Rozdział 2

7K 166 1
                                    

Obudził mnie potworny ból głowy. Powoli próbowałam uchylić powieki ale rażące światło skutecznie mi to uniemożliwiło. Chciałam przetrzeć oczy ręką, ale coś ją blokowało. Czując lekki powiew strachu spróbowałam ponownie uchylić powieki. To co ujrzałam potwierdziło moje najgorsze przypuszczenia. Siedziałam w samej bieliźnie, przywiązana do krzesła grubymi sznurami, które znajdowało się na środku jakiejś starej piwnicy bez okien. Nade mną wisiała pojedyncza samotna żarówka, która tak mnie raziła przed chwilą. Naprzeciw mnie znajdowały się schody prowadzące do solidnych, metalowych drzwi. A obok stał stolik z klasycznymi narzędziami tortur. Sama dobrze je znałam, gdyż nieraz z nich korzystałam wyciągając od naszych wrogów potrzebne informacje. Zachciało mi się seksu, to teraz mam- pomyślałam ponuro patrząc na drzwi, które zaczęły się otwierać.

-Obudziłaś się- powiedział przekraczając próg nieznajomy z klubu. Miałam ochotę go wykastrować. Niech no tylko nadarzy mi się ku temu okazja. Spojrzałam wrogo na niego.

-Pieprz się.

-Zaraz nie będziesz taka odważna- rzekł pozbawionym emocji głosem.

-A co zamierzasz użyć na mnie swoich zabawek?- powiedziałam kiwając głową na leżące obok mnie narzędzia.

-Przekonasz się- odrzekł złowrogim tonem, schodząc po schodach.- A teraz odpowiesz mi grzecznie na wszystkie pytania, które Ci zadam. Dla kogo zabijasz?- Zapytał stając przede mną w rozkroku. Uśmiechnęłam się tylko do niego. - Gadaj- warknął.

-Robię to, bo lubię. A co zlikwidowałam jakiegoś twojego kumpla?- odpowiedziałam patrząc mu drwiąco w oczy. Może i nie było to zbyt mądre mojej strony, ale i tak wiedziałam, że ostatecznie mnie zabije. Nie pozwala się żyć tak groźnym wrogom jak ja, gdy uda ich się w końcu dorwać, co w moim przypadku okazało się zdecydowanie za łatwym zadaniem. Za swoją bezczelność oberwałam siarczyste uderzenie w policzek, aż głowa mi odskoczyła. Starając się nie jęknąć z bólu splunęłam na niego krwią. Brunet przetarł ręką twarz. Po czym zobaczył mój szeroki uśmiech. Nie zamierzałam sprawiać mu satysfakcji pokazując oznaki cierpienia. Byłam do niego przyzwyczajona. Nieraz oberwałam od ojca, który do cierpliwych nie należał. Nieznajomy widząc, że jego cios nie robił na mnie wrażenia, dorzucił jeszcze kilka razów w brzuch. Cicho stęknęłam. Jednak za chwilę butnie podniosłam głowę i spojrzałam na niego szyderczo.-Tylko na tyle Cię stać?- zobaczyłam jak w jego oczach zapala się ogień. Chwycił za mały nóż, leżący na stole. Spojrzał na mnie ze złowrogim uśmiechem i przeciągnął nim pod moimi żebrami, przecinając skórę.-I jak zaczniesz gadać?- spytał patrząc mi w oczy. Widząc zacięcie w moim spojrzeniu ponownie zanurzył nóż w moim ciele, tym razem nad pępkiem. Zagryzłam zęby próbując nie krzyczeć z bólu. Spojrzał na mnie ponownie.- Dla kogo pracujesz?

-Dla siebie- wydusiłam. Jeżeli myśli, że parę ciosów i nacięć mnie złamie to jest głupi. W końcu jestem córką jednego z najważniejszych mafiosów w kraju, takie osoby nie mogą być kapusiami. Prędzej zginę niż mu cokolwiek powiem. Zresztą i tak nie mam wyboru. Jakby mój ojciec dowiedział się, że cokolwiek mu powiedziałam to zgotowałby mi najgorsze piekło. Znam go, nieraz widziałam go w akcji. To co ten chłoptaś przede mną może mi zrobić to nic w porównaniu z tym co on by mi zrobił.

-Jak wolisz- powiedział i kolejnych kilka szram pojawiło się na moim ciele. Już nie byłam w stanie powstrzymać wrzasków, wyrażających moje cierpienie. Moje ciało zaczęło spływać krwią. Jednak mężczyzna nadal się niczego nie dowiedział. Było aż za dobrze widać jego niezadowolenie.

Nagle zadzwonił telefon. Odsunął się ode mnie, aby odebrać połączenie. A ja odetchnęłam z ulgą. Każda chwila odpoczynku jest bezcenna. Opuściłam głowę, starając się nie zemdleć.

-Czego?- burknął mój oprawca do telefonu. Przez chwilę słuchał tego co ma mu do przekazania osoba po drugiej stronie.- Będę za godzinę- zakończył połączenie z westchnieniem.- Masz szczęście. Ale nie ciesz się zbytnio, jutro znów się zobaczymy- uśmiechnął się groźnie.

-Nie mogę się doczekać- mruknęłam hardo patrząc mu w oczy.

-Ja też- warknął i odwróciwszy się do mnie plecami wyszedł z pomieszczenia. Usłyszałam szczęk przekręcanego zamka. Dopiero teraz mogłam sobie pozwolić na prawdziwe przeżycie tych tortur. Bolało mnie jak cholera. Byłam cała pocięta. Jeżeli z tego wyjdę będę miała kolejne blizny. Nie żeby mi to jakoś szczególnie przeszkadzało. Jako kobieta mafii miałam już kilka. Także jedna w tą czy we w tą nie robiła mi już żadnego znaczenia. Bardziej obawiałam się o to, że rzeczywiście mogę z tego nie wyjść. Gość nie wyglądał na ugodowego i widziałam, że torturowanie mnie sprawiało mu jakąś chorą przyjemność. W sumie to się nie dziwiłam, sama uwielbiałam to robić. Czuć tą władzę nad drugim człowiekiem, wiedzieć, że można z nim zrobić wszystko co Ci się zamarzy. Obym miała jeszcze okazję poczuć tą moc. Zdawałam sobie sprawę, że mogę umrzeć w tej ciemnej piwnicy. Nie powiem, żeby mnie to cieszyło. Byłam młoda, to oczywiste, iż chciałam jeszcze pożyć. Jednak urodziłam się w rodzinie mafijnej i wiedziałam co jest z tym związane. Każdy dzień mógł być moim ostatnim i już dawno się z tym pogodziłam starając się wyciągać z życia najwięcej jak mogłam. Jeszcze chwilę rozmyślałam nad moim krótkim żywotem. O tym co osiągnęłam, a co chciałam jeszcze zrobić. Postanowiłam, że jeżeli jakimś cudem stąd wyjdę to już nigdy więcej nie dam się tak ponieść emocjom jak w klubie, gdzie zamiast myśleć o potencjalnym niebezpieczeństwie oddałam się chwilowej przyjemności. I przede wszystkim zabije tego kretyna, który mnie tu uwięził. Gdzieś pomiędzy rozmyślaniami o tym jak torturuje i zabijam bruneta usnęłam.

Złączeni umowąWhere stories live. Discover now