Rozdział 6

1.3K 84 15
                                    

Ze snu wyrwał go dźwięk telefonu. Jungkook mruknął cicho pod nosem, ale sięgnął po niego, aby wyłączyć budzik. Okazało się jednak, że zadzwoniła do niego przedstawicielka studia, do którego wysyłał swoje CV wcześniej. Miła kobieta oznajmiła mu, że są zachwyceni jego podaniem i bardzo chcieliby się z nim spotkać. Umówili się z nim jutro na popołudnie.

Jungkook był niesamowicie szczęśliwy oraz w lekkim szoku, że zadzwonili tak szybko. Jednak informacja, że chcieli, aby przyniósł ze sobą swoje prace, sprowadziła go na ziemie. Wiedział, że nie ma czego ze sobą zabrać i trochę go przerażało.

Wszystko zniszczył albo zostawił dwa lata temu. Jedyne co miał przy sobie, to część kopii zachowanej na laptopie. Liczył jednak na to, że to wystarczy, żeby go zatrudnili. Polubił swoją pracę w sklepie spożywczym, jednak od zawsze chciał pracować w zawodzie.

Zerknął na zegarek i uznał, że ma jeszcze ponad godzinę do rozpoczęcia zmiany. Leniwie przeciągnął się na łóżku i postanowił wstać, by na spokojnie się przygotować. Zrobił to jednak odrobinę za szybko, przez co przez chwile kręciło mu się w głowie i ponownie usiadł na łóżku.

Wychodząc z pokoju, do jego nozdrzy od razu dotarła woń alkoholu. Skrzywił się i spojrzał w kierunku kanapy, na której wieczorem zostawił pijanego chłopaka. Tak jak Jungkook podejrzewał, Taehyung nie zniknął z samego rana, tak jak mu kazał wczoraj. W dodatku dalej spał sobie w najlepsze.

Zrezygnowany Jeon podszedł do okna i otworzył je. Następnie sięgnął po szklankę, którą zostawił pełną wody. Teraz była pusta, co oznaczało, że Kim przebudził się, aby się napić, czyli równie dobrze mógł wrócić do siebie. Przez to chłopak lekko się zdenerwował, ale szybko zdusił w sobie to uczucie. Nie miał ochoty psuć sobie humoru z samego rana, tym bardziej po tym telefonie ze studia.

Postawił szklankę w zlewie i otworzył lodówkę, aby przygotować sobie śniadanie. Przyłapał sam siebie na tym, że starał się być jak najciszej. Pokręcił głową, w myślach besztając się, że nawet teraz nie mógł pozbyć się starych przyzwyczajeń.

Celowo, bardziej po złości sobie niż Taehyungowi, zaczął zachowywać się nad wyraz głośno. A to mu stuknęły drzwi od lodówki albo zbyt mocno postawił kubek, do którego wlewał wodę, by zaparzyć herbatę. Na jego twarzy pojawił się mały, ledwo widoczny uśmiech, kiedy dostrzegł, że jego zachowanie przynosiło pożądany efekt.

Tae z jękiem podniósł się na kanapie i lekko zdezorientowany rozejrzał się po pomieszczeniu. Jego oczy rozszerzyły się od razu, kiedy tylko przypomniał sobie wydarzenia poprzedniego wieczoru. Zauważył Jungkooka krojącego pomidora, który nawet na niego nie patrzył. Przynajmniej bardzo się starał tego nie robić.

— Rano miało cię tutaj nie być — dalej nie zaszczycił go spojrzeniem, kiedy ten wziął krzesło od stolika i postawił je przed blatem, na którym chłopak robił sobie jedzenie.

— Koo, poroz...

— Powiedziałem ci już, że nie masz prawa tak się do mnie zwracać — warknął do niego i odwrócił się plecami, by sięgnąć po pojemnik na jedzenie.

Kiedy chciał zgarnąć wszystkie pokrojone warzywa z deski, przed oczami mignęła mu szybka ręka Tae, który po prostu podkradł sobie jeden z plasterków ogórka z nieśmiałym uśmiechem na twarzy. Jednak nie to zwróciło jego uwagę. Nie mógł przestać wpatrywać się w jego lewą dłoń, którą wkładał plasterki do buzi.

Na jego małym palcu błyszczała mała, srebrna obrączka. Tak doskonale znana młodszemu, przez co jego serce na moment zamarło, by następnie bić ze zdojoną siłą.

— Przepraszam, masz rację — wyrwał go z chwilowego zamyślenia. Nawet nie zauważył lekkiego zamroczenia młodszego. — Jungkook, powinniśmy porozmawiać, nie sądzisz?

I'LL WAIT | kth & jjkWhere stories live. Discover now