnęła i tak obcisły sweterek, z zadowoleniem zerkając na gapiącego się na nią Rona.

Ginny zamahała wesoło nogami, sięgając po ciasteczko i wkładając je sobie do ust. Wyglądało na to, że jej chwilowo ponury nastrój spowodowany książką się ulotnił, przynajmniej na ten moment.

— A, tak. Macie już swoich partnerów?

Teraz już byłam pewna, że to wszystko musi być jeden wielki spisek.

Ginny zamarła z nadgryzionym ciasteczkiem w ręku, widząc moją minę.

— O co chodzi, Herm? — rudowłosa zmarszczyła brwi. — Nie mów, że nie masz jeszcze partnera?

Teraz byłam już zupełnie zbita z pantałyku.

— O czym wy mówicie, na Merlina?! — nie wytrzymałam, patrząc to na jedną dziewczynę, to na drugą — Przecież do Nocy Duchów jeszcze daleko!

Princess | Dramione✓Where stories live. Discover now