Rozdział 34: I Will Find A Way, While She Waits, While She Waits For Me

586 73 12
                                    

Severus był nakręcony.

Co on sobie myślał pozwalając Minerwie namówić się na kilka szybkich drinków przed ucztą powitalną? Czarownica traciła rozum. Mógłby przysiądz, że z wiekiem robi się coraz bardziej dzika. Albo może zawsze była taka, a on dopiero teraz dostrzegł tę jej stronę.

Starał się wyglądać surowo, przygotowując się na przybycie pierwszoroczniaków. Minerwa już pojechała ich odebrać od Hagrida, co oznaczało, że mogli, ale niekoniecznie, przedostać się przez jezioro. Hagrida nie było na jego liście „najbardziej odpowiedzialnych opiekunów dzieci". Ale z drugiej strony, on też nie był na niej uwzględniony. Właściwie to nie było tam też Dumbledora. Przypuszczał, że z Minerwą wszystko w porządku, a Filius wydawał się rozsądny. Rolanda uważała, że ​​łamanie wszystkich kości w ciele to standardowy rytuał z dzieciństwa, więc ona też była wykluczona... Poppy! Poppy była normalna. Pomona nie, ale przez to lubił ją tym bardziej.

W zasadzie więc prawie połowie nauczycieli w Hogwarcie prawdopodobnie nie należy ufać w kwestii dzieci. Hmmm. To wydawało się dość standardowe, jak na jego własne doświadczenie.

Zabębnił ukradkiem palcami po udzie. Nie mógł się doczekać zakończenia rytuału przydziału, po którym będzie mógł zabrać swoich nowych Ślizgonów z powrotem do lochów i umieścić w nich strach przed Snape'em. Następnie aktywować nieco ciepła i przytulności, aby czuli się dobrze podczas pierwszej nocy w gigantycznym pokoju pod jeziorem, z kałamarnicą, która przyłoży swoje gigantyczne oko do okna łazienki, aby ich układ trawienny przygotowywał się do ewakuacji.

Półki łazienkowe w dormitoriach zapełnił już licznymi eliksirami antykoncepcyjnymi i na kaca. Nie będzie zaprzeczał, jak wygląda pierwsza noc powrotna starszych uczniów. Lepiej powstrzymać udawanie i po prostu zrobić, co można, aby wyeliminować wszelkie niepożądane konsekwencje.

Spojrzał w górę i zobaczył Minerwę prowadzącą szereg bardzo nerwowych dzieci. Merlinie, z roku na rok maleją. Widział spiczastą, ściągniętą twarz Draco. Miałby piekło, gdyby ten nie dostał się do Slytherinu. Snape zadał sobie nawet trud przeprowadzenia krótkiej dyskusji na ten temat z Tiarą Przydziału. Kapelusz był dość tępy, jak można się było spodziewać po magicznym modowym akcesorium. Podejrzewał jednak, że Draco zostanie mu powierzony do opieki, głównie z powodu ogromnej ilości pieniędzy, które Lucjusz przelał na szkołę. Nawet kapelusz był fiskalnie przebiegły.

Minerwa podeszła, by chwycić stołek, a kiedy go podniosła, mrugnęła do niego. Przewrócił oczami i skrzywił się na nią.

Położyła kapelusz na stołku i wtedy, jak co roku, Severus zniósł tę piekielną piosenkę. Kurwa, to było nudne. To było tak, jak gdy był dzieckiem, a jego tata upił się i opowiedział mu wszystko o tym, jaki był świat. To samo stare gówno. Bla bla Gryffindor jest świetny, Puchonki to suki, Krukony to gigantyczne chodzące mózgi, a Ślizgoni - wstaw tutaj rodzaj dewiacji. Mimo to słuchał piosenki bez przekonania, fantazjując o deserze. Czapka, nucąca słowa, nagle zwróciła jego uwagę.

Ach, pomyślał, w tym roku Slytherin był miejscem, gdzie ludzie najwyraźniej zawierali swoje „prawdziwe przyjaźnie".

Ciekawe.

To było nowe.

Może w tym tłumie była mała pierwszaczka, która tylko czekała, by przytulić swojego najlepszego przyjaciela ze Slytherinu. Prychnął na tę myśl. Taaaaa, na pewno.

Kapelusz skończył i wszyscy klaskali, łącznie z Severusem. Upewnił się, że jego klaskanie jest bardzo powolne i celowe, i był nieco zadowolony, gdy Pomona kopnęła go pod stołem.

Minerwa stanęła na wysokości zadania, które kochała. Imiona. Przyglądał się, jak rozwija zwój i przybiera swój najważniejszy ton głosu, zanim kogoś wywoła.

HGSS Zmienność niezmiennego czasu (polski przekład) Where stories live. Discover now