Rozdział 12

1.2K 82 56
                                    

Taehyung obudził się z dobrym humorem. Nawet nie spędził większości dnia w łóżku, tylko wstał rano, nakarmił kota i względnie posprzątał w mieszkaniu. Porozmawiał z Jiminem, jedząc śniadanie, a następnie zaczął przeglądać oferty pracy, z których dostał odpowiedź.

Jako architekt, który w Seulu miał niemałe osiągnięcia i znajomości, nie miał problemu ze znalezieniem odpowiadającego mu stanowiska tutaj w Busan.

Tak naprawdę, kiedy tylko rozniosło się to, że Kim Taehyung na jakiś czas opuszcza stolicę, niektóre agencje, z różnych części kraju, od razu zaczęły składać mu propozycje.

Jednak jemu najbardziej zależało na małym studiu artystycznym, które dopiero się rozwijało. Chciał pracować tam, gdzie Jungkook i prawie tak się stało.

Na całe szczęście miał przyjaciela, który skutecznie wybił mu ten pomysł z głowy, stwierdzając, że zbyt bardzo zacznie na niego naciskać. W końcu nikt nie lubi być otoczony.

Tak więc zdecydował się na pracę w zaprzyjaźnionej agencji, z którą miał okazję współpracować jeszcze w stolicy. Prezesa poznał już podczas studiów, na jednej z firmowych imprez. Dlatego jego zatrudnienie tam, to była tylko czysta formalność w postaci jednego telefonu zaraz po rozłączeniu się z przyjacielem.

Czuł się o wiele lepiej, a to wszystko za sprawą wczorajszej wizyty Jungkooka. Kim naprawdę był dobrej myśli i postanowił się tego trzymać. Jednak w najśmielszych snach nawet nie marzył o tym, że mógłby spodziewać się chłopaka następnego wieczora.

Tym razem chłopak przyszedł zaopatrzony w przekąski i zdecydowanie lepszy humor niż wczoraj. Z kolei Taehyung ledwie ukrył chęć skakania ze szczęścia aż pod sufit. Jedynie Yoongi był wyraźnie niezadowolony z tego powodu, że jego właściciel nie poświęcał mu już całej uwagi, bo był zapatrzony w chłopaka obok.

— Zawsze płakałeś na śmierci Zgredka. Widocznie nic się nie zmieniło — stwierdził z lekkim rozbawieniem starszy.

— Odwal się i daj mi w spokoju przeżywać! — parsknął i rzucił w niego popcornem.

Taehyung zaśmiał się szczerze i wrócił do podziwiania swojego byłego partnera. Mogły minąć lata, ale Jungkook w jego oczach stał się jeszcze piękniejszy.

— Gapisz się na mnie.

— Nie zaprzeczam.

— Przestań.

— Łatwo powiedzieć — prychnął.

— Tae...

— Jiminowi też tak mówię. Nie panikuj — wydusił z siebie. — Przyjaciele. Nic więcej... wiem — dodał.

Liczył na to, że przekona tym chłopaka i chyba mu się udało, ponieważ Jeon już nic więcej nie powiedział. Taehyung odnotował w głowie to, by bardziej się pilnować w jego obecności, ponieważ ledwo co odzyskał, chociażby namiastkę tego, co mieli kiedyś.

Absolutnie nie chciał wystraszyć Jungkooka. Planował stopniowo zdobywać jego zaufanie. Nawet jeżeli kosztem obecności w jego życiu tylko jako przyjaciel.

Jungkook zignorował chłopaka i wrócił do wpatrywania się w telewizor. Nie potrafił się jednak skupić w pełni. Rozpraszało go wszystko. Ciche pomrukiwania Yoongiego, spokojny oddech starszego mężczyzny, deszcz za oknem czy nawet dźwięki sąsiadów z góry, którzy wyraźnie urządzili sobie jakąś potańcówkę.

— Oni tak często, idzie się przyzwyczaić — stwierdził Taehyung, kiedy zauważył skrzywioną minę szatyna na kolejny huk z sufitu.

— Powinieneś zgłosić to do kogoś z obsługi budynku. Przecież z takim hałasem można oszaleć.

I'LL WAIT | kth & jjkحيث تعيش القصص. اكتشف الآن