Rozdział 11: You Were Caught On The Crossfire Of Childhood And Stardom

637 73 2
                                    


Minerwa otworzyła drzwi i uśmiechnęła się, gdy zobaczyła Hermionę. - Ach! Dzień dobry. Przyszłaś się napawać?

Hermiona potrząsnęła głową. - Jestem tutaj, aby dać ci eliksir, którym możesz się zaopiekować, z być może tylko odrobiną radości – odparła zalotnie.

Ciemnowłosa wiedźma roześmiała się. - Cóż, to z pewnością nauczy mnie, by nie robić o tobie zbyt daleko idących przypuszczeń.

Przytrzymała drzwi otwarte i dziewczyna weszła.

- Nie lubię quidditcha, ale nigdy nie powiedziałam, że nic o nim nie wiem – powiedziała Hermiona.

- To prawda – zgodziła się Minerwa. Zakręciła się w kącie, parząc herbatę. - I oczywiście straciłam pięćdziesiąt galeonów na rzecz Rolandy.

– Założyła się z tobą? – zapytała Hermiona, przyjmując herbatę. Usiadła na wielkim fotelu. Ten był obity wyblakłym różem.

- Najwyraźniej myśli, że masz przebiegłą stronę – powiedziała Minerwa i usiadła na drugim fotelu, krzyżując stopy.

– Mmmm.

- Więc o co chodzi z eliksirem? – starsza wiedźma zmieniła temat.

Hermiona położyła sześć fiolek na stole. - Oto pozostałe dawki Tojadowego. Pan Lupin przyjął jedną ostatniej nocy. Musi więc pić go przez następnych sześć nocy, aby eliksir był skuteczny.

Oczy Minerwy rozbłysły. - Dziękuję Ci. Wspaniale! Ten biedny chłopiec bardzo cierpi. To naprawdę mu pomoże.

– Tak. Pod warunkiem, że wszystko wypije.

- Zrobi to - powiedziała Minerwa. Założyła zaklęcie zastoju na fiolki. - Czy mogę prosić cię o przysługę?

- Pytaj - odparła Hermiona, myśląc w duchu, że Minerwa może prosić o wszystko, czego chce, ale nie musiała przecież tego robić.

To, czego naprawdę chciała, to porozmawiać o tym, jak długo ukrywali Remusa w starym domu, kiedy był w formie wilkołaka.

Rozklekotany stary dom, do którego naprawdę nie było trudno wejść i wyjść. Rozklekotany stary dom, do którego nawet kłykcie Hermiony wślizgiwały się i znikały, kiedy zdecydowali się zostać serdecznymi kumplami z Syriuszem.

W każdym razie była to niezbyt idealna próba zapewnienia zakwaterowania, a także wydawała się szczególnie dziwną decyzją dla szkoły, która miała prawdziwy loch.

- Czy jesteś w stanie asystować mi dzisiaj w siódmej klasie? Zajmujemy się czarowaniem i mają tendencję do... niefortunnych zwrotów akcji. Gdybym musiała, powiedzmy, pilnie wpaść do ambulatorium, byłoby miło wiedzieć, że klasa nie została sama.

– Jasne – powiedziała Hermiona. Była zainteresowana obserwacją Snape'a w tej klasie, więc czemu nie?

- Świetnie. Poza tym...

Och, jedziemy, pomyślała Hermiona. To była dokładnie ta strategia, którą stosowała w pracy, zmiękczając ludzi małą prośbą, na którą łatwo było się zgodzić przed przejściem do większej, trudnej.

- Po zajęciach jestem przyzwoitką uczniów z siódmego roku podczas wizyty w Hogsmede. Nie sądzę... - urwała sugestywnie.

Hermiona potrząsnęła głową i zaśmiała się. - Tak. Dobrze, dobrze.

Właściwie to odpowiadało jej celom. Mogłaby rzucić kilka małych zaklęć wczesnego ostrzegania tu i tam, a może nawet kupić coś do noszenia.

- Świetnie - powiedziała Minerwa i klasnęła w dłonie. - Wiesz Hermiono, naprawdę przepraszam za całą sprawę z „Głową Slytherinu".

HGSS Zmienność niezmiennego czasu (polski przekład) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz