Rozdział 9

1.2K 93 79
                                    

Taehyung przez pierwsze sekundy nie mógł uwierzyć w to, co widział. Nie był pewien tego, czy Jungkook naprawdę stał przed jego drzwiami. Jednak pomimo tego odsunął się odrobinę i zrobił miejsce, aby młodszy mógł wejść do środka.

W tamtym momencie mężczyzna miał do siebie pretensje o ogarniający jego mieszkanie chaos, który powstał pomimo starań Jimina, który z całych sił chciał tutaj posprzątać.

W zasadzie, odkąd Taehyung przeprowadził się do Busan, dalej nie rozpakował znacznie większej części pudeł, które stały pod ścianą. Teraz tego żałował. Chciał, chociaż stwarzać pozory, że sobie radzi, podczas gdy doskonale wiedział, że tak nie jest.

Jungkook od razu zauważył, że to mieszkanie jest niemal lustrzanym odbiciem jego własnego. Nawet rozmieszczenie pokoi na pierwszy rzut oka wydawało się takie samo. Może dlatego czuł się odrobinę pewniej, bo to tak jakby był u siebie. Nieważne, że tak nie było.

Podskoczył zaskoczony, kiedy poczuł, jak coś ociera się o jego nogę. Spojrzał szybko w dół i dostrzegł białe stworzenie o pięknych zielonych oczach.

— Masz kota? — zapytał, będąc w szoku.

Przez cały czas, kiedy byli razem, Taehyung zawsze opowiadał się po stronie psów. To nie tak, że nienawidził kotów, jednak zawsze preferował psy. Kiedy rozmawiali o adopcji jakiegoś zwierzaka, Kim zawsze upierał się przy tym, że nie chce kotów swoim domu.

— To prezent od Jimina. Postanowił zagrać mi na nerwach. Dokładnie tak, jak lubi — odpowiedział mu niepewnie starszy. — Usiądź, proszę.

— Nie trzeba, ja na chwilę.

Cały entuzjazm, jaki zdążył się pojawić w ciągu ostatnich dwóch minut, momentalnie go opuścił. Pomimo początkowego szoku, Taehyung naprawdę liczył, że uda im się spędzić razem trochę czasu.

— Był u mnie Jimin.

Dwudziestodziewięciolatek całkowicie porzucił nadzieje, że młodszy przyszedł tutaj, ponieważ czuł taką potrzebę. Mógł się domyślić, że Park spróbuje czegoś na własną rękę.

— Chciał, bym z tobą porozmawiał, ale... ja — urwał.

Myślał, że zebrał w sobie wystarczająco dużo odwagi, by zmierzyć się z mężczyzną. Jednak w tamtym momencie. Będąc w jego mieszkaniu, patrząc na niego, wiedział, że nie był gotowy. Prawdopodobnie nigdy nie będzie.

Chciał jak najszybciej stamtąd wyjść i nawet zaczął kierować się w stronę wyjścia, ale kiedy kładł dłoń na klamce, zamarł.

— Przepraszam.

To jedno słowo wystarczyło, by cały znieruchomiał. Słyszał to już wcześniej, jednak tym razem ciągle z tyłu głowy miał słowa Jimina.

— Ja siebie też nienawidzę, Jungkook. Wiem, że żadne słowa ani czyny nie wymarzą tego, co zrobiłem. Po prostu chcę, żebyś wiedział, że nie ma na świecie niczego, czego żałowałbym bardziej. Zawiodłem cię, zraniłem i nigdy sobie tego nie wybaczę, dlatego nie mam prawa prosić o to ciebie. Chciałbym po prostu... Kurwa. Chciałbym po prostu cofnąć się w czasie i samemu sobie obić mordę, ponieważ byłeś... jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało i nie ma sekundy, w której bym za tobą nie tęsknił. To wsz...

— Nie zrobisz tego, Tae — przerwał mu młodszy i odwrócił się w jego stronę.

Dostrzegł dokładnie to, czego się spodziewał. Zrozpaczonego mężczyznę ze łzami w oczach. Dokładnie tak, jak dwa lata temu. Tym razem jednak on sam był silniejszy i potrafił utrzymać swoje emocje na wodzy.

I'LL WAIT | kth & jjkWhere stories live. Discover now