Rozdział 10: We Talk About This Whole Stupid World

648 67 2
                                    




Hermiona była pokryta kurzem i prawdopodobnie, choć starała się o tym nie myśleć, mysimi odchodami.

Znajdowała się w tajnym przejściu, które prowadziło do piwnicy Honeydukes i kładła po drodze małe zaklęcia na wypadek, gdyby jej przyjaciele czarodzieje dowiedzieli się o tym wejściu do szkoły. Możliwe, że niektóre dzieci o tym wiedziały, a biorąc pod uwagę, że było to na mapie huncwotów, James i spółka na pewno o tym wiedzieli. Z tego powodu dodała klątwie niespodziankę. Nie odejdą, chyba że czarodziej lub wiedźma, która nad nimi przeszła, miała co najmniej dwadzieścia lat. Lubiła uroki wieku. Były solidne. Wszystko, czego połączone siły nastoletniego Freda i George'a Weasleyów nie mogły oszukać, było miłym, niezawodnym urokiem.

Skończyła ostatnie zaklęcie, delikatnie popchnęła przed sobą drzwi i wyczołgała się zza posągu Gunhildy z Gorsemoor. Wsunęła figurkę z powrotem na miejsce i szybko potrząsnęła włosami. Kilka kulek rozsypało się po podłodze.

Ohyda.

To jest dokładnie taka sytuacja, w której skorzystałabym z prysznica, pomyślała Hermiona. A nie coś, co wymaga leżenia w wodzie, która szybko stałaby się wodą pachnącą myszami. O tak... Cudowny, gorący, prysznic z dala od cuchnącej myszą kąpieli w wannie.

- Zamknij się - usłyszała z korytarza i spojrzała ze zdziwieniem w górę, widząc jakiś rodzaj ekstrawaganckiego pojedynku

Och, na miłość... Hermiona jęknęła do siebie. Cholerny Hogwart. Zaczęła biec w stronę błysków klątw, krzyków i magicznych prób rzucania zaklęć.

To James, Syriusz i Remus mieli jakąś dziwaczną kłótnię z dwoma ślizgońskimi chłopcami. Podczas gdy Peter leżał nieprzytomny pod ścianą, a Dirk Cresswell był zgięty wpół między wszystkimi, trzymając się za bardzo zakrwawiony nos.

— Potrzebuję wyjaśnienia — powiedziała spokojnie Hermiona, jednocześnie rozbrajając ich. Spojrzeli na nią ze zdziwieniem.

— Profesor Granger...
- Próbowali...
- To był on, był...
- Ja nic nie robiłem!

Hermiona skrzywiła się, gdy wszyscy chłopcy zaczęli ze sobą rozmawiać. Potrząsnęła głową z irytacją i uciszyła ich swoim ulubionym urokiem.

Może kiedyś go użyła... cóż... na pewno... Na Pansy, kiedy opowiadała o absolutnie perwersyjnej nocy, którą miała z Blaise'em i Seanem. Mózg Hermiony dosłownie nie mógł sobie z tym poradzić. Jej zaklęcie uciszające i tak odniosło skutek odwrotny od zamierzonego, ponieważ zamiast gadać Pansy po prostu odegrała scenki, co było o wiele bardziej traumatyczne niż werbalna historia. W rezultacie Hermiona mogła teraz potwierdzić, jak niepokojąco elastyczni byli jej dawni koledzy z klasy.

— Panie Cresswell, co się dzieje? zapytała krwawiącego chłopca. Zdjął rękę z nosa, który zaczął ociekać krwią na kamienną posadzkę.

- Poczekaj – powiedziała. Naprawiła mu nos i oczyściła twarz.

- Dziękuję pani profesor - powiedział Dirk. - Byłem w drodze do pokoju wspólnego Gryffindoru. Pożyczyłem książkę od Lily, na początku semestru i zwracałem ją.

Podniósł obdartą książkę w miękkiej okładce. Diuna, okładka okraszona była niewyróżniającym się niczym tekstem.

- Wtedy Mulciber i Avery poszli za mną i próbowali ją wziąć. Powiedzieli, że to mugolskie brudy i nie powinno ich być w szkole. Zaczęliśmy trochę o tym krzyczeć, a potem przyszli James i pozostali i... Eee... Um... pomogli mi – powiedział Dirk.

- I niech zgadnę... Krzyki wymknęły się spod kontroli, a pomoc stała się pojedynkiem? – zapytała.

Dirk skinął głową.

HGSS Zmienność niezmiennego czasu (polski przekład) Where stories live. Discover now