Rozdział 18

4.4K 104 2
                                    

Rozdział 16

Obudziłam się wypoczęta i zrelaksowana. Neda nie było już obok mnie. Najwyraźniej musiał wstać, gdy ja jeszcze spałam. Szybko ruszyłam do garderoby mając nadzieję, że znajdę tam jakieś swoje ubrania. Na szczęście rzeczywiście tak było i już po kilkunastu minutach ruszyłam na dół w poszukiwaniu swojego męża. Z daleka usłyszałam jak krzyczał na jakiegoś mężczyznę. Był nieźle wkurzony a koleś o mało nie zsikał się ze strachu patrząc na niego. Stanęłam na schodach nie chcąc mu przeszkadzać. Po chwili mnie zauważył.

-Spływaj, daje Ci ostatnią szansę. Ale jak jeszcze raz popełnisz taki błąd to wiesz co się stanie- zakończył z morderczym wyrazem twarzy. Pomniejszy gangus szybko uciekł z pola widzenia mojego mafioza. 

-Co ten biedak wywinął?- zapytałam podchodząc do niego.

-Pierdoły- mruknął.- Wyspana?

-Mhm, ale ty chyba nie bardzo- zauważyłam widząc jego wielkie wory pod oczami.

-Musiałem zająć się kilkoma sprawami. Wieczorem zjawią się tu przywódcy okolicznych mafii, chciałbym abyś mi towarzyszyła w spotkaniu z nimi- rzekł mierząc mnie uważnym spojrzeniem.

-Oczywiście- odpowiedziałam spokojnie, choć bardzo ucieszyłam się na wieść, że chcę abym z nim była. To oznaczało, iż mi ufa. Nie uważa za wroga, a to wszystko było potwierdzeniem tego co wyznał mi na plaży. 

-Witajcie kochani- zza rogu wyłoniła się matka Neda.

-Witam- uśmiechnęłam się do niej.

-Jedliście już śniadanie?- Zgodnie pokręciliśmy głowami.- To zapraszam, zjedzmy razem. Później możecie zająć się swoimi sprawami. Pół godziny przerwy wszystkim się przyda- dodała patrząc surowo na syna.

-Niech Ci będzie- wzruszył na te słowa ramionami i udaliśmy się do jadalni . 

-Anita przyrządziła wyśmienite omlety z jagodami. Smacznego. -Zaczęliśmy zajadać w pełnej napięcia ciszy. -Jak podróż poślubna?- przerwała ją w końcu Maria.

-Za krótka- warknął mafiozo, próbując uciąć dalsze dyskusje. Ewidentnie nie był w nastroju na rozmowy. 

-Pojedziecie znowu, gdy zrobi się spokojniej.- Uśmiechnęła się do mnie pocieszająco kobietka. Nie chciałam jej mówić, że przecież tu nigdy nie jest spokojnie. W końcu sama musiała doskonale zdawać sobie z tego sprawę.

-Oczywiście. Pięknie tam było. Uwielbiam Hawaje- mówiłam nieskładnie, starając się rozluźnić nieco atmosferę. Brunet spojrzał na mnie i lekko uniósł kącik ust. 

-Muszę uciekać. Będę w domu dopiero wieczorem- zwrócił się w moją stronę.

-Chcę spotkać się z Matt'em- zatrzymałam go w połowie drogi do wyjścia.

-Po co?- Odwrócił się w moją stronę.

-Bo to mój przyjaciel?- odpowiedziałam głupio. Nie chciałam zdradzać prawdziwych powodów przy jego matce, nie miałam pojęcia ile ona naprawdę wiedziała o tym co dzieje się obecnie pod jej nosem.

-Chodź, porozmawiamy w gabinecie- rzucił.

Gdy tylko zamknął za nami drzwi, przysunął się do mnie blisko i powiedział:-Nie myśl kurwa, że się na to zgodzę. Siedzisz w domu.

-Ja się ciebie nie pytałam o zgodę.- Spojrzałam na niego twardo.- On może coś wiedzieć. Mi powie więcej niż wam.

-Jesteś pewna? Przez lata Cię okłamywał, a nam w przeciągu zaledwie kilka dni wszystko wyśpiewał.- Ałł, to zabolało. Zdania jednak nie zmieniłam.

Złączeni umowąWhere stories live. Discover now