Rozdział 25

1.6K 110 42
                                    

Taehyung zajrzał do sypialni kilka razy, upewniając się, czy z Jungkookiem wszystko dobrze. Chłopak w którymś momencie po prostu zasnął i Kim nie chciał go budzić. Jednak z tych wszystkich nerwów, zrobił tyle jedzenia, że nie zjadłby tego sam, a tym bardziej nie dałby rady upchnąć w lodówce. Przed przyjazdem do Seulu jego partnera, Taehyunga odwiedziła mama z całą masą jedzenia w pojemnikach. Zupełnie jakby mieli tutaj umrzeć z głodu.

— Skarbie chodź, zjedz coś — szepnął mu do ucha i uśmiechnął się delikatnie na cichy pomruk młodszego.

Miał opuchnięte oczy od snu. Może od płaczu? Albo od obu, co jeszcze bardziej raniło mężczyznę.

Taehyung chciał zająć mu myśli czymś innym, ale nie wpadł na nic konkretnego, bo jak zatrzeć ślad homofobicznego ojca?

Dlatego właśnie cały posiłek zjedli w ciszy, w której przeszkadzał im tylko Yoongi pałętający się pod stolikiem. Od czasu do czasu wskakiwał też na kolana swojemu właścicielowi, utrudniając mu jedzenie. Kima to irytowało, jednak Jungkook uśmiechał się za każdym razem, dlatego dwudziestodziewięciolatek nawet nie upominał kota.

Po posiłku zebrał wszystkie naczynia, ubrał długie, gumowe rękawice i zaczął zmywać. Nienawidził tego robić i zawsze Jungkook za to się zabierał. Tym razem jednak nie chciał, by młodszy to robił.

Prawie stłukł małą miseczkę, która wyślizgnęła mu się z dłoni, kiedy poczuł obecność chłopaka za sobą. Nie spodziewał się tego, ponieważ dokładnie słyszał, jak młodszy zamykał drzwi od sypialni.

Jungkook przycisnął się do jego pleców, a dłońmi zawędrował na jego brzuch, by chwilę później i tak przenieść je wyżej, lekko poniżej obojczyków. Nosem dotykał jego nagiej szyi, którą otulał przy okazji ciepłym oddechem.

— Koo?

Młodszy nie odpowiedział. Jedyne co zrobił, to wtulił się w niego jeszcze bardziej i brodą oparł się na jego prawym barku. Taehyung przekręcił twarz w prawo, by móc zerknąć na chłopaka i uśmiechnąć się na widok jego wysuniętej dolnej wargi i rozczulającego spojrzenia.

— Zostaw to i mnie przytul — odpowiedział mu po chwili.

Kim od razu zakręcił wodę i zdjął gumowe rękawiczki. Myślał, że Jeon odsunie się trochę, by ten mógł się odwrócić i go objąć, jednak dwudziestoośmiolatek nawet nie drgnął.

— Koo, musisz mnie puścić, bym mógł cię przytulić — zaśmiał się cicho po minucie takiego stania bez ruchu.

— Nie chcę, wole tak — jęknął i ponownie mocniej go przyciągnął do siebie.

Architekt czuł bicie serca swojego partnera, ciepło bijące od niego oraz jego oddech. Kochał jego obecność. Uwielbiał czuć go przy sobie. Tak po prostu.

— Będziemy tak stali?

— Tak, dokładnie — odpowiedział zadowolony z siebie.

Kim westchnął tylko i stwierdził, że nie będzie dyskutował z młodszym mężczyzną. Rozkoszował się jego obecnością. Drobnymi muśnięciami nosem na jego szyi, wścibskich palcach wędrujących po jego brzuchu i klatce piersiowej.

— Przepraszam cię, skarbie. Nie powinienem cię tam zawozić...

— Już, cicho — mruknął. — Mniej gadania, więcej przytulania.

— Tylko ty mnie przytulasz, skarbie.

— Ech...

Młodszy przekręcił zgrabnie ciało swojego ukochanego i delikatnie popchnął go tak, by oparł się o blat. Taehyung z zaskoczenia niemal pisnął. Pisnął!

I'LL WAIT | kth & jjkWhere stories live. Discover now