Rozdział 23: I Had To Have This Talk With You

597 65 0
                                    




Głupia, głupia mapa. Teraz musiała jeszcze uważniej przyglądać się Snape'owi i byłaby bardzo przydatna. Zwykle była całkiem dobra w planowaniu naprzód, ale jej temperament wziął górę nad nią.

Ufała, że ​​zmienione przez nią zabezpieczenia Hogwartu poinformują ją, jeśli czarodzieje spróbują wejść na teren zamku. Ale wciąż nie wiedziała, jaką ważną rzecz zamierzał zrobić Severus, a której czarodzieje mieli zapobiec.

Dlatego stała w bibliotece, w tylnym kącie, jak kompletny zboczeniec, obserwując Snape'a uczącego się w ciszy. Mimo że była tam, opierając się o półkę z książkami, jej obecność nie wydawała się niepokoić chłopaka w najmniejszym stopniu. To dlatego, że używała uroku własnego autorstwa. Ulepszenie zaklęcia „Notice Me Not", które nazwała „Nieważne".

Lubiła go używać, ponieważ chociaż zaklęcie nie przeszkodziło nikomu jej zauważyć, to po prostu nie przejmowali się, kiedy ją zobaczyli. Urok ten miał tendencję do obciążania mózgu ludzi mniej niż inne uroki i działał dłużej. To było jej zaklęcie, po które sięgała również podczas obserwacji, ponieważ mogła siedzieć tuż obok celu, a jego to nie obchodziło. Mogła nawet pożyczyć od niego egzemplarz „Proroka", a on uśmiechałby się bezmyślnie i oferował go bez narzekania.

Teraz używała go do szpiegowania nastolatka.

Hmmm... ok...

Ona na pewno potrzebuje przemyśleć swoje wybory życiowe.

Chociaż, zdecydowała, przynajmniej znalazła kogoś, kto studiował więcej niż ona. Co technicznie czyniło ją mniej kujonką. Prawda?

Prawda?

Po kolejnych dziesięciu minutach nudy wysysającej duszę i drętwieniu lewej stopy, postanowiła udać się do swoich komnat. O ile tym, czego Ósemka nie mogła zakłócić, było to, że Snape zaczął intensywnie męczyć oczy aby wybijać się we wszystkich jego egzaminach, nie sądziła, że ​​tego wieczoru wydarzy się cokolwiek choć trochę warte zmarnowania wieczoru.

Właśnie ostrożnie wyciągała stopę, żeby sprawdzić, czy można iść dalej, kiedy zauważyła, że ​​Snape przestał pisać i upuścił pióro.

Coś zauważył.

Obserwowała z pewną fascynacją, jak gama emocji przebiega przez jego twarz, zanim osiadła w czymś, co, jak przypuszczała, było determinacją. Pomimo tego, że było to moralnie wątpliwe, interesujące było obserwowanie go, kiedy nie był tego świadomy. Zdecydowanie odpuścił przynajmniej pewien poziom kontroli. Wstał, zebrał swoje papiery i teksty i włożył je do torby. Zauważyła, że ​​wciąż ma jej książkę.

Co, do cholery... lepiej, żeby mi po niej nie bazgrał, zażądała zaciekle do siebie.

Podążyła za nim przez labirynt półek, aż ku jej zaskoczeniu, natknęli się na Lily. Stała między dwoma wysokimi regałami i gorliwie czytała podręcznik. Hermiona zerknęła w prawo, by złapać tytuł, którym był XII tom Czarodziejskiej Etykiety.

Uff, pomyślała. W końcu ktoś znalazł książkę, która nie była o quidditchu, a której tak naprawdę nie chciała czytać.

- Cześć - powiedział cicho Snape.

Lily odwróciła się z błyskiem powabnych włosów. – Och, cześć – powiedziała podobnym tonem. Nie uśmiechnęła się, ale nie wyglądała na złą.

Severus otworzył usta. Potem je zamknął. Następnie ponownie otworzył.

Cóż, to niezręczne, zdecydowała podglądaczka.

HGSS Zmienność niezmiennego czasu (polski przekład) Where stories live. Discover now