Rozdział 2

1.9K 86 38
                                    

Oddech Jungkooka przyśpieszył, a ciało zaczęło niekontrolowanie się trząść. Nie słyszał tego głosu przez tyle czasu. Przynajmniej nie na żywo. W myślach oraz snach miał z nim do czynienia ciągle niczym najgorszy koszmar i najpiękniejszy sen jednocześnie. Jego śmiech, jego krzyk i szloch, kiedy Jungkook opuszczał tamto cholerne mieszkanie.

Nie! Nie chce go słyszeć. Nie chce go widzieć

To jego umysł płatał mu teraz figle. To wszystko to złudzenie wywołane przemęczeniem.

Dźwięk stawiania pudeł na podłodze dotarł do niego jakby z opóźnieniem, ponieważ już kilka sekund później poczuł jego obecność za swoimi plecami. Ta charakterystyczna woń mężczyzny. Nigdy by jej z niczym nie pomylił. Niejeden raz, leżąc wieczorem na niewygodnym łóżku, podczas odbywania służby, próbował sobie przypomnieć ten zapach, ale nie mógł, tym bardziej niemożliwe było, aby udało się to teraz.

Stał więc bez ruchu, rozpaczliwie łapiąc oddech. Nie mógł zrobić kroku, żeby wejść do mieszkania, nie mógł też ruszyć dłonią, aby otworzyć szerzej swoje drzwi, a przede wszystkim nie mógł się odwrócić. On nie chciał tego robić. Czy może jednak próbował oszukać samego siebie?

Dopiero delikatny dotyk na jego prawym ramieniu wyciągnął go z osłupienia. 

Automatycznie, niewiele myśląc, odrzucił dłoń i wbiegł do środka, zatrzaskując mężczyźnie drzwi przed nosem.

— Błagam... Porozmawiajmy.

Do jego uszu dobiegł szloch, ale postanowił się nie łamać. Sam już nie wstrzymywał łez, które spływały ciurkiem po jego policzkach i zostawiały plamy na koszulce. Nie wiedział, co ze sobą zrobić, jak się zachować. Nigdy nie spodziewał się, że jeszcze kiedykolwiek się spotkają. Tym bardziej dzisiaj. W dniu jego powrotu ze służby. A jeszcze bardziej tutaj, w Busan. Przecież on nigdy nie chciał opuszczać stolicy. Kochał swoje życie tam. Dlaczego więc był tuż obok, za drzwiami?

Jungkook znajdował się, niecały metr od wejścia i wpatrywał się w jeden punkt. Jakby wyciągnął przed siebie dłonie, mógłby nacisnąć klamkę i spojrzeć na niego. Nie wiedział, ile minut trwał w takim bezruchu, ale cichy szmer oraz następujące po nim kroki na korytarzu, wyrwały go z ponownego zamroczenia. Sekundę później usłyszał już dźwięk otwierania, a następnie zamykania drzwi. Wtedy sam zdecydował się wynurzyć głowę na korytarz, aby sprawdzić, czy chłopak rzeczywiście poszedł.

Tak jak przypuszczał, w zasięgu jego wzroku nie było już nikogo. Jedynie stos kartonów ustawionych przy sąsiadującym mieszkaniu.

Ponownie schował się do środka, przekręcił klucz w zamku. Wiedział co nadciąga, dlatego drżącymi dłońmi wyciągnął koc, który zdążył już wcześniej schować do szafki. Jęknął, kiedy zauważył błysk za oknem, a zaraz po nim w pustym pokoju rozbrzmiał się głośny grzmot. Chłopak podbiegł do okna i od razu je zamknął, aby chociaż trochę zminimalizować odgłos szalejącej burzy. Deszcz również padał już w najlepsze.

Zapowiadała się długa i niespokojna noc.

***

25.03.2014, Seul

Jungkook nie tak to sobie wszystko zaplanował. Nigdzie przez cały tydzień nie zapowiadali pogorszenia się pogody, dlatego ten Armagedon za oknem był zupełnie niespodziewany. W taką pogodę nie miał nawet szans na to, aby wrócić do akademika przed ciszą nocną. Był zdany na łaskę albo niełaskę swojego towarzysza, który nawet nie próbował ukryć tego, że taki obrót spraw w pełni go zadowolił.

— Chodź, przygotuje ci rzeczy do spania — westchnął chłopak i skierował się wzdłuż korytarza.

Jungkook znów nieśmiało spojrzał przez okno i widział tylko, jak drzewa uginały się pod naporem wiatru. Również westchnął ciężko, wiedząc, że nie miał innego wyjścia, jak przyjąć ofertę noclegu, i skierował w kierunku, w którym poszedł szatyn.

I'LL WAIT | kth & jjkWhere stories live. Discover now