Hermiona skończyła przygotowywać salę treningową na swoją pierwszą niedzielną sesję ze Snape'em. Od czasu przyjęcia u Horacego cofnął się nieco i znów niezbyt często spoglądał jej w oczy w klasie i nie spieszył się, gdy zobaczył ją na korytarzu. Nie była do końca pewna dlaczego.Odbyli całkowicie spokojny taniec, który jej się podobał, a jemu chyba nie wydawał się czymś bardzo przykrym. Następnie w krótkiej, nieco wymuszonej wymianie zdań uzgodnili czas na szkolenie w zakresie koncepcji rzucania podwójnych zaklęć. Hermiona została wtedy poproszona do tańca przez jednego z profesorów.
Kiedy tańczyła z Horacym, przeprowadzili dogłębną dyskusję na temat tego, kto rozmawiał z kim. Horacy był szczególnie zainteresowany rozmowami z Lucjuszem lub Molly. To było nowe dla Hermiony – ujrzenie Molly jako jednej z przywódczyń Zakonu. W przyszłości wydawała się słabszym członkiem. Może straciła motywację, gdy jej bracia zginęli w pierwszej wojnie.
Kiedy piosenka się skończyła, Hermiona nigdzie nie widziała Snape'a. Odszedł.
Zastanawiała się, czy w ogóle się dzisiaj pojawi.
Mimo to zeszła wcześnie i przygotowała pokój. W razie czego.
Sam pokój był osłonięty i zabezpieczony, aby chronić ściany przed przypadkowymi wyładowaniami zaklęć. Były tam trzy manekiny treningowe, które można było przekląć, oczarować i zarzucić klątwami do woli. Były równie solidne jak pokój. Chociaż mówiąc szczerze, na ścianach i podłodze były ślady przypalenia, a w kącie bardzo wątpliwa plama, której Hermiona nie miała ochoty przyglądać się zbyt uważnie.
O dziesiątej usłyszała otwierające się drzwi, a jej drobne czary poinformowały ją, że Snape wszedł.
- Witaj, panie Snape - powiedziała pogodnie, nie odwracając się. – Gotowy?
— Tak, pani profesor — wymamrotał apatycznym tonem.
Hermiona musiała powstrzymać się od zgrzytania zębami z frustracji. Wydawało się, że na każdy krok do przodu są dwa kroki do tyłu. Oddalała się, a nie przybliżała.
- Masz zwykłe ubrania? Nie twój mundurek? - spytała lekko szturchając jednego z manekinów, żeby znalazł się bliżej środka pokoju. Pomyślała, że jego mundur wygląda na nieco wytarty. Ostatnią rzeczą, jakiej pragnęła, było całkowite zniszczenie go podczas treningu.
– Tak, pani profesor.
Odwróciła się do niego, by zapytać, czy czuje się na siłach, i zobaczyła, że ma podbite prawe oko i posiniaczony nos. Zacisnęła usta. Mogła założyć się o galeon, że wie kto to zrobił, a potem podwoić swoje pieniądze, że odmówił pójścia do ambulatorium.
– Chyba nie chcesz rozmawiać o swoim technikolorze? – zaczęła Hermiona, starając się zachować jak najbardziej swobodny ton, mimo że w rzeczywistości kipiała z wściekłości.
— Niezupełnie — odparł.
Westchnęła i podeszła, by obejrzeć jego obrażenia.
- Czy nikt nie miał maści na siniaki w twoim pokoju wspólnym? – zapytała badając spuchnięte ciało.
Potrząsnął głową. – Nie, ale Mulciber naprawił mi nos.
— Cóż, przynajmniej to coś — westchnęła. – Przyniosę coś na twoje obrażenia.
Hermiona podeszła do swojej torby, wsunęła rękę i przywołała tubkę pasty na siniaki.
– Niewykrywalny czar przedłużający – wyjaśniła w odpowiedzi na pytające brwi Snape'a. – W porządku, usiądź i nie ruszaj się. Będę delikatna.
![](https://img.wattpad.com/cover/291416969-288-k777043.jpg)
ESTÁS LEYENDO
HGSS Zmienność niezmiennego czasu (polski przekład)
RomanceHermiona Granger, jako pracownik ministerstwa, przenosi się w czasie w ramach prowadzonego śledztwa dotyczącego tajemniczej grupy o nazwie "Ósemka". Zadaniem kobiety jest chronić młodego Severusa Snape-a. Przekład opowiadania „Time mutable immutabl...