Rozdział 17: A Distant Man Can't Sympathise

606 65 8
                                    




Hermiona nie poszła do Wielkiej Sali na śniadanie. Po pierwsze, obudziła się o wiele za wcześnie, ponieważ jej mózg uznał, że czekające ją zadanie będzie prawdopodobnie bardzo stresujące i równie dobrze mogłaby być podwójnie przygotowana, będąc zmęczona i niespokojna. Po drugie, nie chciała jeść śniadania przy uczniach na wypadek, gdyby jej żołądek się zbuntował i zwymiotował. To jest dokładnie ten rodzaj pamiętnej rzeczy, której chciała uniknąć. Hermiona miała przed oczami wyobraźni krótki obraz śmierciożercy, który zatrzymuje się w połowie bitwy i woła: Aha! Stąd cię znam! Czy nie zwymiotowałaś na Grubego Mnicha podczas śniadania trzydzieści lat temu?

Poszła do kuchni. Elfy były ogólnie szczęśliwe widząc ją, dopóki cała ta sprawa z WESZ nie sprawiła, że wszystko było trochę niezręczne. Ponieważ WESZ jeszcze się nie wydarzyło, Hermiona uznała, że ​​prawdopodobnie nic dziwnego się nie stanie.

Kiedy weszła do pomieszczenia zobaczyła, że ​​nie jest jedyną osobą, która zakradła się na solowy posiłek. Regulus siedział przy jedynym stole, miarowo jedząc z miski i czytając książkę, która leżała obok niego otwarta.

– Dzień dobry, panie Black – powiedziała.

Chłopak spojrzał zdziwiony, po czym natychmiast stanął przed stołem. – Dzień dobry, profesor Granger – powiedział.

- W porządku, panie Black, możesz usiąść. Nawet nie piłam jeszcze kawy i dlatego szacunek o tej porze jest denerwujący – rzekła ze znużeniem, machając ręką.

Regulus usiadł, ale spojrzał na nią trochę nerwowo. Z wahaniem zanurzył łyżkę z powrotem w misce.

Domowy skrzat szczęśliwie (miła odmiana!) pojawił się, by zapytać panią profesor, czego chce, po czym równie szybko zniknął.

Kobieta usiadła przy dużym stole naprzeciwko Regulusa. Przypominało jej to ogromne stoły w Wielkiej Sali, tyle że była to mniejsza wersja bez wydrapanego graffiti. Przez chwilę zastanawiała się, po co elfy potrzebowały kuchni, skoro wszystko robiły za pomocą magii. Ale potem ta myśl szybko trafiła do króliczej nory, jak wiele rzeczy dotyczących pytań typu „dlaczego w czarodziejskim świecie?". I nie każ zaczynać od magicznych luster, surowo powiedziała swojemu mózgowi. Były bardzo przerażające i prawie zawsze je zakrywała, kiedy korzystała z łazienki. Ostatnią rzeczą, jakiej pragnęła, był sarkastyczny komentarz do jej etykiety toaletowej. Albo jeszcze gorzej, coś komplementarnego!

- Twoje śniadanie wygląda przepysznie – zauważyła w kierunku jej jedynego kompana.

Regulus zajrzał do swojej miski i zarumienił się lekko na policzkach. - To coś, co kochałem, kiedy byłem mały – stwierdził.

- Och, rozumiem to. Założę się, że dzięki temu czujesz się lepiej, zwłaszcza jeśli trochę tęsknisz za domem.

Regulus skinął głową.

- Fajnie, że elfy mogą to dla ciebie zrobić - skomentowała Hermiona.

- Właściwie to elf mojej rodziny sprowadził to tutaj.

- Stworek? -  zapytała bez zastanowienia.

- Tak, skąd znasz jego imię? – Regulus nie skrywał zdumienia.

– Twój brat o nim wspomniał – skłamała gładko.

Chłopak westchnął i podrapał stół paznokciem. – To zaskakujące – powiedział.

— Tak, słyszałam, że mieszkał z Potterami — skomentowała.

Regulus przestał drapać stół, a zamiast tego uniósł rękę i przeczesał palcami włosy. Jego szata opadła na lewe przedramię, odsłaniając czarny ogon Znaku. Ten szybki widok prawie złamał spokojną determinację Hermiony. Ten biedny chłopak.

HGSS Zmienność niezmiennego czasu (polski przekład) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz