Rozdział 7: Your Dead End Dreams Don't Make You Smile

675 68 18
                                    

Hermiona udała się do pokoju Minerwy po śniadaniu, ale przed pierwszą tego dnia lekcją transmutacji. Zapukała do drzwi i wzięła oddech, próbując zdecydować, co powiedzieć.

Minerwa otworzyła drzwi. – Ach, Hermiono. Wejdź. Właśnie piłam herbatę, żeby się wzmocnić przed zajęciami z trzecim rokiem. Masz ochotę?

- Dzięki, bardzo bym chciała - powiedziała Hermiona i weszła do środka.

Usiadła naprzeciwko Minerwy na fotelu prawie identycznym z tym, na którym Snape siedział poprzedniego wieczoru. Być może jeden projektant wnętrz projektował cały zamek, zastanawiała się Hermiona, a następnie - natychmiast po tej myśli - zadała sobie pytanie, czy taki zawód w ogóle istnieje w czarodziejskim świecie. Zdecydowała, biorąc pod uwagę stan większości magicznych domów, które obserwowała, że jednak nie.

- Jak się masz? – spytała Minerwa, popijając herbatę i mierząc Hermionę stanowczym spojrzeniem.

- Dobrze... Em... dobrze - powiedziała Hermiona. Czuła, że już stchórzyła z pytaniem o Snape'a.

Ku jej zaskoczeniu Minerwa roześmiała się. - Dobrze! Myślałam, że nadal jesteś zdenerwowana całą tą sprawą z quidditchem. Pięćdziesiąt punktów to trochę za dużo, ale rozumiem twój punkt widzenia – powiedziała wiedźma.

- Pięćdziesiąt punktów? O nie, to nie miało z tym nic wspólnego – powiedziała Hermiona.

- Jesteś pewna? Wydawało się to przesadne – powiedziała Minerwa z wyraźną nutą stanowczości w głosie.

– Jestem przekonana. Widziałam dwóch chłopców, którzy atakowali kogoś bezbronnego czarami i to od tyłu. To było całkowicie niesprowokowane – powiedziała Hermiona obronnie.

Minerwa westchnęła i odstawiła filiżankę.

- Hermiono, nie winię cię za nieporozumienie. Jesteś nowa i nie znasz tła. Ale mogę ci powiedzieć, że wszystko, co dotyczy pana Snape'a, nigdy nie jest niesprowokowane.

Hermiona poczuła się zmieszana.

- Cóż, byłam świadkiem tego incydentu. Szedł czytając książkę, kiedy pan Potter i pan Black zaatakowali go od tyłu.

- Ale co powiedział im wcześniej w klasie? Co on im zrobił tego ranka na korytarzu? Nic z tego nie jest jednostronne. Po prostu natrafiłaś na małą część tego, a ponieważ nie możesz zobaczyć całego obrazu, nie można oczekiwać, że dojdziesz do właściwego wniosku – powiedziała Minerwa kojącym tonem.

- Och - powiedziała Hermiona, która czuła, że widać cały obraz bardzo wyraźnie, ale została teraz zmuszona patrzeć na zupełnie inny.

- On sprawiał kłopoty, odkąd po raz pierwszy przybył do Hogwartu – westchnęła Minerwa. - Sam przydział może wiele powiedzieć o dziecku. Kapelusz na nim nie wahał się. Był wskazany wprost do Slytherinu.

Hermiona przygryzła wargę. Wcześniej miała wiele takich samych uprzedzeń na temat Domu Slytherinu. Ale teraz całkiem dobrze sobie radziła z wieloma jego uczniami... Nie, czekaj... Nie wcześniej, tylko w przyszłości. Jak tylko odsunęli się od ludzi mówiących im, kogo powinni lubić, a kogo nie lubić, kto jest dobry, a kto zły.

Minerwa musiała zauważyć jej minę. - No cóż, bez obrazy, jeśli chodzi o twoją obecną tymczasową pozycję, Hermiono, ale wiesz dokładnie, co mam na myśli.

– Hmmm – młoda wiedźma nie skomentowała tego.

- Jestem pewna, że zauważyłaś jego zachowanie w klasie. Prawie na nic nie zwraca uwagi, wydaje mi się, że przez połowę czasu śpi na moich lekcjach – kontynuowała Minerwa.

HGSS Zmienność niezmiennego czasu (polski przekład) Where stories live. Discover now