Rozdział 33: Now They're Calling, It's Time For You To Go

601 71 22
                                    




Dziwne, jak bardzo niekomfortowe było odczuwanie tego wszystkiego. To był koniec. A jednak nie była do końca pewna, czy czuła jakieś prawdziwe zamknięcie, czy choćby niejasne poczucie, że jej obecna sytuacja ma jakikolwiek związek z jej pierwotną misją.

Pod ścisłą kontrolą Dumbledore'a obudzili jednego z czarodziejów i podali mi Veritaserum. Hermiona była akredytowana do robienia tego w swoim czasie i chociaż nie była do końca pewna, jak to odbywało się prawie trzydzieści lat wstecz, nadal była najbardziej wykwalifikowaną osobą na sali. A przynajmniej będzie. Kiedyś.

Poza tym, nikt inny nie chciał tego zrobić, a ona miała też ogromne doświadczenie w robieniu rzeczy, których inni ludzie nie chcieli się podjąć. Więc ergo, była preferowanym kandydatem na to stanowisko.

Czarodziej, ku uldze wiedźmy, potwierdził jej hipotezę, że trzeci z nich został rozszczepiony. Miała nadzieję, ze względu na jego dobro, że reszta z niego wróciła z Eurydyką, a nie została poszatkowana w czasie. Nie byłoby nic bardziej niewygodnego niż posiadanie nogi w tej dekadzie, ręki w tamtej, a głowy gdzieś pomiędzy.

Gdy eliksir poskutkował, czarodziej zaczął opowiadać swoją historię, często mamrocząc niewyraźnie słowa w pośpiechu, jakby ​​był zdesperowany, by odpowiedzieć na pytania, które mu zadawała.

Jak się okazało, dwaj czarodzieje najpierw sforsowali osłony Hogwartu za pomocą Zaklęcia Rozmytej Twarzy i zmierzali w kierunku zamku kiedy usłyszeli odgłosy z chaty. Szybko odkryli, że były wydawane przez bardzo wściekłego i prawdopodobnie głodnego wilkołaka.

Mając jakieś genialne umiejętności podejmowania impulsywnych decyzji, czarodzieje postanowili narobić bigosu przy pełni księżyca. Zgodzili się ze sobą, że najlepszym sposobem działania będzie wypuszczenie Remusa, a potem zwabienie Snape'a do lasu – jakoś. Hermiona i Snape rozwiązali dla nich ten szczególny dylemat, pojawiając się w drzwiach Hogwartu i dobrowolnie idąc w kierunku ich pułapki.

Tymczasem w Zakazanym Lesie nastąpił zaskakujący i nieco niepożądany obrót wydarzeń, kiedy wilk próbował zjeść tych, którzy go oswobodzili - zamiast być cierpliwym i czekać na właściwe ofiary. Obaj uciekając przebrnęli przez las, aż natknęli się na stado centaurów. Czarodziej przyznał, że się poddali mając nadzieję, że zanim ktoś zdecyduje, co z nimi zrobić, Snape będzie cicho trawiony gdzieś w dolnym jelicie wilka.

Czarodziej był dość zdenerwowany, gdy odkrył, że Severus wciąż żyje i pomimo Veritaserum doszło do krótkiej, ale ekscytującej walki między czarodziejem a Filiusem o kontrolę nad różdżką Filiusa. Czarodziej przegrał, oczywiście.

Hermiona, usłyszawszy wystarczająco dużo, poprosiła Dumbledore'a, by uśpił go z powrotem.

Duet Ósemki został następnie skazany na kontynuowanie snu pod czujnym okiem Poppy w ambulatorium, a Hermiona schowała się z powrotem do swojego pokoju, aby zebrać stosy kryształów niezbędnych do urządzenia czasu. Zabrała je do gabinetu Dumbledore'a, minęła gargulca i ostrożnie wspinała się po kamiennych schodach. Na miejscu ułożyła je po obu stronach stołu, podczas gdy Filius umieścił właściwe urządzenie pośrodku.

Filius, Minerwa, Hermiona i Dumbledore stali pośrodku ogromnego, okrągłego gabinetu dyrektora, wszyscy w zamyśleniu spoglądali na urządzenie czasowe. Fawkes drzemał w kącie pokoju na swojej żerdzi, od czasu do czasu wydając przez sen śmieszne, ciche skrzeczenie. Hermiona zastanawiała się, czy śnił o ogniu.

- Naprawiłem urządzenie na tyle, na ile to zrozumiałem – powiedział wreszcie Filius. - Co, muszę podkreślić, wcale nie było łatwe.

— Urządzenie to jedno — powiedziała do pozostałych Hermiona. - Potrzebuję też czasu na piasek. I tak wiele zostało mi do „przeczarowania" - machnęła ręką w niejasnym wskazaniu w kierunku średniego stosu kryształów na stole po prawej stronie grupy. Przyćmiewał mniejszy stos po lewej.

HGSS Zmienność niezmiennego czasu (polski przekład) Where stories live. Discover now